Az mozna poczuc zapach kurzu, pajeczyn, grzybów, zboza, ziół i starej, niezamieszkalej chaty z historia w postaci listow, dokumentow, rodzinnych pamiatek... Piekna ta twoja opowiesc.. Niby bez zdjec, bez muzyki- a widzialam i slyszalam wszystko wyraznie, kazdy moment, kazde stukniecie haczyka o okno..
Czytajac to przypomniala mi sie tez pewna historia sprzed prawie15 lat. .. Dom w wiosce na Ukrainie. Byl w polowie spalony. Znalezlismy tam z kolega album pelen nadpalonych zdjec- slubnych, z dziecmi, z pierwszomajowych pochodow, z pracy. Od sasiadow dowiedzielismy sie ze mieszkajaca tam 90 letnia babcia z 10 lat wczesniej spalila sie razem z domem. Rodzina mieszka daleko i tu nie zaglada od lat. Obejrzelismy fotki, resztki domu i zabudowan. Wrzucilismy album do szuflady i pojechalismy dalej. Ale w nocy zaczely nas dreczyc dziwne sny.. I mnie i kolege... Wciaz mielismy przed oczami ten album, ten dom, tą zielona uchylona lekko furtke.. Po dwoch dniach nas na tyle wymęczylo ze wrocilismy do tego domu, musielismy znow przejechac te 300km. Nie wiedzielismy co robic, zapakowalismy album do plecaka i pojechalismy.. Ale dziwne, meczace i strasznie smutne sny wracaly..Budzilismy sie co chwile majac wrazenie ze ktos do nas cos mowi. Ale nikt nie mowil ani nikogo nie bylo kolo nas.. Tylko las szumial nad namiotem i czasem zakwilil w oddali nocny ptak..... Naprawde wkrecilismy sie wtedy niezle, ze nas cos opętalo albo co..Znow wrocilismy do tej wsi. Miejscowi juz patrzyli na nas z niepokojem, kim jestesmy i czego tak wlasciwie chcemy. Caly dzien chodzilismy po domach, spisujac jak sie nazywala ta kobieta, gdzie miala rodzine, znajomych, prace, pokazali nam gdzie babcia lezy na cmentarzu.. Pokłamalismy miejscowym ze to byla nasza krewna.. Od bylego dyrektora kołchozu dowiedzielismy sie ze we wiosce w sasiednim wojewodztwie ponoc zyje jej corka. Pojechalismy tam. I udalo sie znalezc mala chylaca sie ku ziemi chałupke gdzie mieszkala jej corka, teraz tez juz starenka babuszka. Akurat byla tez w domu wnuczka z prawnukami. Dalismy im album, opowiedzielismy o wiosce i znalezionej spalonej chałupie. Babcia szybko odnalazla swoje zdjecia z dziecinstwa.. Wszyscy płakali... Album trafil na pólke miedzy rodzinne pamiatki.. Ponoc los rzucil corke do innego wojewodztwa i od lat z racji braku zdrowia i funduszy nie mogla odwiedzic matki. Pisaly tylko listy a w koncu i to sie urwalo... Wiedziala tylko ze matka nie zyje.. Na tym sprawa sie nie skonczyla.. Rodzinka uplotla wielkie wieniec z siana i polnych kwiatow i dostalismy przykaz by zawiezc to na grob babuszki. Od siebie kupilismy tez pare zniczy i polozylismy razem z wiencem na grobie, zarosnietym i nieodwiedzanym przez nikogo od lat...
I dziwne sny zniknely. Bez sladu.. Ja wiem ze w dzisiejszych czasach sie nie wierzy w duchy i nawiedzone miejsca.. Ze w dzisiejszych czasach nie ma miejsca na rzeczy niewyjasnione i niezdefiniowane.. Ze wszystko da sie sprawdzic, zbadac, sklasyfikowac.. Wiec wedlug tych obecnych standardow jedyna odpowiedzia jest ze dwojka glupich nastolatkow po prostu sobie wkrecila taki klimat, dziwny, niepokojacy, moze nawet troche przerazajacy momentami, ale zarazem majacy w sobie wyjatkowy dziwny urok...



Znow wrocilismy do tej wsi. Miejscowi juz patrzyli na nas z niepokojem, kim jestesmy i czego tak wlasciwie chcemy. Caly dzien chodzilismy po domach, spisujac jak sie nazywala ta kobieta, gdzie miala rodzine, znajomych, prace, pokazali nam gdzie babcia lezy na cmentarzu.. Pokłamalismy miejscowym ze to byla nasza krewna.. Od bylego dyrektora kołchozu dowiedzielismy sie ze we wiosce w sasiednim wojewodztwie ponoc zyje jej corka. Pojechalismy tam. I udalo sie znalezc mala chylaca sie ku ziemi chałupke gdzie mieszkala jej corka, teraz tez juz starenka babuszka. Akurat byla tez w domu wnuczka z prawnukami. Dalismy im album, opowiedzielismy o wiosce i znalezionej spalonej chałupie. Babcia szybko odnalazla swoje zdjecia z dziecinstwa.. Wszyscy płakali... Album trafil na pólke miedzy rodzinne pamiatki.. Ponoc los rzucil corke do innego wojewodztwa i od lat z racji braku zdrowia i funduszy nie mogla odwiedzic matki. Pisaly tylko listy a w koncu i to sie urwalo... Wiedziala tylko ze matka nie zyje.. Na tym sprawa sie nie skonczyla.. Rodzinka uplotla wielkie wieniec z siana i polnych kwiatow i dostalismy przykaz by zawiezc to na grob babuszki. Od siebie kupilismy tez pare zniczy i polozylismy razem z wiencem na grobie, zarosnietym i nieodwiedzanym przez nikogo od lat...
Odpowiedz z cytatem
Zakładki