Widzę, że automat przerabiając zbyt obszerne pliki zrównał ich poziomem ze zdjęciami z telefonu (przynajmniej z mojego) - moja wina, lepsze zdjęcia będa na końcu.
Chodzi o ten most przy "szyjce" Łokcia? Właśnie taki wygląd mostu mi się kojarzy. Pamiętam że most było nieomal widać z biwaku - było tam pole namiotowe?
No to tłumaczy wiele, bo ja się w megasuchej (przynajmniej w tym rejonie) porze poruszałem.
Ale wracając do wędrówki - szlak trafił na drogę i tą droga ruszyłem dalej w kierunku Rezerwatu Zwiezło. Dochodząc już do niego zastanawiałem się z której strony mogły zjechać te ogromne masy ziemi i wyszło mi że z północnej(mapy nie miałem, bo przez "kocioł" w pracy w piątek zapomniałem jej sobie przygotować). Z błędu wyprowadziła mnie ustawiona nad pierwszym jeziorkiem tablica na której jest pokazany zakres osuwiska. Nad jeziorkami trafiłem akurat na prawie bezwietrzny okres - woda wyglądała jak lustro. Ruszyłem nad drugie jeziorko i tam zobaczyłem tablicę upamiętniającą śmierć Jacka Łaszczyka - czyżby to był jeden z tych co próbowali tu pływać (proszę o info)? Siadam na odpoczynek. Zaraz jak tylko odłożyłem plecak pies, który dotychczas "chadzał własnymi drogami" zjawia się przy mnie domagając się posiłku - a mówiłem mu żeby najadł się w domu to nie słuchał. Zresztą w domu po zobaczeniu że wyciągam plecak zawsze wszystko pozostałe ma gdzieś i najchętniej by mnie nie odstępował na krok, żebym czasem mu gdzieś nie zniknął. Dzielę się z nim proporcjonalnie bułą (znaczy się ja większy dostaję mniej niż on mniejszy) a po skończonym posiłku pies widząc że nie ma co liczyć na więcej zainteresował się bulgotaniem jakie wydawał gaz ulatujący z jeziora - nawet próbował pływać.
Ruszamy dalej na Chryszczatą, wspinam się powoli, pies się dziwi że ciągle przystaję i znów zaczyna krążyć po okolicy. W pewnym momencie coś wyczuł, wyleciał na grzbiet z prawej strony, zniknął za nim i po chwili rozległ się rumor w lesie, trzask łamanych gałęzi. Przywołuję go do siebie zastanawiając się cóż on tam przepłoszył i czy za chwilę to przepłoszone nie zechce przepłoszyć mnie?
Już będąc niedaleko cmentarza pod Chryszczata słyszę nagle nadciągający dość mocny szum - rozglądam się po drzewach ale ani nie czuję ani nie widzę by choć czubki drzew się kiwały. Wchodząc wyżej ze zdziwieniem widzę że wchodzę w mgłę i już w takiej mgle oglądam cmentarz. Idę dalej na szczyt, tam siadam na chwilę na odpoczynek. Zrobiło się zimno, ubieram wiatrówkę ale nadal marznę w ręce - jakbym miał rękawiczki to z chęcią bym je ubrał. Nie da się tak siedzieć więc ruszam dalej w drogę....




Odpowiedz z cytatem
Zakładki