Rysio, jak już był wypity, a kiedy nie był, włączał sobie radyjko, głośno, i zasypiał. Pora dnia czy nocy nie robiła mu różnicy. A że to blokowisko, więc niosło się i niosło. Nie wszyscy, jak Rysio mają same wolne soboty, więc niektórych wybijało to ze snu i z nerwów. Mnie czasem też. Dlatego kiedy tylko Rysia spotykałem, ochrzaniałem go za te nocne muzykowanie. Ale czy coś to da, kiedy Rysio świata nie widzi a i pewnie nie słyszy?
Dnia któregoś spotykam go, jak zwykle, albo i bardziej, nakręconego, chwilę rozmawiamy o świecie dookoła i o jego, Rysia pijaństwie:
- Rysiu, ty się wykończysz jak tak będziesz chlał, a zimą to cię śnieg przykryje i jak nikt nie zdąży to zemrzesz. Pijesz chyba Rysiu za dużo – tak mu prawię bez sensu.
A Rysio, dumny z siebie, szelmowsko mrużąc zapite oczy odpowiada:
- Ale już, kurwa, nie gram!
Faktycznie, od kilku dobrych tygodni nie słychać było nocnego muzykowania.
Nie komentujcie, proszę, że Rysio przepił radio. Wolę się łudzić…
Pozdrawiam



Odpowiedz z cytatem
Zakładki