Wiara to kluczyk, otwiera takie furtki w zapuszczonych ogrodach, bez niej nie było by ciągu dalszego tej opowieści o spalonym domu. Wchodząc do niego też wierzyliście, że Coś w sobie ma...
Dodam, że w mojej sytuacji po powrocie do chaty przyjaciół, gdzie mieszkałem, stwierdzili że czują ode mnie chłód, i coś ze sobą stamtąd przyniosłem, bali się koło mnie siadać... a nie wiedzieli gdzie i po co byłem.. i co to jest wiara? Do czego, jak i po co, kiedy zastosować, gdzie ma ramki, jest w ogóle potrzeba to schematyzować i nazywać? Dzieje się, i tyle, trzeba czuć. Nic więcej. Pozwolić sobie na to, a to już podobno luksus w "tych czasach".
PS. Dziękuję...