Strona 2 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 21

Wątek: W lipcu w Bieszczadach

  1. #11
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Kolejnego dnia, wyspani zabieramy plecaki i idziemy - tym razem z plecakami na Połoninę Caryńską z zamiarem dotarcia do Lutowisk, gdzie w PTSM mamy zarezerwowany kolejny nocleg.

    Najpierw jeszcze obrazek, jak wyglądał w owym czasie "Zajazd pod Połonińą" - specjalnie dla Forum




    Tak się składa, że zdjęć z podejścia i ze szczytu Połoniny Caryńskiej nie mam żadnych, więc znowu posłużę się pięknymi zdjęciami Oli:





    Na szczycie okropnie wiało, ale widoczność była bardzo dobra, no więc znowu kursanci robią panoramki.
    Tylko co poniektórym było ciepło:





    Schodzimy stroma ścieżka na Przysłop Caryński. Końcowy odcinek tej trasy to wg mnie jeden z najładniejszych bieszczadzkich szlaków, niewielkie polanki porośnięte jagodziskami i jałowcami, gdzieniegdzie na skraju lasu dzikie czereśnie. Idziemy dość powoli, skutecznie zatrzymują nas jagody.





    No i wreszcie schronisko, wstępujemy na kawę, co poniektórzy również coś zjedli.





    W tym schronisku, trochę pod względem architektonicznym nie pasującym do Bieszczadów panuje jednak bardzo miła atmosfera, jedzenie jest smaczne. Kupuję sobie na pamiątkę różową drewnianą bransoletkę w kwiaty. Kiedy teraz na nią patrzę, od razu przypomina mi się piękny bieszczadzki dzień.


    Widok sprzed schroniska w stronę Tarnicy:





    No i schodzimy do szosy, prawdę mówiąc dalej nam się nie chce iść, więc w małych grupach łapiemy stopa do Lutowisk (zdjęcie kursanta Tomka)





    Rozgaszczamy się w sympatycznym schronisku PTSM i idziemy na piwo, wtedy jednej z dziewczyn przypomina się, ze zostawiła w schronisku na Przysłopie Caryńskim kurtkę - no i trzeba się wracać !!! Jeden z kolegów idzie z nią razem.

    A my tymczasem siedzimy sobie w przedwieczornym zmroku przy piwie, kawie czy co tam kto lubi i "rozkminiamy" panoramkę z tarasu knajpy na grupę Tarnicy, aż wreszcie doczekaliśmy się powrotu koleżanki i kolegi wraz z zapomnianą kurtką.
    Ostatnio edytowane przez Basia Z. ; 10-11-2012 o 11:38 Powód: literówki !

  2. #12
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    No i nadszedł wreszcie dzień ostatni, z którego mam już tylko jedno zdjęcie, bo lało.
    Z planowanej mini-autokarówki po cerkwiach niestety nic nie wyszło, no i ze sporym niedosytem (przynajmniej ja) rozjechaliśmy się do domów, korzystając z rożnych środków lokomocji (niektórzy przy wsparciu przebywających w okolicy rodziców).

    A tutaj zmokłe cztery młode bociany w gnieździe,zdjęcie z okna szkoły w Lutowiskach, gdzie mieści się schronisko PTSM.





    Podsumowując - w czasie 9-dniowego pobytu w Bieszczadach wydaliśmy na osobę po około 350 zł w tym wszystko - noclegi, dojazd na miejsce ze Śląska, jedzenie ze wspólnego kotła (piwa i dodatkowych przysmaków, jeśli ktoś sobie chciał zamówić - nie liczę).

    Dziękuję wszystkim forumowiczom za pomoc i informację w trakcie organizacji, no i pozdrawiam wszystkich u których nocowaliśmy, jeżeli to czytają.

  3. #13
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Witaj, Basiu.
    Przeczytałem relację, obejrzałem zdjęcia, i poczułem się jeszcze bardziej zielony. Zauważyłem, że nadano mi tutaj miano bieszczadnika, ale jakiż ze mnie bieszczadnik! Ty, nie dość, że umiesz obsługiwać takie dziwadło nie do obsługi jak excel, to jeszcze chodzisz od blisko 40 lat. Gdy przeczytałem o tym, szkoda mi się zrobiło tych wszystkich lat, gdy w górach bywałem sporadycznie. Jak nadrobić takie zaległości? Przecież nie da się, chociaż staram się, dzisiaj też: wróciłem z wyjazdu w Góry Kaczawskie.
    Dziękuję za lekturę.
    Ostatnio edytowane przez Krzysztof Gdula ; 11-11-2012 o 21:53 Powód: literówki

  4. #14
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    @Krzysztof - dziękuje za miłe słowa.

    Pisząc te "40 lat" miałam na myśli również okres kiedy zaczynałam chodzić po górach z drużyną harcerską w szkole średniej, a potem na studiach w Gliwicach od razu trafiłam w "górskie" towarzystwo - i tak od razu zaczęłam to robić bardzo intensywnie - wyjeżdżaliśmy dosłownie w każdy weekend - no i tak mi do teraz zostało. Teraz jeżdżę przeciętnie 2 razy w miesiącu, w bardzo różne góry.

