Studzę emocje, temperuję wspomnienia, co by oszczędzić starym wyjadaczom Gorganów bólu mięśni twarzy;-)
Wracając do dyscypliny wyprawowej, to nie była ona żelazna;-)
Konsekwentnie szliśmy z punktu a do b, ale poza tym panowały luzy.
Można było rano pospać, wędrować swoim tempem, odpoczywać i jeść o dowolnej porze. A dzień był długi, trwał aż do nocy;-)
Obowiązywała jedna, jedyna zasada. Narzucona pod koniec dnia pierwszego i ugruntowana następnego – trzymamy się szlaku (hi hi już wiem, komu się to nie spodoba;-)




Odpowiedz z cytatem
Zakładki