Sklep sprawił, że nastał zmrok;-) do centrum Rafajłowej doszliśmy już po ciemku.
Za karę dostaliśmy po łapach, bo polecany przez Wojtka nocleg, okazał się na głucho zamknięty (znaczy, trzeba było się wcześniej umówić), pozostało szukać cokolwiek innego. Poszliśmy więc znów do sklepu;-) - najlepszej informacji turystycznej. Pani sklepowa od razu nas sieroty zgarnęła pod dach. Gmach był wielki, ale jeszcze w budowie. Jednak mogliśmy przespać się na łóżkach:-)
A rano, lubię ten moment, gdy słońce budzi i wstępują w człowieka nowe siły.
Wędrówka przez wieś w pełnym świetle, przejście przez most i znów motory na pylistej drodze.
Upał się rozkręcał, doszliśmy do krzyżówki, a tam sklep;-)
Te ostatnie zakupy sprawiły, że na nasze zgarbione plecy lał się żar z jasnego nieba, a trzeba było się wspinać. Basia zachęcała, że ładne widoki będą po drodze. Owszem, były niczego sobie, ale jakoś tak rozpływały się z gorąca;-) Zaczęliśmy tęsknić do granicy lasu.
Zakładki