Strona 4 z 8 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 76

Wątek: O butach

  1. #31
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    Duchu, wzruszyłeś mnie swoim wspomnieniem. Bo widzisz, gdy przeczytałem tutaj o rakietach po raz pierwszy, wspomniałem te opisywane przez Londona, autora, którego książki pochłaniałem będąc chłopakiem. Rakiety własnej roboty, prymitywne jak całe wyposażenie ówczesnych włóczęgów i traperów, rakiety wykonane z drewna i też wyplatane, nie pamiętam czym, ale zapewne był to surowiec naturalny. Czytając o ludziach idących w takich rakietach, wyobrażałem sobie, iż muszą szeroko stawiać nogi, jak marynarze na kołyszącym się statku, aby nie zaczepiać brzegami rakiet o nogi.
    Fajne, bo ciepłe są wspomnienia o dziadkach:) Mój nie robił rakiet, ale pamiętam go siedemdziesięcioletniego, starego ułana, jak w biegu łapie grzywę i wskakuje na pędzącego konia.

  2. #32
    Bieszczadnik Awatar DUCHPRZESZŁOŚCI
    Na forum od
    10.2006
    Rodem z
    z brzozowego gaju na Podlasiu, obecnie piaski mazowieckie
    Postów
    582

    Domyślnie Odp: O butach

    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Gdula Zobacz posta
    (...)
    Czytając o ludziach idących w takich rakietach, wyobrażałem sobie, iż muszą szeroko stawiać nogi, jak marynarze na kołyszącym się statku, aby nie zaczepiać brzegami rakiet o nogi.
    Fajne, bo ciepłe są wspomnienia o dziadkach:) Mój nie robił rakiet, ale pamiętam go siedemdziesięcioletniego, starego ułana, jak w biegu łapie grzywę i wskakuje na pędzącego konia.
    Nie mam pojęcia jak się poruszają marynarze, nigdy nie pływałem na statkach, ale idąc na takim jak powiadasz prymitywnym sprzęcie człowiek porusza się kołysząc jak kaczka. Jeśli idzie o dziadków ten który mi robił rakiety był dziadkiem (przyszywanym) to był samotny starszy człowiek, ale z nim liczyli się wszyscy mieszkańcy okolicznych wsi. Dla mnie i kilkunastu okolicznych dzieciaków był super dziadkiem. A ojciec mojej mamy był wachmistrzem kawalerii. Z tym że niewiele go pamiętam. Odszedł do wieczności gdy miałem siedem lat. Jeszcze przez kilkanaście lat po jego śmierci wisiały w domu mamy brata jego szable i ostrogi. A Potem gdzieś to zagineło.
    Pozdrawiam
    DUCHPRZESZŁOŚCI

  3. #33
    Bieszczadnik
    Na forum od
    12.2010
    Postów
    674

    Domyślnie Odp: O butach

    Witam ,trochę chodziłem na samoróbkach .Ważna jest waga wielkość i najważniejsze czyli mocowanie buta
    Ja miałem przytwierdzone buty od biegówek . Nie było to najgorsze rozwiązanie mimo że szybko przemakały
    kolega miał oryginalne kanadyjskie zrobione z drewna i ścięgien . Były do niczego jak namokły nie szło solidnie
    umocować buta . Z tych wypraw mam wiele różnych ekstremalnych wspomnień
    Ogólnie samoróbek nie polecam - dobre dla ekstremalnych surviwalowców
    http://www.youtube.com/watch?feature...v=4ROh_mAaPt8#!

  4. #34
    diabel-1410
    Guest

    Domyślnie Odp: O butach

    Krzysztofie bardzo Cię przepraszam za błąd z nickiem-pisałem niejako do Ciebie a jednocześnie myślałem o jednym z wierszy Wojtka z Zielonki-jeszcze raz bardzo przepraszam.A schodzenie po stromym zboczu w śniegu jest bardzo prosteNajpierw wbijać należ w śnieg pięty a ciało wypionowane żeby w razie W nie ryć nosem po śniegu.Oczywiście trzeba to modyfikować przy zejściu szlakiem wyślizganym przez poprzedników.Dobrze jest też czasami wykonać tzw dupozjazd na karimacie,jabłuszku lub spodniach -szybko i wygodnie
    Ostatnio edytowane przez diabel-1410 ; 01-01-2013 o 20:16

  5. #35
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: O butach

    Cytat Zamieszczone przez diabel-1410 Zobacz posta
    Krzysztofie bardzo Cię przepraszam za błąd z nickiem-pisałem niejako do Ciebie a jednocześnie myślałem o jednym z wierszy Wojtka z Zielonki-jeszcze raz bardzo przepraszam.A schodzenie po stromym zboczu w śniegu jest bardzo prosteNajpierw wbijać należ w śnieg pięty a ciało wypionowane żeby w razie W nie ryć nosem po śniegu.Oczywiście trzeba to modyfikować przy zejściu szlakiem wyślizganym przez poprzedników.Dobrze jest też czasami wykonać tzw dupozjazd na karimacie,jabłuszku lub spodniach -szybko i wygodnie
    Ten zjazd to byle nie na zbyt stromym stoku !
    Niestety widziałam już dwa wypadki podczas takich "zjazdów", skutkowały wstrząsem mózgu i przegryzieniem języka.

    W ciągu ostatnich 4 dni chodziłam trochę po mocno ubitym śniegu.
    Jeżeli ścieżka jest wyślizgana to wygodniej idzie się po prostu obok niej, po niezdeptanym, a poza tym mocniej wbija pięty butów.
    Kijki są bardzo pomocne - i właściwie nic poza tym nie jest potrzebne.

    Co do "osprzętowienia się" - całe nasze wyposażenie jest kompromisem pomiędzy tym, co usiłują nam wcisnąć producenci sprzętu (a o czym piszą, że jest absolutnie niezbędne) a tym na co nas stać.
    Stosując taki jak mi się wydaje "rozsądny" kompromis i kompletując sprzęt latami - to znaczy jednego roku kupuję plecak, drugiego buty, trzeciego kijki, czwartego namiot itd. udaje mi się wydawać na sprzęt nie więcej niż jakieś 500-700 zł rocznie (od osoby).

    Ponieważ w mojej rodzinie po górach chodzą wszystkie 4 osoby - to znaczy mąż, ja i dwaj dorośli synowie (studenci) - to jest to całkiem spora kwota, ale też jakoś się tymi wydatkami dzielimy.
    Mąż wydaje nieco więcej bo się wspina, a sprzęt wspinaczkowy to dopiero jest drogi.
    Nie ma żadnego ukrywania wydatków przed drugim członkiem rodziny, gdyż każdy z nas wie, że lina jest znacznie ważniejsza niż dywan, bo lina zapewnia bezpieczeństwo, a dywan może sobie być stary.

    Prawdę mówiąc byłoby mi bardzo smutno, gdyby się okazało, że mój mąż nie ma do mnie zaufania i ukrywa przede mną jakieś swoje poważne wydatki.

    Co wydaje mi się najważniejsze ze sprzętu - to buty i plecak i na tych dwóch elementach nie należy oszczędzać.
    W następnej kolejności - kijki - i tutaj wg mnie takie za 100 zł nie różnią się specjalnie od takich za 300 zł za wyjątkiem mniejszej wagi. Wystarczy więc kupić takie za 100 zł.

    Poluję też na wszelkie promocje, czasem biorę udział w zakupach grupowych (np. zamawianych dla klubu), wtedy cena sprzętu może być niższa nawet o 25 %.
    Ciuchy wszystkie kupuję zwykle w "odzieży używanej" mam już chyba z 10 par różnych spodni tam kupionych, niektóre nowe firmowe za 30 zł (trzeba znać firmy, których produkty warto kupować).

    Termos z "Biedronki", lub z "Lidla" - taki za 25 zł nie jest w niczym gorszy od "firmowego" za 100 zł, owszem zdarzają się nieszczelne egzemplarze, ale wtedy można wymienić (trzeba zachować paragon).
    Ostatnio edytowane przez Basia Z. ; 02-01-2013 o 13:22

  6. #36
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    No problem, Diable:)
    Nie odważę się na taki zjazd; co będzie, gdy zaczepi się pewnym czułym miejscem o wystający kamień lub korzeń?
    Parę lat temu wchodziłem na Waligórę stromym zboczem. Było dużo ubitego, śliskiego śniegu, a ja nie miałem dobrych butów ani kijów. Wszedłem bez przygód, ale czas tego wejścia na pewno był rekordem długości. Faktycznie, nierzadko trzeba było iść obok starych śladów, niewyślizganym śniegiem.

  7. #37
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    Witaj, Lisku.
    Oglądałem ten film. Faktycznie, to dziwaczne wynalazki, dobre chyba tylko dla tych, którzy koniecznie chcą mieć sprzęt zrobiony przez siebie.

  8. #38
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    Basiu, pracuję tak dużo, że nie mam kiedy jeździć po sklepach. Poza tym te wyjazdy, jeśli już się zdarzą, są dla mnie psychiczną katorgą, co w pełni zrozumieć może tylko drugi facet. Wolę wydać więcej, jeśli już zdecyduję się na zakup, byle tylko uniknąć jeżdżenia po sklepach. Nie mam wiele wyposażenia, tyle że rok temu, gdy zrobiłem pierwszy zakup, były to buty, nie miałem nic.
    Zgadzam się z Tobą: producenci usiłują przekonać nas do zakupu czegoś, co nie zawsze jest potrzebne. Prawdą też jest, iż cena nie zawsze (ale jednak!) odzwierciedla wartość. Mój stary termos kupiłem kilka lat temu za parę funtów (pracując w UK), sprawuje się dobrze, a za kije dałem około 150 złotych. Mają widiowe groty i dwie pary talerzyków, ale gwinty mechanizmów blokad mają plastikowe – ile czasu będą służyć, zobaczymy.
    Zazdroszczę Ci, Basiu, wspólnej z mężem i dziećmi pasji. W mojej rodzinie nikt nie chodzi w góry, a żona tak bardzo niechętnie patrzy na tą moją pasję – z powodu wydatków, ale i z obawy o moje bezpieczeństwo – że zmuszony jestem ukrywać część wyjazdów i wydatków, nie potrafiąc przekonać jej do psychicznej konieczności tych wyjazdów dla mnie i do swojej rozwagi w górach.
    I też mi smutno z tego powodu.

  9. #39
    Bieszczadnik Awatar tomas pablo
    Na forum od
    01.2009
    Rodem z
    pod karpacie
    Postów
    1,461

    Domyślnie Odp: O butach

    Krzysztofie - kupować możesz w necie. Oczywiście to żadna myśl odkrywcza. Ja robię czasem tak ( jak wielu zapewne) - oglądam coś w sklepie, przymierzam...i kupuję przez internet. Cenowo taniej.
    Wiadomo że należy się skupić na przedmiotach istotnych. Buty i odzież to podstawa. Nie warto tutaj żałować. Kupujesz nędzne , ale tanie i to albo przemaka albo rozpada się. Więc mus jest kupić znowu...Ja np. kupuję buty w których mogę chodzić na co dzień. Podobnie z ubraniem.
    Gorsza jest sytuacja w domu...ale musisz kobietę spokojnie przekonać do swojej pasji. Chyba lepsza taka pasja , niż przepuszczanie kasy na gorzałę czy panny.
    Powodzenia

  10. #40
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: O butach

    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Gdula Zobacz posta
    za kije dałem około 150 złotych. Mają widiowe groty i dwie pary talerzyków, ale gwinty mechanizmów blokad mają plastikowe – ile czasu będą służyć, zobaczymy.
    Też miałam kijki "Masters" służyły mi około 5 lat, a użytkowałam je dość intensywnie. Są całkiem niezłe.
    W tej chwili mam nieco lepsze "Leki", kupione jednak za podobną cenę (ok 150 zł), bo w promocji.
    Nie znoszę w kijkach tzw. "amortyzacji", która zamiast pomagać bardziej męczy mi nadgarstki (wiem, bo używałam jakiś czas pożyczone kijki z amortyzacją), więc kupiłam kijki bez amortyzatorów.

    Nie chodzę po sklepach, bo też tego nie cierpię, ale zapisuję się na newslettery turystycznych sklepów internetowych i dostaję mailem informacje o promocjach i wyprzedażach.
    Korzystam i tak mniej więcej z co trzechsetnej.
    W końcu nie potrzebuję tego wszystkiego co oferują.

    Cytat Zamieszczone przez Krzysztof Gdula Zobacz posta
    Zazdroszczę Ci, Basiu, wspólnej z mężem i dziećmi pasji. W mojej rodzinie nikt nie chodzi w góry, a żona tak bardzo niechętnie patrzy na tą moją pasję – z powodu wydatków, ale i z obawy o moje bezpieczeństwo – że zmuszony jestem ukrywać część wyjazdów i wydatków, nie potrafiąc przekonać jej do psychicznej konieczności tych wyjazdów dla mnie i do swojej rozwagi w górach.
    I też mi smutno z tego powodu.
    A to sobie też trzeba wypracować.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •