Strona 4 z 6 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 51

Wątek: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

  1. #31
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2001
    Rodem z
    Warszawa (Ochota)
    Postów
    2,504

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Cytat Zamieszczone przez Piskal Zobacz posta
    Mogło tak być, bo dostałeś zaraz w samochodzie w Wetlinie; wysil pamięć, bo Twoja skleroza podrywa mój autorytet
    Przypomnę sobie - ale dopiero wtedy, gdy spróbuję. Po smaku postaram się przypomnieć.
    Serdecznie pozdrawiam
    Stały Bywalec.
    Pozdrawia Was także mój druh
    Jastrząb z Otrytu

  2. #32
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Wągrowiec
    Postów
    450

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Na dzień następny mamy plan na Łopienkę, jakoś tak zawsze jak jestem w Bieszczadach to muszę tam dotrzeć, Magda też bardzo chce bo jeszcze nigdy tam nie była... trochę późno się robi, deszcz pada, na stopa nie chce nas nikt zabrać, sprawdzamy autobus chociaż żeby się do skrzyżowania na Buk dostać a dalej sobie podreptamy..., autobus jedzie ale... ale w ostatniej chwili decydujemy się na wycieczkę pod wodospad :) a Łopienkę przenosimy na dzień inny... okaże się że całkiem trafiona zmiana planów to była :)


    Jakoś nigdy nie mogę tam trafić w pełnym słońcu... albo pada albo jest szaro :)



    i mamy towarzyszkę naszej bardzo trudnej technicznie i wyczerpującej "wyprawy"


    łazimy trochę nad Wetlinką.. wody mało, kajakiem się nie da... i idziemy do domu... po drodze piknik przy sklepie i plany na następny dzień... z nadzieją że przestanie w końcu padać :)
    lubię gapić się w mapę...


    popołudnie bardzo aktywne...



    a noc jeszcze bardziej...



    deszcz na trochę przestał padać, robiło się coraz później... dziewczyny poszły spać jakoś wcześniej... bo sobie wymyśliłyśmy że na Tarnicę pójdziemy.. mi się jakoś spać nie chciało... rzeźbiłam kajak...a w zasadzie stawiałam pierwsze kroki w rzeźbiarstwie jeśli w ogóle tak to można nazwać w moim wykonaniu a Wojtek Szczurek grał na gitarze chyba do 4...

    dostał go mój dobry kolega kajakarz (też lubiący Bieszczady) jako spóźniony prezent na urodziny i się ucieszył :) a przynajmniej takie sprawiał wrażenie że się podoba no chyba że chciał być miły

    a jutro idziemy na Tarnicę...
    Ostatnio edytowane przez calanthe ; 06-01-2013 o 14:21

  3. #33
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Wągrowiec
    Postów
    450

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Cytat Zamieszczone przez Stały Bywalec Zobacz posta
    Przypomnę sobie - ale dopiero wtedy, gdy spróbuję. Po smaku postaram się przypomnieć.
    zobaczę co da się zrobić...

  4. #34
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Wągrowiec
    Postów
    450

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Piskal napisał: To zacznij odliczać. Najbliższy KIMB w trzeci weekend maja. Tam to dopiero się podtopimy.

    Cytat Zamieszczone przez calanthe Zobacz posta
    Nie wiem czy wytrzymam tak długo
    i zaczęłam Piskal wykrakałeś hehe i to nie do KIMBu odliczam :)

    P.S. nie umiem dodawać podwójnych cytatów

  5. #35
    kolega Kajakarz
    Guest

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    kolega Kajakarz byl bardzo zadowolony i zaskoczony otrzymanym kajakiem.
    Mam nadzieje że kiedyś razem spłyniemy Wetlinke i przełom Sanu.

  6. #36
    Kronikarz Roku 2010
    Awatar bertrand236
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Poznań
    Postów
    4,224

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Witaj na forum kolego Kajakarzu!
    bertrand236

  7. #37
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Wągrowiec
    Postów
    450

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Pomimo długiego dnia wczorajszego szybko udało nam się pozbierać, spakować co potrzebne i wyruszyć w drogę... na stopa złapałyśmy busik... nic innego jakoś nie chciało się zatrzymać.. ale za to dowiózł nas do Wołosatego i wysadził u stóp TARNICY :) Pierwszy raz szłam od tej strony a w ogóle to moje drugie wejście na Tarnicę.. pierwszy raz byłam... 6 lat temu, wtedy kiedy to pierwszy raz byłam w Bieszczadach w ogóle... z tym że wtedy wchodziliśmy z Ustrzyk i przez Tarnicę, Halicz i Rozsypaniec do przełęczy Bukowskiej i do Wołosatego a z Wołosatego busikem do Ustrzyk...

    Pogoda jest rewelacyjna!! :)


    już na początku ubieramy krótkie spodenki bo słońce jak w środku lata... jeszcze nie wiemy że na górze wiatr głowy urywa (prawie)



    jesteśmy coraz bliżej... na trasie mijamy parę młodą.. ona w sukni białej i w ciężkich butach, on w garniturze... wiatr trochę popsuł jej fryzurę



    widać różnicę między Tarnicą teraz a Tarnicą z 2006 roku... a barierek powstaje coraz więcej bo już na wyjściu z lasu chłopaki działali i robili cd. drewnianych płotków...


    robimy sobie z Magdą wspólne zdjęcie... chociaż nie lubię być po tamtej stronie obiektywu ale marudziła że chce ze mną zdjęcie

    dla porównania zdjęcie z mojego pierwszego razu i ostatniego latem... chociaż teraz też pomimo że to był środek tygodnia to ludzi było sporo...


    na przełęczy po zejściu z Tarnicy dylematy... wieje... robi się późno... w Ustrzykach czeka Piskal i reszta ekipy... Bukowe Berdo nie zdobyte... co robić...
    wspólnie podejmujemy decyzję że Bukowe odpada... po raz kolejny nie udało mi się tam wejść... za każdym razem jak jestem w B. mam tam iść i za każdym razem się to nie udaje... no ale nic, wiem już że i tym razem jak pojadę ( o retyyy za tydzień o tej porze mam być w Bieszczadach :D ) to też na Bukowe nie wejdę :D ale to co.. wejdę może jesienią... albo jak się uda na KIMB przyczłapać :)
    wybieramy drogę przez Szeroki Wierch... idzie się fajnie.. szczególnie jak są momenty z wiatrem:) idziemy razem ale osobno...



    aż nie chce się wracać na dół...



    a tutaj bardzo żałowałam że nie mam ze sobą mojego rowerka... oj jaki piękny zjazd by to był...



    W Ustrzykach jesteśmy ok 17... i kolejny dylemat... wracamy do "domu" ostatnim busikiem czy idziemy na piwo z chłopakami... nie wiem co pomaga podjąć decyzję ale decyzja pada na busik i piwo na werandzie Cieniu PRL :)
    jednak przed ostatecznym wejściem do busika moja aspołeczność podpowiada że może chociaż wyściskać się z chłopakom bo już raczej się tej jesieni spotkać nie planowaliśmy... więc zostawiamy Monikę "w zastaw" u pana busika i z bieszczadzką tęsknotą ku wielkiemu zdziwieniu Piskala wchodzimy do zajazdu pod caryńską i tak szybko jak wchodzimy tak szybko wychodzimy... bo przecież Monia czeka :)

    kolejny dzień udany... szkoda że tak szybko się skończył...

  8. #38
    Poeta Roku 2011
    Awatar Piskal
    Na forum od
    10.2008
    Rodem z
    Toporzysko/Toruń
    Postów
    2,278

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Cytat Zamieszczone przez calanthe Zobacz posta
    zostawiamy Monikę "w zastaw" u pana busika i z bieszczadzką tęsknotą ku wielkiemu zdziwieniu Piskala wchodzimy do zajazdu pod caryńską
    Ku radości!
    kolejny dzień udany... szkoda że tak szybko się skończył...
    Nooo...szkoda...

  9. #39
    Forumowicz Roku 2015
    Debiutant Roku 2013
    Awatar Jimi
    Na forum od
    03.2010
    Rodem z
    Rzesza
    Postów
    1,439

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    " po raz kolejny nie udało mi się tam wejść... za każdym razem jak jestem w B. mam tam iść i za każdym razem się to nie udaje..."

    -i cóż z tego, jeszcze tyle czasu przed Tobą:) ja mimo że przeszłam setki kilometrów po tych naszych Bieszczadach (raz zrobiłam setkę w 5 dni hihi), to ciągle mam wrażenie, że tak wiele jeszcze przede mną, że tak mało widziałam. za każdym razem gdy patrzę na mapę zdaję sobie z tego sprawę, obmyślam coraz to nowe ścieżki. i właśnie to mnie tak fascynuje, że człowiek chodzi i chodzi a tu ciągle tak wiele pozostaje rzeczy nieodkrytych, nawet wiele nazw nieznanych. czasem też wraca do swoich ścieżek i znów widzi je na nowo. chyba nigdy nie powiem że znam bardzo dobrze Bieszczady. gdy nie uda mi się czegoś zobaczyć, gdzieś dojść (czasami zdarza mi się "pogubić" lub nieznaleźć danej ścieżki) - mówię trudno, niczego mi nie żal bo tyle jeszcze czasu przede mną, nie teraz to następnym razem. hihihi i znów przychodzą mi na myśl miejsca których nie znalazłam w ubiegłym roku i które będę próbowała zobaczyć od wiosny (np. pewne miejsca na Czartoryi, Kamionkach, Paniszczewie, Jeleniowatym i co tam jeszcze było), bawić mapą można się na różne sposoby. Nawet czasem cieszę się jak coś nie wyjdzie, bo to ciągle niesie za sobą zagadkę, podekscytowanie i tajemniczość tych naszych kochanych Bieszczadów:) dlatego raczej nie wyznaczam sobie celów wędrówek a jedynie kierunek, bo jak nie dojdę do danego miejsca to nic się nie dzieje, niczego nie żal tylko idziemy dalej a tamto zobaczy się następnym razem. nawet doszłam do wniosku, że bardziej kręci mnie samo poszukiwanie, takie chodzenie niż fakt czy coś znajdę czy nie. celem jest wędrówka sama w sobie a nie to co u jej krańca. celem jest chodzenie i szukanie a nie dojście i znalezienie. eh.. znów się rozpisałam i odpłynęłam
    "Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.

  10. #40
    Bieszczadnik
    Na forum od
    08.2006
    Rodem z
    Wągrowiec
    Postów
    450

    Domyślnie Odp: O tym, jak to plany są po to by je zmieniać ;)

    Cytat Zamieszczone przez Jimi Zobacz posta

    -i cóż z tego, jeszcze tyle czasu przed Tobą:)
    No ja wiem, mi nie jest źle z tego powodu że tam nie dotarłam... za każdym razem prawie jest plan na Bukowe, ale nie wychodzi... się tym nie przejmuje, bo nadal zostaje dla mnie jakąś tam tajemnicą nieodkrytą... i za każdym razem zmiana planu wychodzi na dobre i z uśmiechem...
    w wielu miejscach jeszcze nie byłam i nie będę pewnie.. bo wszędzie się nie da...
    a każde miejsce każdego kolejnego dnia wygląda inaczej i jest inaczej niesamowite...
    od któregoś tam wyjazdu w Bieszczady mam tak... że nie liczy się dla mnie gdzie wejdę tylko liczy się to że tam jestem... samo wyjście do granicy lasu i czytanie książki pod krzakiem jest fajne.. bo przecież nie muszę iść na szczyt...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Krótka notka o tym jak śnieżyca z Postołowa odjechała...
    Przez Syberyjczyk w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 24-03-2012, 22:23
  2. O tym jak Hiszpan robił bramę…
    Przez Corka_Browara w dziale Poezja i proza Bieszczadu...
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 18-10-2011, 18:58
  3. Jak to z tym komentowaniem jest?
    Przez Gospella w dziale Techniczne
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 30-08-2007, 20:36
  4. Zmieniać forum ?
    Przez Henek w dziale Techniczne
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 03-05-2007, 12:57
  5. Spotkania z niedźwiedziami w tym roku i rady w tym zakresie
    Przez Piotr Wojciechowski w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 33
    Ostatni post / autor: 13-01-2006, 22:43

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •