Derty, masz całkowitą rację... Ja przeżywam to samo o czym piszesz w Krakowie - w temacie krajobrazu kulturowego (w jego warownej odmianie) Twierdzy Kraków i zakusuów deweloperskich... W skrócie to wygląda tak: My tu będziemy budować, żeby zarobić szmal, a wam gówno do tego. Bo my tu zarobimy szmal, a wy wypier...jcie. Co więcej, taką samą postawę prezentują mieszkańcy, którym deweloper obiecuje złote góry i do których zupełnie nie dociera, że skoro postawi się setki domków i bloków, to będzie ciasno, gęsto, korki na drogach, brak miejsca w szkole dla dziecka i kawałka łąki na spacer z psem... Reakcja jest taka - ale panie, co pan pier...., tu przecie wszędzie pusto i krzaki... Poza tym deweloperem wykonuje prosty zabieg - podpisuje umowę, która przewłaszcza nań nieruchomość, ale płaci jak za grunt rolny - a różnicę ceny do wartości działki budowlanej dopiero wtedy, gdy uda mu się teren "odrolnić", czyli w praktyce - dostać WZiZT i pozwolenie na budowę... Sprawia to, że - przy istniejącym rozdrobnieniu własności gruntów - większość mieszkańców jedzie na jednym wózku z deweloperem. Więc to chodzi o ich pseudowolność, polegająca na olewaniu już nawet nie praw innych, ale jakichkolwiek wartości i dobra wspólnego (natychmiast identyfikowanego z komuną, co wzmaga reakcję alergiczną), nie mówiąc już o tym, że warunki i jakość ich własnego życia się pogorszą. Ale to się nie liczy, liczą się tylko pieniądze, które szybko i bezpowrotnie stracą - na samochody, plazmowe telewizory i wczasy w Egipcie... A jak się jednak uda zablokować taką inwestycję, to jesteś wyzywany od złodziei - bo okradłeś ich z pieniędzy. Tych, których nigdy nie mieli i mieć nie będą, za to mieli marzenia o pieniądzach, bo ktoś namącił im w głowach i sprawił, ze na oczach pojawiły się złote łuski. I już nie opadną, za to żale i frustracja (tudzież agresja) nie mają końca... Oczywiście za wolnością gardłują pełną gębą, organizują manifestacje, nawet małolatów z ulicy za dychę od łebka do tego raz wynajęli...
Zakładki