Dobry wieczór ! Mam na imię Jerzy „Aragorn” i kocham Bieszczady. Od wielu miesięcy jestem bierny czytelnikiem tego forum. Chciałbym tym wpisem podziękować za wszystkie porady jakie tutaj uzyskałem i dobry czas czytania ciekawych refleksji. Bardzo mi odpowiada życzliwy i ciepły klimat na tym forum wśród Was.
Nie sądziłem, że można wyartykułować to co odczuwam, podobnie chyba jak wielu z Was, będąc na szlaku, na połoninach ... I ostatnio znalazłem takie oto niezwykłe zdania w reprincie przedwojennego przewodnika „Karpaty i Podkarpacie” napisane przez F. Antoniego Ossendowskiego:
„Bieszczady – górska kraina, gdzie nawet człowiek, którego życie zgnębiło, gdy wejdzie na ich grań, odrodzi się nagle i o wszystkim zapomni albowiem ogarnia go zachwyt prawdziwy. […] Złociste strzały słońca przeszywają przestwór, co kresu nie ma i dna, bo daleki widnokrąg i wszystko co cierpi i łka tam na padole, utonęło nagle w mgle promienistej. […] Cisza tu panuje i jakaś ni to uroczysta powaga wobec tajemnicy ni to bezmierna modlitwa do Wielkiej Potęgi, która światem całym rządzi i losem najniklejszej istoty. Człowiek jest tu sam tak wysoko, że zda się, dłonią może sięgać po słońce i dotknąć sklepienia niebios, nad którymi nie masz nic – tylko tron Najwyższej Istoty. Stąd posłyszy ona głos człowieczy, zrozumie jego troski i bóle, wysłucha i losem jego zarządzi …”
Zakładki