Pokaż wyniki od 1 do 9 z 9

Wątek: Ślęża i Góry Opawskie

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Ślęża i Góry Opawskie

    240611
    Położyłem się wyjątkowo wcześnie, krótko po godzinie 22, a telefon nastawiłem na budzenie o pierwszej. Z przejęcia, myśląc o tak krótkim śnie, nie mogłem usnąć, a ledwie zamknąłem oczy, zadzwonił budzik. Przysiągłbym, że spałem minutę - nawet obficie lana na twarz zimna woda nie mogła zmyć snu z twarzy, jednak w kwadrans później jechałem już drogą na Wrocław, a celem była Sobótka, miasteczko u stóp Ślęży.
    Chciałem raz jeszcze zobaczyć wschód słońca stojąc na szczycie góry, tak po prostu.
    Tak po prostu nie pomyślałem o zabraniu latarki, szedłem więc świecąc sobie telefonem; w słabym blasku świecącego ekranu widziałem nieco jaśniejszą drogę, a na rozdrożach chodziłem od drzewa do drzewa, oświetlając je z bliska w poszukiwaniu znaków. Hekate była dla mnie łaskawa pozwalając mi przejść. Noc była bezksiężycowa, ciepła i cicha. Słyszałem tylko siebie, swoje odgłosy. W głębokiej, wilgotnej i ciepłej ciszy, głuchy odgłos kamienia potrąconego butem był grzmotem, hurkotem walących się gór, którego po prostu przestraszyłem się. Szedłem obserwując nieskończenie powolną przemianę nieprzeniknionej czerni nocy w… szarość? Nie, brzask był granatowy. Był też płodny - nie tylko moimi domysłami, gdy z granatowiejącej ciemności wynurzały się kształty dziwne, czasami ciekawe, czasami zaskakujące, jak ta drewniana kaplica między drzewami, częściej niepokojące, a we mnie budziły się strachy dalekich przodków – ten brzask wydawał mi się też płodny na kobiecy sposób: swoim wilgotnym ciepłem, tajemniczością i oczekiwaniem.
    Gdy widziałem już dróżkę między drzewami, odezwał się wiatr, szumiąc głośno w koronach drzew, jakby chciał zagłuszyć obudzone właśnie ptaki.
    Dzień wstawał wcale niepodobny do mijającej właśnie letniej nocy: był coraz zimniejszy, pod szarym niebem, wypełniony dziwnie wyjącym wiatrem… Wiatrem? Podniosłem głowę szukając przyczyny niezwykłego odgłosu, i wysoko, niemal pionowo nade mną, zobaczyłem strzelającą w niebo kratową konstrukcję wieży antenowej oświetlonej upiornym – jak to wycie wiatru czy prądu - czerwonym światłem. Stałem chwilę z zadartą głową, zaskoczony kontrastem światów, i dopiero po chwili przyszła myśl: jestem pod szczytem. Rozejrzałem się szukając wschodu; między drzewami znalazłem jaśniejszy pasek nieba, jeszcze chwilę krążyłem szukając lepszego widoku, przerwy między gałęziami, a gdy już pewnie stanąłem na stromym zboczu, zobaczyłem słońce wychylające się ponad ciemny pas chmur szczelnie okrywających horyzont – jakby czekało na mnie, o wysokość tych chmur opóźniając dzisiejszy swój wschód.
    Biegnąc do mnie z rozpłomienionego złotem nieba, poprzez dolinę wypełnioną opalizującą mgłą i niebieską ziemią, ponad szczytami granatowo-złotych drzew, zabłyszczało na mokrych liściach drzew, a zwisające z nich krople rosy uczyniło płynnym, drżącym i połyskliwym bursztynem. Patrzyłem oczarowany…
    Nigdy nie zadawałem sobie pytań w rodzaju „czy było warto”; takie pytanie, zadane przez kolegę z pracy, przypomniało mi się dużo później. Odpowiadając sobie i jemu wzruszyłem ramionami, ponieważ trudno tutaj o ważenie wartości. Widziałem wschód wyjątkowego uroku – i dla niego samego warto było wydać parę setek i naderwać noc – ale jeszcze ważniejsze, na swój sposób bezcenne, jest przeżycie oczarowania, eliksiru pozwalającego wrócić do moich powszednich zajęć.

    Myślałem, że tylko ja będę o tej porze na szczycie Ślęży, ale w kwadrans po wejściu usłyszałem hałaśliwą grupę młodych ludzi, jednak odniosłem wrażenie, iż najbardziej interesują ich trzymane w dłoniach puszki piwa..
    Nieco później oglądany z wieży widokowej wysoki maszt antenowy jeszcze raz zrobił na mnie wrażenie: wychylał się ponad drzewa, dołem otulony mgłami, wyżej prześwietlony słońcem, a jeszcze wyżej ostro rysujący swoje kratownice na tle szarogranatowego nieba. A ziemia wokół leżała ogromną, właściwie bezkresną, skoro horyzont ginął w niebieskościach, równiną z ledwie widocznymi zarysami gór na południu.
    Ślęża jest wyjątkową górą z kilku powodów. Mimo niewielkiej wysokości góra imponuje swoim widokiem, stojąc samotnie i strzelając pół kilometra ponad pola wokół; była prastarą siedzibą bogów, i zapewne od imienia jednego z nich przyjęła swoją nazwę, a następnie udzieliła jej ludom i krainie wokół. Ta góra jest starożytnym centrum Śląska.
    Na szczyt wszedłem idąc czerwonym szlakiem, a schodziłem niebieskim i dalej czarnym; to dalsza droga, ale ciekawiły mnie skalne rumowiska na południowo-zachodnim zboczu, tak niespodziewane na niewysokiej górze o łagodnych, zdawałoby się, zboczach. Schodząc tamtędy dziękowałem bogom za pomysł wejścia szlakiem czerwonym, bo niebieskim raczej nie byłoby możliwe wejście w ciemnościach. Bezładnie spiętrzone głazy wymuszają uważne stawianie kroków, w zamian dając ładne widoki i wrażenie wysokogórskiej wędrówki.
    Rosnąca tam lipa jakby chciała udawać kosodrzewinę swoim pokręceniem, ale zdradziła się nachylając ku mnie swoje gałęzie ciężkie sokiem i zapachem lata.
    Na końcu czarnego szlaku, a na brzegu Sobótki, stoi schronisko, jak informuje mnie przewodnik. Byłem głodny, miałem za sobą siedem godzin wędrówki, więc poszedłem tam na śniadanie; przywitała mnie kelnerka podając menu. To nie jest schronisko.

    Góry Opawskie wybrałem z powodu ich największego oddalenia – jadąc tam z mojej pracy wiosną lub jesienią, miałbym do przejechania 300 km w jedną stronę, a dzisiaj była to odległość ledwie 120 kilometrów. Więc Opawskie – góry różnych Kop: Szyndzielowej, Przedniej, Tylnej, Srebrnej i Biskupiej. Podobają mi się te nazwy, a trzy spośród tych Kop poznałem. Moja pani z pudełeczka GPS bezbłędnie zaprowadziła mnie na parking przy Złotym Potoku (może to tam była kopalnia złota Bolesława?!), jednak wieczorem podpadła mi bardzo. Ale po kolei.
    Około godziny czternastej wszedłem na czerwony szlak prowadzący przez Szyndzielową i Srebrną Kopę ku Biskupiej Kopie – wierzchołkowi Gór Opawskich. Ładna droga dająca mi parę widoków dali, a ułatwiłem ją sobie zostawiając szlak i idąc granicą, od słupka do słupka, jak w poprzednim roku w Górach Złotych, ale wtedy był mokry i mglisty dzień, a dzisiaj słońce upewniało mnie o czerwcu i o pierwszych dniach lata. Biskupia Kopa warta jest każdego wysiłku dla oferowanych widoków ze szczytu swojej wieży widokowej. Widok jest panoramiczny, a wzrok leci daleko, aż po Góry Sowie i Ślężę, wyniosłą nawet z tak dużej odległości. Niżej liczne miasta i miasteczka, jak z bajki o krasnoludkach, a po czeskiej stronie, u stóp góry, Zlate Hory, za którym piętrzą się wyniosłe, niebieskie szczyty nieznanych gór czeskich.
    Schodziłem żółtym szlakiem syty dali, drogi też, mając w nogach już ponad 10 godzin wędrówki, a w dolinie, gdy szlak skręcając oddalał się od parkingu z moim busem, postanowiłem przejść kawałek, mały kawałeczek, drogi poza szlakiem i dojść do niebieskiego, prowadzącego w „moją” stronę. No i ponownie okazało się, że i ze mnie gapa, i moja mapa nie jest dokładna: w spodziewanym miejscu nie znalazłem szlaku niebieskiego, a żółty, jakiś inny żółty, prowadzący pod górę. Była godzina 19.30, chmurne niebo było mało widoczne między wysokimi koronami drzew, ni śladu słońca, więc idąc leśnym duktem włączyłem GPS i kazałem pokazać sobie miejsce ostatniego wyłączenia, czyli parking. Pani GPS szukała sygnału chyba z kwadrans, a gdy w końcu złapała sygnały z trzech ledwie satelitów, ustawiła strzałkę kierunku w stronę, w którą szedłem. Super!, szedłem we właściwą stronę! Po dwóch kwadransach strzałka odwróciła się w przeciwną stronę. Na prostej ścieżce, zupełnie bez powodu. Co robić? Idę we właściwą stronę, czy nie? Strzałka znowu zmieniła kierunek, później jeszcze raz – słowem: moja pani zwariowała. Co prawda tłumaczyłem ją kiepskim sygnałem, ale prawda była inna, jak mniemam: ona chciała wyprowadzić mnie na manowce! Jak ją sprawdzić? Zatrzymałem się i kazałem jej zapamiętać to miejsce, następnie po przejściu 200 metrów kazałem wyświetlić aktualne miejsce i zapamiętane.
    Wyświetliła. Szedłem w przeciwną stronę, w głąb gór. Zawróciłem, zirytowany.
    Dlaczego? – opamiętałem się po chwili. Nic się nie stało, przeszedłem parę kilometrów więcej, ale cóż z tego? Jestem w górach, w… „Rezerwat Cicha Dolina” – przeczytałem na tablicy przydrożnej. Rozejrzałem się: szutrowa dróżka, przy niej strumień, a po obu stronach pnące się po zboczach buki, świerki i jawory. Tak tutaj cicho, tak spokojnie…
    Łap chwilę, człowieku – powiedziałem sobie – i nie irytuj się bez powodu.
    Posłuchałem się siebie, posłuchała się i moja pani GPS, bo ustawiła strzałkę kierunku i już jej nie przestawiała, jednak milczała cała drogę. Dopiero gdy między drzewami zobaczyłem parking i biały bok busa, odezwała się tak głośno i tak niespodziewanie, że aż drgnąłem. I cóż mi powiedziała? Ano, powiedziała mi, abym szedł prosto, to po stu metrach dojdę do swojego destination.
    Bardziej mnie tą wskazówką rozśmieszyła niż wkurzyła.
    Była godzina 21, gdy usiadłem w fotelu kierowcy. Właściwie zwaliłem się na siedzenie. Do lunaparku, czyli do Świdnicy, dotarłem pół godziny przed północą, a byłem tak zmęczony, że sił mi wystarczyło tylko na prysznic.
    Przeszedłem górami jakieś 35 km w ciągu 14 godzin wędrówki. Musi mi to wystarczyć do października.
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  2. #2
    Botak Roku 2016 Awatar asia999
    Na forum od
    11.2008
    Rodem z
    jakieś 73 cm od Tarnicy ... w skali 1:1.000.000
    Postów
    1,683

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Gdula Zobacz posta
    Ślęża jest wyjątkową górą z kilku powodów. Mimo niewielkiej wysokości góra imponuje swoim widokiem, stojąc samotnie i strzelając pół kilometra ponad pola wokół
    Nigdy nie byłam na Ślęży. Mimo, że ją mijałam. Jakoś brakowało czasu. Ale rzeczywiście jest w tej górze coś niezwykłego - chyba właśnie przez to, że tak wyrasta niespodziewanie z okolicy.
    Wschód słońca w Św. Jana na Ślęży - ciekawy miałeś pomysł. : )

  3. #3
    Bieszczadnik Awatar Michał
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Opole
    Postów
    1,018

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Witaj Krzychu

    Kiedy przeczytałem taką relację po raz pierwszy (na innym portalu - wiesz zapewne gdzie) zagotowało sie we mnie.
    Ale odpuściłem. Teraz powieliłeś tutaj i .....
    Naprawdę nic ciekawego nie zobaczyłeś podczas tej długiej wędrówki?
    Mam nadzieję, że przynajmniej odwiedzając Kasztelana tej wieży wciągnąłeś złocisty płyn.
    Poproszę o uzupełnienie relacji.
    Mam na myśli część o Opawskich.

    Pozdrawiam

  4. #4
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Witaj, Asiu.
    Miło mi widzieć tutaj Twój komentarz.
    Pierwszy raz widziałem wschód i zachód słońca ze szczytu Szczelińca, a widoki i przeżycia tak mi się spodobały, że od tamtej pory robię co mogę, aby zobaczyć raz jeszcze. Stąd ten nocny wyjazd. Data nie była zależna ode mnie. Ja pracuję w lunaparku, od wiosny do jesieni jeżdżą po Polsce z karuzelami, wtedy pracowałem w Świdnicy bodajże, na Ślężę miałem pół godziny samochodem, trudno było nie wykorzystać okazji. Szef zgodził się dać mi wolne w niedzielę, a nawet pożyczył busa, no i tak to się złożyło.
    Pamiętany jest też przeze mnie następny dzień, poniedziałek: wróciłem późno, drugą już noc mało spałem, cały dzień miałem mocno zaganiany, a wieczorem wyjechałem wielgachną ciężarówką do Ustronia Morskiego, nad morze. W jeden dzień w górach, w drugi jazda nad morze i zaraz nocny spacer po plaży.

  5. #5
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Witaj, Michale.
    Chyba wiem o jakiej stronie piszesz. Opisy wyjazdów w góry są na trzech stronach internetowych, chociaż wszystkich nie ma na żadnej. Teraz przybywa ich – nowych i starych - na tej stronie, a ile ich będzie – nie wiem. Zobaczymy.
    Kasztelan siedział przy pierwszych stopniach wieży, a jakże, ale wyglądał na zwykłego handlarza czeskiego; oczywiście kupiłem u niego parę butelek tego zacnego napitku, który już Piastom był znany, a chwalony przez Kochanowskiego, ale nie wciągnąłem go na miejscu, dopiero po przyjeździe. Właśnie z powodu jazdy. Niestety:(
    Dzisiaj kupowałem prezenty dla moich bliskich (chory jestem po tym łażeniu po sklepach), i przy tej okazji widziałem pięknie wykonany zestaw: piersiówka i kieliszki ze stali nierdzewnej. Pomyślałem, że gdyby nie wieczorny powrót samochodem, fajnie byłoby zabrać w drogę taką śliczną butelczynę wypełnioną królem alkoholi, koniakiem, i gdzieś w górach wypić za zdrowie wędrowca na szlaku, jak to robił London.
    A właściwie dlaczego nie można pić piwa (lub koniaku) prowadząc samochód??
    Dzięki za pozdrowienia i za słowa. Pozdrawiam Ciebie.

  6. #6
    Bieszczadnik Awatar Michał
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Opole
    Postów
    1,018

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Witaj Krzychu

    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Gdula Zobacz posta
    ... Kasztelan siedział przy pierwszych stopniach wieży, a jakże, ale wyglądał na zwykłego handlarza czeskiego; oczywiście kupiłem u niego parę butelek tego zacnego napitku, który już Piastom był znany, a chwalony przez Kochanowskiego, ale nie wciągnąłem go na miejscu, dopiero po przyjeździe. Właśnie z powodu jazdy. Niestety:(
    Kasztelani tak mają. I na szczęście, że nie powiedziałeś tego głośno. Mirek świetnie mówi i rozumie po naszemu. I dzięki, że robiąc zakup doceniłeś jego trud

    Mamy czekać na uzupełnienie relacji?

    Wystartowałeś w Pokrzywnej. I nie ma tam parkingu pod taką nazwą. Jest po prostu parking.
    Ale zanim tam dojechałeś musiałeś zobaczyć piękny wiadukt w Moszczance i minąć schronisko, gdzie mógłbys spokojnie przenocować po niby zbłądzeniu.
    GPS-a zostaw w piwnicy )
    Wybierając taką trasę wiedziałeś, że nadłożysz 5 km na powrót.
    A skrótów nie robi się nigdzie,


    Pozdrówka serdeczne


    I napisz co widziałeś - czekamy.
    Czerwiec to piękny czas w tamtym rejonie.
    Ostatnio edytowane przez Michał ; 15-12-2012 o 22:43 Powód: poprawka "-)

  7. #7
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Michale, nie chodzę po górach z GPS. Ściślej mówiąc chodzę, ale mam go w plecaku, tak jak niepotrzebny na szlaku portfel - w myśl zasady, aby nie zostawiać niczego wartościowego w samochodzie stojącym cały dzień na parkingu. Natomiast używam to urządzenie w czasie jazdy samochodem, bo przywykłem do tego w czasie miesięcy jazd po UK; teraz nawet gdy znam drogę, włączam GPS, tak z przyzwyczajenia, ale i dla informacji o pozostałej drodze, dokładnej szybkości, etc.
    Nie miałem ani zamiaru, ani możliwości nocowania w schronisku, bo nazajutrz o siódmej rano zaczynałem pracę; musiałem wrócić tej nocy do Świdnicy.
    Nie pisałem o parkingu „Złoty Potok”, a miejscowości (lub miejscu) tak nazywanej; teraz już nie pamiętam, czy tą nazwę przeczytałem na jakieś tabliczce, czy na swojej mapie. Nie pamiętam, abym przejeżdżał jakiś most, chociaż bez wątpienia jakieś po drodze były.
    Michale, ja tam byłem raz jeden, półtora roku temu. Aby jako tako poznać tamte okolice i zobaczyć w nich to, co warte jest zobaczenia, potrzebne są dni wędrówek, a nie godziny. W swoich opisach zamieszczam to, na co zwróciłem uwagę i co przeżyłem, co poczułem, a nie to, o czym gdzieś przeczytałem jako wartym poznania, dlatego dopisku nie będzie, chyba że rozsuniesz trochę swoją zasłonę tajemnicy.

  8. #8
    Bieszczadnik Awatar Michał
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    Opole
    Postów
    1,018

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Witaj Krzychu

    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Gdula Zobacz posta
    ...dopisku nie będzie, chyba że rozsuniesz trochę swoją zasłonę tajemnicy.
    Rozumiem. W takim razie zapraszam ponownie na dłużej. Wtedy sam rozsuniesz tą kotarę nietajemnicy
    Złoty Potok płynie sobie leniwie w tamtym rejonie. I wszystko jest nad lub pod.
    Mam nadzieję, że drewnianą babę na parkingu uściskałeś idąc na szlak.
    Ten wiadukt-most kolejowy miałeś po lewej i schronisko kawałek dalej także po lewej tuż przed parkingiem na zakręcie.
    To linia tranzytowa braci Czechów. A jest wyniosły.
    Kasztelana poznałeś, jednak o jedyne górskie schronisko tam pewnie także zahaczyłeś.
    Aha, gdybyś jednak konsekwentnie szedł żółtym - doszedłbyś do niebieskiego w Piekełku i dalej jak planowałeś.
    I tak dotarłbyś do rezerwatu Cicha Dolina tylko troche niżej poprzez Gwarkową Perć i kawałeczek za skocznią narciarską
    naprzeciw spocznika wdrapał sie lekutko dalej niebieskim do swego wozu na parkingu.

    Pozdrawiem serdecznie

  9. #9
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: Ślęża i Góry Opawskie

    Michale, jakiś most, dość wysoki, świta mi w głowie, ale nie jestem pewny, czy to autentyczne wspomnienie, czy sugestia Twoimi słowami. Pamiętam… zaraz, zerknę do mapy.
    Zajrzałem. Miejsce z parkingiem jest zaznaczone i opisane jako Złoty Potok. Pamiętam, że bliziutko, 100 czy 200 metrów, był duży hotel, byłem tam chcąc kupić loda. Zastanawiałem się nad tym moim zbłądzeniem, ono faktycznie musiało nastąpić blisko miejsca nazwanego Piekiełkiem, ale jak to było, że się zaplątałem – zabij mnie, nie wiem. Zresztą, właśnie taka jest istota zaplatania się na drodze.
    Schodziłem żółtym, ale tym zachodnim, prowadzącym ku wiosce Jarnołtówek, a w pobliżu Piekiełka skręciłem w prawo, w kierunku pobliskiego szlaku niebieskiego. Ty piszesz, że ten szlak styka się tam z żółtym? Na mojej mapie nie ma tego styku. Skręciłem poza szlak. Natomiast kawałek dalej na wschód, idąc niebieskim, doszedłbym do żółtego. Doszedłem, mogłem i nim dojść do parkingu, ale nie wiem co mi się tam pomyliło, i w efekcie skręciłem na południe, w głąb Cichej Doliny. Wiesz, tak po prawdzie to ja jestem gapą wielką, co raz gdzieś się zagapię za wysoko, gdzie znaków nie ma. Jeśli jestem w obcych mi górach, to niemal na każdej wyprawie zaplączę się, ale co tam! W końcu w naszych górach nie zabłądzi się na poważnie, można co najgorzej spóźnić się parę godzin z powrotem. Po stwierdzeniu marszu w odwrotnym kierunku, kawałek drogi szedłem szlakiem, nie pamiętam jego koloru, a później gdzieś mi znikł, już nie szukałem go, a szedłem według strzałki kierunku do parkingu. Ten jedyny raz szedłem z GPS w ręku. Jakiś las, miejscami ścieżki, miejscami chaszcze, jakieś ogrodzenie omijane przeze mnie, a w końcu zobaczyłem samochód między drzewami. Dobrze, że dni w czerwcu są długie:)
    A moja mapa jest w kiepskiej skali, powinienem kupić sobie lepszą. Okulary też.
    Schronisk nie lubię i omijam je jak mogę. Pierwszy raz w życiu nocowałem w schronisku dwa lata temu, w tym roku był drugi raz. Jeśli nawet szlak prowadzi obok schroniska, po prostu przechodzę nie zaglądając tam. Powiem więcej: zdarzało się, że siadałem na ławce przy schronisku, zjadałem tam kanapkę i ruszałem dalej. Schroniska nie mają dla mnie nic do zaoferowania. Nic, poza rzadką potrzebą przenocowania w nich.
    Dzięki za pogaduchę, Michale:)

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Źródło Strwiąża
    Przez asia999 w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 41
    Ostatni post / autor: 20-03-2019, 21:08
  2. W góry, w góry miły bracie, tam przygoda czeka na cię!
    Przez Kamila777 w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 8
    Ostatni post / autor: 23-06-2012, 21:30
  3. Zimowa Ślęża
    Przez tidżej w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 19-03-2012, 16:59
  4. Góry Opawskie
    Przez tidżej w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 31-10-2011, 02:15

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •