Czas by wreszcie kontynuować opowieść, aby nie przeciągnęła się do nowego roku, jak to czasem bywa.
Kolejny dzień - to jest czwartek 12 lipca zaczął się z hukiem.
Ukołysani padającym deszczem jeszcze smacznie spaliśmy sobie w "bazie studenckiej" w Wetlinie, kiedy o godz. 6.50 nagle jak huknęło, jak gwizdnęło, aż cały niewielki domek w którym spaliśmy wyraźnie zatrząsł się i wszyscy się obudzili.
Kolega leżący od strony południowej przy okienku akurat już wcześniej nie spał, ale leżał i patrzył w okno i widział jak piorun uderzył w płaską łąkę jakieś 200-300 m od nas.
W każdym razie wszyscy obudzili się, ale nikomu nie chciało się nawet wychylać głowy z bazy na ulewny deszcz, a tym bardziej wychodzić z bazy.
W planie było tego dnia pójście przez Dział na Rawki i zejście do Ustrzyk Górnych, wycieczka niezbyt długa, można było czekać co będzie dalej.
Ukołysani deszczem zasnęliśmy znowu (ja osobiście z wyraźną ulgą).
Około 9 nie odpuszczało i lało nadal chociaż nieco mniej intensywnie. Trudno, trzeba było wstać, ale zaproponowałam aby do Ustrzyk - kolejnego miejsca noclegu jakoś przejechać.
Zeszliśmy do baru Rancho przy drodze, tam natychmiast koledzy odkryli wiele gatunków piwa, usiedliśmy w lejącym deszczu pod parasolami.
Zapytaliśmy barmana czy wie o której i skąd odjeżdżają busy do Ustrzyk, ten wziął telefon i za 10 minut dwa busy były do naszej dyspozycji.
Dojechaliśmy do Ustrzyk, podeszli do miejsca noclegu - domu rekolekcyjnego, tam się rozpakowali, wykąpali i około godz. 12 deszcz ustał i zaczęło wychodzić słońce.
Szkoda było tracić dnia, więc znowu busem podjechaliśmy na Przełęcz Wyżniańską i w przepięknej pogodzie podeszli na Wielką Rawkę, nawet nie zatrzymując się w schronisku.
Pogoda zrobiła się jak marzenie, więc ponad godzinę spędziliśmy na szczycie trzepiąc "panoramki".
Część grupy postanowiła iść jeszcze na Kremenaros, wracając już w zapadającym zmierzchu widzieli z Wielkiej Rawki Tatry, część zeszła nieco wcześniej wprost do Ustrzyk G.
Piękny dzień i piękna wycieczka.
W czasie całej wycieczki spotkaliśmy może czwórkę a może piątkę innych turystów, nie wiem czy to poranny deszcz tak wszystkich wystraszył ?
Parę zdjęć:
Z podejścia, z okolic schroniska pod Małą Rawką:
To jest to, co kocham latem w górach
Pogoda się poprawia:
Widoki ze szczytu:
Wieczorem, ze względu na to, że spaliśmy w domu rekolekcyjnym żadnej imprezy nie mogło być, ale wyszliśmy na piwo do sklepiku obok przystanku.
I tak minął ten piękny dzień.
Ciąg dalszy kiedyś nastąpi.



).
Odpowiedz z cytatem
Zakładki