Beksiński to był geniusz a przekonałem się o tym w Sandomierzu bo na zamku była wystawa jego prac. Nigdy czegoś podobnego nie widziałem, żeby tak realistycznie namalować sny, zwidy, majaki, zmory i znikające kamfory. Czułem się tak jakby dzięcioł wlazł mi do głowy i młotkiem wyklepywał szafe na muzgownicę. Pewnie bym wiedział gdyby był depresyjny. Sanok też nie jest.
Zakładki