    Wcześniej chodziłam po górach z rodzicami, byłam już np. pod koniec lat 60 w Bieszczadach, ale tego nie liczyłam.

    Ale zaczynanie robienia czegokolwiek z pasją jest dobre w każdym wieku

  5. #15
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Cytat Zamieszczone przez Basia Z. Zobacz posta
    Budynek był jakiś taki - dziwny. Duża sala barowa, z zamkniętym jakby przed chwilą barem, wszystko pootwierane, w całym budynku nikogo nie było.
    Zaczęliśmy snuć jakieś dziwne opowieści, jak to w czasie deszczu zaginęła w Bieszczadach cała duża grupa.

    Kolega stwierdził "ja tu przecież byłem - to dawny "Cień PRL-u" - tu obok odbywały się "Bieszczadzkie Anioły" a tu na boisku stała scena !".

    A teraz całkowita pustka, smutek i cisza.
    Na zapleczu (szukaliśmy toalety) otwarty pokój z tapczanem i telewizorem, na piętro nie wchodziliśmy.
    Po jakimś czasie doszedł jakiś pan i stwierdził ze on tu nocuje, ale oprócz niego nie ma tu nikogo (w tym gospodarzy).
    Dziwne miejsce.
    .
    Nie przeszlo wam przez glowe zostac tam na nocleg? mogloby miec dziwny urok siedziec z gitara ktorej dzwiek niosl by sie echem po pustych korytarzach..

    Czytajac twoj opis zaraz przypomnialo mi sie najdziwniejsze schronisko w jakim przyszlo mi spac


    Byl rok 2000 albo 2001, pozny listopad. Schodzilismy z Baraniej Góry juz w kompletnych ciemnosciach kierujac sie w strone chatki na Pietraszonce. Przechodzac kolo schroniska doszlismy do tego, ze jestesmy juz tak padnieci, ze nie mamy sil isc dalej, robi sie zamiec sniezna i jeszcze sie tak skonczy ze zabłądzimy i zamarzniemy gdzies w lesie. Wiec postanowilsmy zanocowac w tym to na pierwszy rzut oka "odrazajacym molochu pewnie zatloczonym i niemilym". Ktora byla godzina? moze 20? Drzwi do schroniska lekko skrzypnely, zawiane sniegiem, przymarzniete ale co najwazniejsze w takich chwilach- otwarte! W srodku przycmione swiatlo w niektorych korytarzach , w niektorych kompletna ciemnosc.. Ale idac lasem widzielismy swiatlo w oknie! W schronisku bylo dosc zimno, przypuszczam ze temperatuta nie przekraczala 10 stopni.. Skierowalismy swoje kroki w poszukiwaniu bufetu/recepcji, jednak miejsca przypominajace takowe byly zamkniete.. najwiecej "zycia" zdawalo sie pozostac w takiej mini szatni- wisiala tam kurtka turystyczna- jeszcze lekko wilgotna.. zaczelismy lazic korytarzami w poszukiwaniu jakiegos lokatora. Rozrzucone gdzieniegdzie wiadra, mopy i szmaty swiadczyly o przerwanym w trakcie lub niedokonczonym sprzataniu. Niektore pokoje byly otwarte na osciez, w niektorych siedzial w zamku klucz. Uslyszelismy wyrazne odglosy w koncu korytarza wiec tam poszlismy. Ale tam tez nikogo nie bylo- zostalo otwarte okno i tylko wiatr łopotał firanka... Poniewaz zmeczenie lazeniem w sniegu zostalo spotegowane bieganiem po pietrach i korytarzach postanowilismy osiedlic sie w ktorymkolwiek z pokoi. Szybka kolacja, jakas flaszeczka na sen, stopery w uszy by nie slyszec "uszami wyobrazni" tych krokow w korytarzach i jęków potępieńczych w piwnicach i zmeczenie wygralo nad strachem- wszyscy spalismy jak niemowleta...
    Rano wstalismy dosc wczesnie, chyba kolo 6 bo nas obudzilo zimno. Ugotowalismy sniadanko na butli, pozbieralismy majdan i wyruszylismy w dalsza droge.. Dzis rowniez nikogo nie spotkalismy w korytarzach ani przy wejsciu.
    Odchodzac juz, ogladajac sie za siebie, mialam tylko nieodparte wrazenie ze na pietrze dziwnie poruszyla sie firanka i widzialam ręke oparta o parapet.. ale nikt procz mnie nie odwrocil sie w samym tym momencie..

