Strona 7 z 8 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 61 do 70 z 76

Wątek: O butach

  1. #61
    Bieszczadnik Awatar komisaRz von Ryba
    Na forum od
    05.2008
    Rodem z
    dziki wschód
    Postów
    1,164

    Domyślnie Odp: O butach

    a propo impregnacji ostatnio znalazłem taki przepis
    "Jest jeszcze inna metoda impregnacji butów z cholewami w stu procentach z licowanej skóry (może być licem do srodka!), ale trochę bardziej skomplikowana i w warunkach domowych wymagająca dużej cierpliwości domowników do naszych poczynań:
    Mieszamy w garnku około ćwierć kilograma łoju końskiego lub bydlęcego (do kupienia w każdej rzeźni!)i tyleż oleju lnianego (lepiej pokostu lnianego - sklepy malarskie!), podgrzewamy na piecu (uwaga, to jest palne!) i gorącą (prawie wrzącą) jednorodną cieczą smarujemy z zewnątrz buty przy pomocy kwacza (kawałek szmatki nawinięty i przymocowany do patyka).
    Chemicy, ale tylko ci bardziej "kumaci" mogą pokusić się o ulepszenie tego impregnatu przez dodanie... wody destylowanej i intensywne mieszanie dla uzyskania postaci emulsji.
    Skóra szybko wchłania tę goracą miksturę. Smarowanie - zawsze na gorąco - powtarzamy kilkukrotnie (3 do 4 razy) lecz dokładnie ścieramy suchą szmatką nadmiar pozostający na powierzchni skóry, bo na zimno on już wchłoniety nie zostanie.
    Resztę impregnatu pozostawimy w zamkniętym (dość specyficzny zapach!) naczyniu i wstawiamy do chłodnego pomieszczenia, by nie jełczała. Po sezonie warto powtórzyć impregnację, ale bez przesady - jedno smarowanie na gorąco.
    Tak zaimpregnowana skóra powinna być pastowana zwykłą pastą do butów - może być wodoodporna woskowa, ale nie samonabłyszczająca.
    Zaimpregnowałem tak kiedyś moje buty wojskowe i chodziłem w nich po Bieszczadach. W końcu bieżnik starł się na gładko, ale nigdy te buty nie przepuściły wody, choć w Bieszczadach... wiadomo jak jest."

  2. #62

    Domyślnie Odp: O butach

    Dziękuję Krzysztofie! Bardzo mi pomogłeś.
    Czyli 4-5 lat powinny dać radę, zobaczymy jak będzie w praktyce.

  3. #63
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    Witaj, von Rybo:)
    Chyba wiem kto jest autorem cytowanych słów.
    Przepis mam za dobry, przy czym od razu zastrzegam, że opieram się tutaj nie tyle na własnych doświadczeniach, co na wnioskowaniu, dopiero w dalszej kolejności na mojej dość skromnej wiedzy o skórach, i na rok liczących próbach nabrania wprawy w impregnacji butów. Otóż myślę, że skoro taka metoda była długo stosowana w różnych odmianach, a tak było, to nie może być zła; w czasach gdy nie było membran i aerozolowych preparatów, a skóra była w powszechnym użyciu, wypracowano i z dobrym skutkiem stosowano technologie proste, domowe. Niedawno kolega z pracy, wiedząc o moich wyjazdach w góry, zaczął opowiadać jak to jego ojciec robił miksturę do skórzanych butów.
    -Z końskiego łoju? – zapytałem.
    -Tak, z łoju. – kolega był zdziwiony, bo myślał, że o takim sposobie nikt już nie wie.
    Ojciec kolegi dodawał jeszcze sadzę, nie bardzo wiem po co.
    Gdzieś w internecie czytałem o przypuszczalnym powodzie nie podawania wszystkich składników produkowanych tłuszczów do skór: otóż dlatego, że zawierają też tłuszcze zwierzęce, a to nie jest teraz dobrze widziane, bo nie jest „eko”. Całkiem możliwe. Można domyślać się, iż w wyborze rodzaju tłuszczów dużą rolę odgrywa ich odporność na jełczenie, czyli po prostu na psucie się pod wpływem słońca, temperatury i powietrza; widocznie łój wykazuje pożądaną odporność.
    Skóra ma być trochę nasączona tłuszczem, bo sucha nie tylko dość łatwo przepuszcza wodę, ale i szybko twardnieje i łamie się – to wiadomo. Nie jestem aż takim tradycjonalistą, aby samemu robić impregnaty, używam tłuszcz stały firmy Palc, bodajże z Hiszpanii.
    Więc tłuszcz, tyle że jest tutaj pewien problem z którym ja, i wielu innych użytkowników skórzanych butów, borykamy się. Chodzi o ustalenie właściwej ilości impregnatu. Jeśli użyje się go za mało, to efektem będzie przemakanie skóry, za dużo, to zatka się strukturę jej porów tak, że wilgoć nie będzie przepuszczana ani w jedną, ani z drugą stronę, a w rezultacie buty będą zbierać pot. Nie ma tutaj przepisów, jedynie ogólne wskazówki, cała reszta zależy więc od praktyki. Zbieram swoje doświadczenia, jakieś spostrzeżenia mam, ale do fachowości wiele mi brakuje.

    Skłonny jestem uważać, że skórzane, tradycyjne buty, jeśli nie przemokną w skrajnie ciężkich warunkach, to zapewne dlatego, że ich skóra jest totalnie zalepiona tłuszczem. Bo buty ze skóry przemakają, jeśli nie po kilku godzinach brodzenia w mokrej trawie, to… po kolejnych kilku godzinach. Inaczej: gdyby skóra zapewniała pełną odporność butów na wodę, nie byłoby potrzeby stosowania membran półprzepuszczalnych.

  4. #64
    Bieszczadnik Awatar tomas pablo
    Na forum od
    01.2009
    Rodem z
    pod karpacie
    Postów
    1,461

    Domyślnie Odp: O butach

    Krzysiek - sadza , jako barwnik , czernidło , o ile chcemy mieć CZARNE butki !

  5. #65
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    Dzięki, Tomas:) Ten znak uśmiechu jest prawdziwy - czytając Twoje słowa uśmiechnąłem się. Bo przecież faktycznie: dla koloru używano sadzy!
    Ale później przyszło mi do głowy pytanie, czy ta sadza nie brudziła wszystkiego z czym but się zetknął? Nogawek, na przykład? Wiesz, w pastach też jest barwnik, tyle że pasta wysycha szybko, a tłuszcz w którym była sadza nie wysychał bardzo długo. Czy cząsteczki sadzy nie wnikały w skórę razem z płynnym, rozgrzanym, impregnatem? A jeśli tak, to raczej nie było to dobre dla skóry. Chyba jednak ten pomysł nie był zbyt dobry..

  6. #66
    Bieszczadnik Awatar tomas pablo
    Na forum od
    01.2009
    Rodem z
    pod karpacie
    Postów
    1,461

    Domyślnie Odp: O butach

    wiesz Krzysiek, zapewne jeśli pomysł miał jakąś tradycję , to widocznie był w nim jakiś sens. Tak logicznie rozumując , tłuszcz jest jakimś tam spoiwem. Dwa- sadza TEŻ jest tłusta. Myślę, że w tym wypadku ważne są proporcje, no i sposób i ilość naniesionego ''szuwaksu'' ( zapewne tak to określano )
    Jako człek parający się malarstwem , zawsze fascynowały mnie stare techniki pozyskiwania farb, barwników. Mistrzowie zabrali -niestety- do grobu wiele swych metod i technik. Dziś bardzo trudno to odtworzyć...a szkoda...

  7. #67
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    Tomas, znowu masz rację: jeśliby dodawanie sadzy brudziło spodnie, nie stosowano by tego dodatku. Ale sadza jest substancją stałą, prawda? Jeśli jej cząsteczki wnikną w skórę razem w gorącym łojem, to przecież zostaną w niej. Czy nie zostaną? Napisz, jak to widzisz. A jeśli zostaną, to co było w tej skórze po kilku takich zabiegach? Może się znowu zakręciłem, ale nie mam zaufania do tego dodatku. Co innego łój bez sadzy według cytowanego przez von Rybę przepisu, ten przepis wydaje się być dobry.
    A że stare metody tworzenia farb były dobre, to widać chociażby na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej malowanej coś około 450 lat temu. Tyle że tamte metody były pracochłonne, na przykład to żmudne rozcieranie składników na pył … Teraz wszystko ma być szybkie i wygodne. Buty z membraną nie wymagającą zabiegów impregnacyjnych, na skórę gotowe preparaty, czasami nawet w ciśnieniowych pojemnikach – chwila i po sprawie.
    Ale wiesz co, Tomas? Chociaż sprawia mi przyjemność staranne, nieśpieszne impregnowanie moich butów, chyba jednak nie będę topić końskiego łoju:)

  8. #68
    Bieszczadnik Awatar tomas pablo
    Na forum od
    01.2009
    Rodem z
    pod karpacie
    Postów
    1,461

    Domyślnie Odp: O butach

    Krzysiu , rozumujesz dobrze. W końcu patentowa pasta do butów , też składa się z wosku+ barwnik. Myślę, że być może, ten patent z sadzą dotyczył JUŻ zabarwionej skóry ! ciężko jest zabarwić świeżą skórę na czarno. Musi być to proces żmudny i długotrwały . Fakt- ludzie MIELI KIEDYŚ DUŻO CZASU I BYLI CIERPLIWI . Ale czy współczesne środki są tak wystarczające dobre ?....świat przecież dąży do dziadostwa i rzeczy krótkotrwałych. Byle by efekt był natychmiastowy
    wiesz, kiedyś się zastanawiałem skąd więżniowie biorą tusz na swe tatułaże ... Myślałem , że może z długopisów np. No i dowiedziałem się u żródeł, od starych kryminalistów. Klasyczne ''dziary'' wykonywali właśnie sadzą !! najlepsza powstawała ze spalenia podeszwy klasycznych pepegów !!!
    Pozdrawiam !
    Ostatnio edytowane przez tomas pablo ; 01-02-2013 o 22:37 Powód: literka

  9. #69
    Bieszczadnik
    Na forum od
    12.2010
    Postów
    674

    Domyślnie Odp: O butach

    Krzysztofie , prywatnie twierdzę że nie wynaleziono nic lepszego w teren niż gumofilce .Zdanie to podziela wielu starych lesników i myśliwych. Na deszcz mokry śnieg czy też rosę ,każdy but oddychający ( z membraną, skórzany )przemoknie prędzej czy później . Nie znaczy to jednak że polecam lub sam często je używam ,turysta w gumofilcach -dobre.Wracając do meritum -konserwacja skórzanych. Proponuję zakupić w sklepie jeździeckim olej do skór ;zawiera lanolinę; wyczyszczone i suche dokładnie natrzeć nadmiar usunąć .Po wyschnięciu zapastować , powinno wystarczyć na kilka wyjść. Oczywiście nie mam na myśli brodzenia potokami w charakterze poszukiwacza złota na przykład.

  10. #70
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O butach

    Tomas, masz całkowitą rację z tym dziadostwem. Podkreśliłbym tylko, że najważniejszym powodem tego wszystkiego jest utrzymanie produkcji i zapewnienie sobie licznego grona klientów.
    Ponieważ większość ludzi nie zarabia dużo a chce mieć, bo inni mają, bo reklamy przekonują o konieczności posiadania, ponieważ są bardzo liczącą się grupą konsumentów, bo co prawda portfel mają nie za gruby, ale za to bardzo liczny, producenci robią rzeczy tanie, a to oznacza, że nietrwałe, zrobione byle jak. Wszyscy wiedzą o tej bylejakości, ale kupują, bo tanie, a naprawdę dobre rzeczy są na ogół zbyt drogie dla przeciętnego nabywcy. Syn, muzyk i meloman, opowiadał mi o firmie produkującej super jakości i trwałości odtwarzacze płyt CD. Tańszy ich model kosztuje 6 czy 7 tysięcy, droższy około dziesięciu. Ręczna robota, jak ręcznie, młotkiem klepany, Aston Martin. Ilu ludzi kupuje jedno czy drugie? Ile musiał pracować kiedyś robotnik czy chłop ze wsi na skórzane buty? A teraz jest o tyle inaczej, że każdy jest w stanie kupić byle jaki but za 50 czy 100 złotych, niezły (ale już niekoniecznie) za 200 złotych, ale naprawdę dobre nadal kosztują wielkie pieniądze. Oglądałem perfekcyjnie wykonane super perfekty Meindla, kosztują ponad 1200 złotych. Kosmos.
    Płacimy za dostępność towarów.
    Inna sprawa, że nierzadko i za spore pieniądze kupi się byle co, a firmy mające jakąś markę wykorzystują swoją pozycję ustalając ceny niewspółmiernie wysokie do jakości. Tutaj właśnie widzę najwięcej tego dziadostwa, o którym piszesz.
    Tak myślę sobie, Tomas, że te biedne pszczoły muszą szybciutko się uwijać, aby wytworzyć wystarczającą ilość wosku do tej mnogiej ilości past odstępnych na rynku…

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •