Zamieszczone przez
rzeszow.gazeta.pl
- Jesteśmy za granicą, ale nasza sąsiadka dogląda tego, co się dzieje na naszej działce. W Niedzielę Wielkanocną podjechała do naszego domku, żeby sprawdzić, co się dzieje, a przy okazji wymienić baterie w kamerze, którą zamontowaliśmy jakiś czas temu. Ta kamera to fotopułapka, która uruchamia się na ruch, a podarowała ją nam właśnie ta sąsiadka. Gdy weszła na naszą działkę, zobaczyła ślady butów, błoto na schodach, a później wyłamaną kłódkę i otwarte drzwi - opowiada Berenika Zapałowicz.
Mówi, że w domku nie było wartościowych rzeczy, ale to, co w nim było, zostało wyciągnięte i porozrzucane.
Okazało się, że bateria w kamerze była sprawna i zarejestrowała mężczyznę, który pojawił się przy domku. - Z zapisu wynika, że zdarzyło się to około godz. 12 w południe. Sąsiadka, która pojawiła się w domku ok. godz. 14, powiadomiła policję o tym, co się wydarzyło. My też dzwoniliśmy kilka razy - dodaje Zapałowicz.
Rzeczniczka policji w Ustrzykach Dolnych Dorota Głazowska-Krzywdzik: - We wtorek po południu policjanci z Lutowisk obejrzą to miejsce i sprawdzą, co się wydarzyło. Bez właścicieli nie mogą wejść do domku. Pani, od której dostaliśmy płytkę z nagraniami z kamery, nie zgodziła się pojechać z policjantami na oględziny. Policjanci muszą ją przesłuchać i dowiedzieć się, co tam zobaczyła. A nagrania z płytki muszą obejrzeć nasi funkcjonariusze z lokalnego komisariatu. Może rozpoznają na nim tego mężczyznę? Ale nie możemy wykluczyć, że to przypadkowa osoba, jakiś turysta, który zajrzał z ciekawości. Nasi specjaliści muszą przeanalizować, co ten mężczyzna ma w ręce - mówi rzeczniczka.
Na zdjęciach widać dość wysokiego mężczyznę w dżinsach, który wchodzi po schodkach. W rękach ma cienki, podłużny przedmiot. Na kilku ujęciach widać jego twarz z profilu.
Zakładki