    Cytat Zamieszczone przez Basia Z. Zobacz posta
    I tak sobie pomyślałam, że już od 40 lat siaduję w różnych pięknych miejscach, przy różnych ogniskach i śpiewam przy gitarze. Od prawie 40 lat są to nawet te same piosenki.
    Ludzie się czasem zmieniają, poznaję wielu młodych ludzi zafascynowanych górami podobnie jak i ja.
    I dalej będę to robić - i to jest fantastyczne. .
    Mimo ze nie moge sie poszczycic poki co tak długim stazem gorskim, to troche rozumiem o czym piszesz. Wybitnie dziwne wrazenie mialam jak pojechalam w tym roku na praktyki z wroclawska archeologia.. I znow ognisko, spiew, i znow wokol twarze 20 latkow, podobne rozmowy jak slyszalam 5-10 lat temu jezdzac na obozy letnie z geografią albo kursami przewodnickimi.. I nieodparte wrazenie ze swiat obok mnie plynie, ze zmieniaja sie sie ludzie, pojawia sie na chwile coraz to inny kalejdoskop twarzy, i ludzie odchodza potem czesto gdzies w niebyt, w inne niegorskie swiaty a ja wciaz tkwie w tym samym miejscu, jakby czas przestal istniec albo plynal dla mnie inaczej. I jakos dobrze mi z tym!

    A tacy ludzie jak ty, Basiu, zawsze beda dla mnie wzorem. Ze ani praca, ani rodzina, ani małe dzieci nie sa w stanie zabic w nich pasji i checi do realizowania marzen. Ze nie porzucaja swoich idealow za cene wygody czy stagnacjo-stabilizacji powszechnie nazywanej "dorosloscia" czy "normalnym zyciem"
    Ostatnio edytowane przez buba ; 12-11-2012 o 10:49
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

  6. #16
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Cytat Zamieszczone przez Basia Z. Zobacz posta
    ...

    Pisząc te "40 lat" miałam na myśli również okres kiedy zaczynałam chodzić po górach z drużyną harcerską w szkole średniej, ...

    Wcześniej chodziłam po górach z rodzicami, byłam już np. pod koniec lat 60 w Bieszczadach, ale tego nie liczyłam.

    Ale zaczynanie robienia czegokolwiek z pasją jest dobre w każdym wieku
    Basiu! Filutka jakaś z Ciebie... Przecież dzisiaj osiemnastka Ci dopiero stuknęła! Wszystkiego Bieszczadzkiego!
    Pozdrawiam serdecznie
    bertrand236

  7. #17
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Cytat Zamieszczone przez bertrand236 Zobacz posta
    Basiu! Filutka jakaś z Ciebie... Przecież dzisiaj osiemnastka Ci dopiero stuknęła! Wszystkiego Bieszczadzkiego!
    Pozdrawiam serdecznie
    Dziękuję :)

  8. #18
    Bieszczadnik Awatar michalN
    Na forum od
    07.2008
    Rodem z
    kielce
    Postów
    217

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    a nowa Koliba nabrała już choć trochę patyny, czy dalej jest tam funkiel nówka?

  9. #19
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Cytat Zamieszczone przez michalN Zobacz posta
    a nowa Koliba nabrała już choć trochę patyny, czy dalej jest tam funkiel nówka?
    Funkiel nówka.
    Ale mi nie przeszkadza.
    Jak już pisałam - bryła budynku nie pasuje wg mnie do bieszczadzkiego krajobrazu, ale wnętrze jest bardzo przyjemne i przytulne, również czyste sanitariaty, a na mnie to zawsze robi dobre wrażenie.
    Byłam tylko w jadalni, nie byłam w pomieszczeniach sypialnych.

    Poza tym - jedno z nielicznych schronisk, gdzie można spać "na glebie", bez uprzedniego wypełnienia wszystkich miejsc noclegowych na łóżkach.
    "Gleba" kosztuje o ile pamiętam 15 zł.

  10. #20
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Basiu.
    Przed sobą samym tłumaczę się z mojej wieloletniej nieobecności w górach brakiem możliwości czasowych i finansowych, i w zasadzie taka jest prawda. Kilkanaście lat temu pracowałem przez całe wakacje w Zakopanem, i oczywiście chodziłem w góry, poznałem wtedy większość tatrzańskich szlaków, ale było to możliwe dzięki bliskości miejsca pracy i mieszkania, a w związku z moją pracę mieszkam w całej Polsce; Leszno, które wpisałem tutaj jako moje miasto, też jest tylko miejscem pracy, długiej delegacji. Dobrze, że jest blisko Sudetów, wszak mogłem pracować w Trójmieście, na przykład.
    Czas i teraz muszę wyrywać pracy, kraść rodzinie, ale coś się jednak zmieniło. Moja stara pasja, to słowa: od „zawsze” czytam i piszę, przeczytałem tysiące książek i napisałem tysiące stron najróżniejszych tekstów. Druga zaczęła się, gdy po długiej przerwie ponownie stałem się posiadaczem samochodu. No i stało się tak, jak u wielu bywalców tej strony: każdy wyjazd w góry nie zaspakajał potrzeby, a ją wzmagał. Bywa, że już nazajutrz po niedzielnym wyjeździe, brakuje mi gór i szlaku, już chciałbym jechać.
    Ale takie pragnienie na pewno jest Ci znane:)
    Oj, chyba rozgadałem się.
    Do zobaczenia kiedyś na szlaku, Basiu.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Gdzie warto pojechać, co zobaczyć - pogoda w lipcu?
    Przez Adonis85 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 26-05-2012, 13:20
  2. Bieszczady w lipcu...
    Przez Olucha w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 15-07-2007, 01:28

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •