Ten piątkowy wieczór pociągał chłodem, tak około zera na termometrze, ale za to na niebie milion gwiazd, chyba specjalnie Hero tak zrobił.
Chłód jednak nie straszny był tym którzy przybyli dziesiątki i setki kilometrów aby skupić się w kręgu wokół ogniska.
Gorące rozmowy, gorące wspomnienia i gorące powitanie mistrza ceremonii w osobie Pierogowego który przybył w towarzystwie Basi Z.
Mistrz przywiózł obiecany gar solianki która trafiła na ogień, ale tylko na chwilę , bo spragnione gardła pochłonęły ją z apetytem.
Wtedy już na spokojnie zaczęły rozkręcać się kółka.
Jakie kółka ? Kółka wzajemnej adoracji połączone z klikami i zajęcia w podgrupach. Jedne kółka gromadziły się w kuchni z motywem przewodnim w postaci chmielowej zamkniętej w butelkach, inne przy ognisku preferujące wycisk z owoców winnego grona, a jeszcze inne przed kominkiem zalegając w loży twardzieli trzymali się twardych trunków.
Pomiędzy klikami w tej pomrocznej atmosferze pełnej dziwnych cieni przesuwały się jednostki guru i wydawały dzwięki guu, guu, guu