Powitania, wrażenia, adoracje ..... i tak mijała godzina za godziną. Najwięcej mówili ci, którzy na forum najmniej piszą, ale to jak najbardziej prawidłowa prawidłowość.
Z daleka wyglądało to tak , jakby po latach spotkali się dobrzy znajomi i chcieli wszystko sobie opowiedzieć. Godzina goniła godzinę nie zważając że już dawno po północy.
Nie ma się co dziwić że poranek budził się długo i ospale. Kolejna załoga dojechała na miejsce i od samochodów zrobiło się tłoczno na drodze
.
hm12_5336.jpg
.
a potem gdy mgiełki z oczu odeszły grupa marszowa otrzymała wskazówki od Pierogowego przed wyjściem.
.
hm12_5337.jpg
ruszyliśmy w trasę, jedynie sir Bazyl jak przystało na nadchaszczownika, stwierdził że nie pójdzie na łatwiznę i wybrał się we własne chaszcze.
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 17-10-2012 o 14:48
To nie były chaszcze tylko wściekle parzące pokrzywiska...
I przez chwilę zdawało mi się, że będę miał dwie Towarzyszki do wędrówki, ale na horyzoncie pokazali się Forumowicz Roku z Fotografikiem Roku i tak je omotali, że załamany ruszyłem asfaltem sam "w stronę słońca, w stronę słońca, aż po horyzontu kres"* czyli do Dwernika, na beleczkę, wtłoczyć w siebie ciutkę złotych promieni rozweselających marki Leżajsk. No cóż, ze mną można tylko pójść na pokrzywisko i poparzyć wszystko...
*Dwa Plus Jeden "Iść w stronę słońca"
Ostatnio edytowane przez sir Bazyl ; 17-10-2012 o 16:00
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Właśnie się zastanawiam, czy owo pokrzywisko nie byłoby lepsze niźli Browarowe jeżynowisko .... ech jak wybrać, no jak... jednakże nasze chaszczowanie obrodziło w postaci drobnych zbiorów grzybowych, które się jednakowoż przydały dnia następnego ... no i Browar na kolanach... bezcenne
Ostatnio edytowane przez kobieta_bieszczadzka ; 17-10-2012 o 17:52
Prawdziwa przyjaźń przychodzi wówczas, gdy cisza między dwojgiem ludzi nie jest męcząca....
Zapomniałem dodać że z rana Pierogowy nafaszerował nas żymlokami (tak to się pisze ?)
twierdząc że będziemy mieć "pieruńska siła" po nich.
Czy ktoś może wie co to jest ta pieruńska siła ?
"No cóż, ze mną można tylko pójść na pokrzywisko i poparzyć wszystko..."
(prawie) Stachura "Z nim będziesz szczęśliwsza"
Zazdroszczę Wam tego jesienne harcowania i tej "pieruńskiej siły"
Heniosławie
kwiatku jesiennego chaszczowania
do końca moich dni będę śpiewał ballady i prawił komplementa pod Twoim imieniem...
to wyjście ,w sobotni poranek gdy piątkowi stonesi pomieszani z solianką celebrowali wydanie nowego singla w mojej głowie...
szacunek
"Najlepsze miejsce na namiot .jest zawsze troszkę dalej..."
Tak, tak - tak przypuszczałem że ta chwila gdy
"w sobotni poranek gdy piątkowi stonesi pomieszani z solianką celebrowali wydanie nowego singla w mojej głowie..."
błagałeś o chwilę ciszy. Wszystko za chwilę ciszy.
Toteż objawiła się niewysłowiona radość Pierogowego gdy cała czereda ruszyła w góry. Plan był prosty : przejść lasem przez górkę do najbliższej miejscowości gdkzie jest sklep, co by spróbować serwowanych tam płynów (najlepiej złotych)
Plan był prosty, ale życie lubi je kompliować. Cała grupa zawzięcie pokonywała kolejne metry przewyższeń, wszakże obiecane było że wkrótce usiądziemy z klimatycznej altance, aby wczytać się w bieszczadzką poezję wypisana na deskach.
Przód tak rwał zawzięcie że ogon zaginął w leśnych odchłaniach.
Ktoś krzyknął z niepokojem
- chyba zgubiliśmy koleżankę !?
Dobrze, zrobimy przerwę, aby doszła do grupy.
- Ale jak to możliwe? , przecież idziemy przez las , bez szlaku, a nawet ścieżki tu nie ma !
Zaczyna się dokładne liczenie i okazuje się że dwóch osób brakuje. Brakuje również Ivana.
Tu mała dygresja na temat tej osoby. Ivan (czyt Ajwen) jest Ukraińcem i mieszka na Ukrainie. Przyjechał specjalnie do Nasicznego na specjalne zaproszenie, bo po pierwsze od dawna zajmuje się fotografią, po trzecie złaził już całe polskie Bieszczady, po piąte : posługując się językiem polskim był ciągle w centrum zainteresowań tak jak tu gdy opowiadał kawały
po ukraińsku.
(na zdjęciu Ivan siedzi u stóp Basi Z.)
hm12_5346.jpg
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki