Pokaż wyniki od 1 do 10 z 21

Wątek: W lipcu w Bieszczadach

Widok wątkowy

  1. #7
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: W lipcu w Bieszczadach

    Cytat Zamieszczone przez Basia Z. Zobacz posta
    Budynek był jakiś taki - dziwny. Duża sala barowa, z zamkniętym jakby przed chwilą barem, wszystko pootwierane, w całym budynku nikogo nie było.
    Zaczęliśmy snuć jakieś dziwne opowieści, jak to w czasie deszczu zaginęła w Bieszczadach cała duża grupa.

    Kolega stwierdził "ja tu przecież byłem - to dawny "Cień PRL-u" - tu obok odbywały się "Bieszczadzkie Anioły" a tu na boisku stała scena !".

    A teraz całkowita pustka, smutek i cisza.
    Na zapleczu (szukaliśmy toalety) otwarty pokój z tapczanem i telewizorem, na piętro nie wchodziliśmy.
    Po jakimś czasie doszedł jakiś pan i stwierdził ze on tu nocuje, ale oprócz niego nie ma tu nikogo (w tym gospodarzy).
    Dziwne miejsce.
    .
    Nie przeszlo wam przez glowe zostac tam na nocleg? mogloby miec dziwny urok siedziec z gitara ktorej dzwiek niosl by sie echem po pustych korytarzach..

    Czytajac twoj opis zaraz przypomnialo mi sie najdziwniejsze schronisko w jakim przyszlo mi spac


    Byl rok 2000 albo 2001, pozny listopad. Schodzilismy z Baraniej Góry juz w kompletnych ciemnosciach kierujac sie w strone chatki na Pietraszonce. Przechodzac kolo schroniska doszlismy do tego, ze jestesmy juz tak padnieci, ze nie mamy sil isc dalej, robi sie zamiec sniezna i jeszcze sie tak skonczy ze zabłądzimy i zamarzniemy gdzies w lesie. Wiec postanowilsmy zanocowac w tym to na pierwszy rzut oka "odrazajacym molochu pewnie zatloczonym i niemilym". Ktora byla godzina? moze 20? Drzwi do schroniska lekko skrzypnely, zawiane sniegiem, przymarzniete ale co najwazniejsze w takich chwilach- otwarte! W srodku przycmione swiatlo w niektorych korytarzach , w niektorych kompletna ciemnosc.. Ale idac lasem widzielismy swiatlo w oknie! W schronisku bylo dosc zimno, przypuszczam ze temperatuta nie przekraczala 10 stopni.. Skierowalismy swoje kroki w poszukiwaniu bufetu/recepcji, jednak miejsca przypominajace takowe byly zamkniete.. najwiecej "zycia" zdawalo sie pozostac w takiej mini szatni- wisiala tam kurtka turystyczna- jeszcze lekko wilgotna.. zaczelismy lazic korytarzami w poszukiwaniu jakiegos lokatora. Rozrzucone gdzieniegdzie wiadra, mopy i szmaty swiadczyly o przerwanym w trakcie lub niedokonczonym sprzataniu. Niektore pokoje byly otwarte na osciez, w niektorych siedzial w zamku klucz. Uslyszelismy wyrazne odglosy w koncu korytarza wiec tam poszlismy. Ale tam tez nikogo nie bylo- zostalo otwarte okno i tylko wiatr łopotał firanka... Poniewaz zmeczenie lazeniem w sniegu zostalo spotegowane bieganiem po pietrach i korytarzach postanowilismy osiedlic sie w ktorymkolwiek z pokoi. Szybka kolacja, jakas flaszeczka na sen, stopery w uszy by nie slyszec "uszami wyobrazni" tych krokow w korytarzach i jęków potępieńczych w piwnicach i zmeczenie wygralo nad strachem- wszyscy spalismy jak niemowleta...
    Rano wstalismy dosc wczesnie, chyba kolo 6 bo nas obudzilo zimno. Ugotowalismy sniadanko na butli, pozbieralismy majdan i wyruszylismy w dalsza droge.. Dzis rowniez nikogo nie spotkalismy w korytarzach ani przy wejsciu.
    Odchodzac juz, ogladajac sie za siebie, mialam tylko nieodparte wrazenie ze na pietrze dziwnie poruszyla sie firanka i widzialam ręke oparta o parapet.. ale nikt procz mnie nie odwrocil sie w samym tym momencie..

    Cytat Zamieszczone przez Basia Z. Zobacz posta
    I tak sobie pomyślałam, że już od 40 lat siaduję w różnych pięknych miejscach, przy różnych ogniskach i śpiewam przy gitarze. Od prawie 40 lat są to nawet te same piosenki.
    Ludzie się czasem zmieniają, poznaję wielu młodych ludzi zafascynowanych górami podobnie jak i ja.
    I dalej będę to robić - i to jest fantastyczne. .
    Mimo ze nie moge sie poszczycic poki co tak długim stazem gorskim, to troche rozumiem o czym piszesz. Wybitnie dziwne wrazenie mialam jak pojechalam w tym roku na praktyki z wroclawska archeologia.. I znow ognisko, spiew, i znow wokol twarze 20 latkow, podobne rozmowy jak slyszalam 5-10 lat temu jezdzac na obozy letnie z geografią albo kursami przewodnickimi.. I nieodparte wrazenie ze swiat obok mnie plynie, ze zmieniaja sie sie ludzie, pojawia sie na chwile coraz to inny kalejdoskop twarzy, i ludzie odchodza potem czesto gdzies w niebyt, w inne niegorskie swiaty a ja wciaz tkwie w tym samym miejscu, jakby czas przestal istniec albo plynal dla mnie inaczej. I jakos dobrze mi z tym!

    A tacy ludzie jak ty, Basiu, zawsze beda dla mnie wzorem. Ze ani praca, ani rodzina, ani małe dzieci nie sa w stanie zabic w nich pasji i checi do realizowania marzen. Ze nie porzucaja swoich idealow za cene wygody czy stagnacjo-stabilizacji powszechnie nazywanej "dorosloscia" czy "normalnym zyciem"
    Ostatnio edytowane przez buba ; 12-11-2012 o 10:49
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Gdzie warto pojechać, co zobaczyć - pogoda w lipcu?
    Przez Adonis85 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 15
    Ostatni post / autor: 26-05-2012, 13:20
  2. Bieszczady w lipcu...
    Przez Olucha w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 15-07-2007, 01:28

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •