Fajnie było posiedzieć przy kuflu![]()
Fajnie było posiedzieć przy kuflu![]()
I wszyscy trzej jak na szlachtę przystało "Kasztelanem " raczą swoje dostojne podniebienia. Zdjęcie pierwsza kategoria
Ledwie pierwsze promienie wiosenne rozjaśniły stepy szerokie, a już hordy tatarskie zwołują się w gromady opuszczając zimowiska. Lada dzień pierwsze trawy się pojawią i znów przyjdzie wyruszyć zagonem na kresy Rzeczpospolitej, aby Baśkę uwolnić od zbója.
Hej ! szable w dłoń !!! - słychać zawołania Trzech Rycerzy
Ledwie kuranty na wieży zegarowej wybiły południe gdy na majdanie zrobił się szum i zamieszanie. Posłaniec! posłaniec przybył od pana hetmana.
Jako żywo, wachmistrz Izydor Luśnia przysłał smsem rozkaz jaśnie Wielmożnego Pana Sobieskiego w którym donosi że
W jarach tu i owdzie jeszcze się coś śniegu przytaiło, ale wysoki step zielony i wiatr ciepły wieje,
od którego konie poczynają lenieć a to najpewniejsze wiosny signum
Tu i ówdzie widziano kupy tatarskie, które coraz śmielej sobie poczynają, a nawet jedna z nich, idąca wedle Przełęczy Szklarskiej ponoć porwała hajduczka naszego najmilszego.
- Nie może to być! - krzyknął Kmicic - musimy Baśkę uwolnić od zbója.
- Hej szable w dłoń - krzyknęło pospołu Rycerzy Trzech i nie minęło więcej niż trzeba na odmówienia pacierza a już mknęli w stalowym koniu w stronę Chreptiowa aby zgodnie z
...rozkazem hetmańskim nakazującym Wołodyjowskiemu objąć komendę w Chreptiowie,
tamże nad samą granicą mołdawską czuwać, głosów od strony pustyni nasłuchiwać, stróżować,
luźnym czambułom zabiegać i okolicę z hajdamaków oczyścić
.
Łikend się zaczął , słońce było jeszcze dość wysoko, gdy stanęli przed murami tej stanicy kresowej badając czy jest dobrze opatrzona. Mury zdawały się być solidne, nieskruszone zębem czasu.
hm13_6880.jpg
.
- Jak ją tu podejść? Jak obadać czy tu jest nasza Basieńka trzymana? - te pytania nurtowały rycerzy
- Trzeba fortelem - rzecze Zagłoba
- O to, to ! - zawtórował Kmicic - znam ja tu całkiem ładny browar , gdzie niechybnie dostaniemy coś na lepsze myślenie.
- Prowadź wiec rycerzu - padła zgodna odpowiedź.
I zaprowadził nas do całkiem sporego budyneczku ,
hm13_6884.jpg
.
hm13_6889.jpg
jeno bez dachu i okien.
- Gdzieś ty nas przyprowadził czerepie jeden - ozwał się Zagłoba niekontent z widoku
- Chyba mi przyjdzie rzucić się z rozpaczy to tej falującej wody w potoku opodal
.
hm13_6885.jpg
i pewnikiem mógłby to zrobić gdyby nie powstrzymał go urzekający zapach zieleniny rosnącej na skarpie
- Toż to prawdziwy czosnek niedźwiedzi - odezwało się radośnie - i Zagłoba począł napełniać swój żołądek dawna nie smakowaną strawą , która o tej porze roku tak przychylna jest delikatnemu podniebieniu.
Ostatnio edytowane przez don Enrico ; 16-04-2013 o 20:02
Ten niebiański zapach czosnku niedźwiedziego zaprowadził naszych rycerzy do dawnego parku przylegającego do rezydencji magnackiej.
Dziś wejścia do parku strzegą tabliczki że wchodzisz na własną odpowiedzialność.
.
hm13_6899.jpg
.
Cóż to takiego groźnego kryje się w tych wiekowych alejkach ?
Niebezpieczeństwo jakieś ? czy też nieudolność obecnych właścicieli , którzy odzyskali pałac i park i teraz nie wiedzą co z tym zrobić.
Nic to. Przez zaułki i tajemne przejścia, skradając się bezszelestnie dostali się dzielni rycerze na centralny dziedziniec aby tam zasięgnąć języka
.
hm13_7070.jpg
.
Grupka Tatarów w charakterystycznych kapturach na głowach trzymając w ręku szklane opakowania złotego napoju gorączkowo o czymś debatowała. Z resztek dobiegających słów wnioskować można było że pilnowali Basieńki zamkniętej w kamieniczce oznaczonej zielonym trójkątem
.
hm13_6878.jpg
Jakże nam się tam dostać , kiedy wszystko pozamykane na spusty.- martwi sie Zagłoba
- Może czołgiem - suponuje Kmicic
- Sam jesteś czołgiem - rechocze Pan Wołodyjowski - dyć to jest działo samobieżne a nie żaden czołg
.
hm13_6906.jpg
.
- Cóż teraz poczniem ?
- Co poczniem ? Wystrużemy sobie kije i siądziemy na nie. Czy ja wiem co poczniem ? Ot czysta desperacja!
Czosnku niedźwiedziego istotnie było w bród, nawet wygłodniały Zagłoba nie był w stanie dać mu rady.
Niestety mury kresowej stanicy tylko na pierwszy rzut oka wyglądały solidnie, bliższa inspekcja wykazała pewne braki (głównie w morale) unaoczniające się totalnym brakiem zdecydowania.
Co gorsza imć Kmicic odurzony zapachem czosnku próbował wysadzić jedyne w stanicy sprawne działo, na dodatek samobieżne, pchając mu do lufy jakąś kiełbasę i mamrocząc coś o piesku.
Ocucony rycerskim sposobem gadał dla odmiany o jakimś czołgu, czego nijak nie dało się zrozumieć. Dopiero chwyciwszy w dłoń szablę zawołał zrozumiale (acz zupełnie niepotrzebnie) "Hej, szable w dłoń!" i powiódł nas do pirackiej tawerny. Nieźle się zaczynało...
Czterech panów B.
Tak, tak, słusznie Onufry prawi, browar ode środka prezentował się równie licho jako i z zewnątrz.
rycerze15.jpg
Ani beczułeczki czy też marnej butelczyny złocistego nektaru. Kmicic, człowiekiem gorączką nie darmo zwany, miotał się po okolicy włosy z głowy rwąc i siarczyście wyklinając bisurmańców, którzy obrócili w ruinę tak pożyteczne i miłe każdemu rycerzowi miejsce. Zagłoba też odchodził ode zmysłów i pasł się zieleniną w przydrożnych rowach miast nawtykać się mięsiwem w karczmie. Łażąc na czterech kończynach ryczał z bólu i żalu po niedoszłej degustacji chmielnych ambrozji a brodząc na kolanach w czosnku, niezmiernie przypominał posturą swoją i licem nieogolonym niedźwiedzia jakowegoś, co Kmicicowi z kolei przypomniało herb jego, jeno połowiczny gdyż brakowało na Zagłobie panny do kompletu. Michał, mimo, iż mniej temperamentny, też wczuł się w rolę i strzygąc wąsikiem i młynki nikonem wywijając ruszył z kompaniją przeczesywać tajemnicze ścieżki
rycerze17.jpg
okoliczne mokradła
rycerze19.jpg
każden jeden załom muru
rycerze16.jpg
i na koniec katakumby
rycerze18.jpg
w poszukiwaniu Panny Basieńki.
Niestety żadnego rezultatu te śmiałe poczynania nie przyniosły i rozpacz ogarniała rycerzy coraz to większa. Wołodyj postanowił wyruszyć gdzieś w puszczę i pustelniczy żywot do końca drogi swojej pędzić, Zagłoba też coś postanowił ale tak czosnkiem od niego waliło, że czem prędzej pozostali kompani ku rynkowi z kopyta rwali, mijając po drodze czołg samobieżnym działem będący. Nie ma więc co i dziwić się temu, iż Kmicic w takiej chwili pierwszą z brzegu kolumbrynę chciał wysadzić w powietrze, nie zważając na jej wymyślne nazewnictwo. Lufa to lufa!
A jak już o lufie mowa, to szable w dłoń, hajda utopić smutki w tawernie...
"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
Siedzieliśmy więc w tej tawernie, popadając w coraz większy smutek za każdą opróżnioną szklanicą. Nie mogąc tego znieść Zagłoba ruszył na obchód ryneczku w Dukli (tfu!, tfu! zapomniałem że byliśmy w Chreptiowie) i szurając nogami przemierzał kolejny raz tamtejszy majdan patrząc na dziwne machiny broniące dostępu do grodu.
.
hm13_6904.jpg
Idę i idę, aż tu patrzę, patrzę i oczu nie wierzem. Stoi przede mną we własnej osobie Maciejka.
- Hajduczku najmilejszy , jakże oczy moje się radują, bo my tu w desperację wpadamy, gdyż nam doniesiono żeś w niewolę tatarską popadła.
- Jako się to stało że cię zdrową i całą widzę ? - ucieszył się Zagłoba.
- Zaprawdę , to prawda była, alem Mellechowicza kijkiem w czuprynę walnęła i czem prędzej przez Cergową do Waćpanów przbyła, aby się pokłonić tak zacnym rycerzom który nie mają sobie równych w Rzeczpospolitej
-- Co? zadałam mu bobu! - zawołała swym świeżym dziecinnym głosikiem.
Baśka skoczyła rozpromieniona i poczęła ściskać pana Zagłobę,
on zaś coraz to podnosił w górę głowę powtarzając:
- Mocniej! Mocniej!
I nie wiedzieć czym by się to skończyło gdyby nie nadszedł Pan Wołodyjowski zmierzający w ustronne miejsce w wiadomym sobie celu.
-Dalibóg ! radzi jesteśmy widzieć Waćpannę - krzyknął z radością - zachodź z nami do tawerny
- ale, ale, - przerywa Baśka - podsłuchałam u Tatarów że tutejsze zioła szczególnie dobrotliwie wpływają na urodę i chciałabym zobaczyć skąd się wzięło imperium kosmetyczne Heleny Rubinstein ?
- To ja ci chętnie pokaże - wyskoczył Kmicic - bom tam bywał i wielce urody mi przybyło.
I popatrzcie proszę gdzie przywiódł całą kompaniję
hm13_6912.jpg
hm13_6921.jpg
.
i potem ........
Zagłoba kazał wraz jedna i drugą butlę z ketlingowej piwnicy przynieść i dobrze im się działo
Tak mijała godzina za godziną, a my pospołu odpieralim kolejne ataki.
Aż w końcu koło północy przyszła ta godzina :
BAR wzięty - wydobył się ściśnięty głos niczym okrzyk rozpaczy, trzeba iść spać
.
bar.wziety.jpg
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki