Strona 6 z 7 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 51 do 60 z 61

Wątek: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

  1. #51
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Wydaje mi się, że cały temat skręcił gdzieś na stronę zupełnie niezamierzoną. Istotą sprawy nie jest tutaj czy wysłałem reklamację czy nie, czy firma ma odpowiadać na listy do niej kierowane, czy nie, czy jestem rozżalony, czy głupio robię czy mądrze, etc, etc. Nie mam oporów i mogę przytaknąć: tak, nie znam się, gamoń, na tym i na tamtym, ale to nie zmienia meritum.
    Istotną treścią jest znaczna niezgodność między firmowym opisem produktu a samym produktem.
    Reszta jest mniej istotnym dodatkiem. Reklamacja, także ta uznana, nie zmieni produktu, on nadal będzie niezgodny z opisem. Rękaw pewnie mi wymienią, materiału nie. Nie zmienią też niezgodnych z rzeczywistością opisów swoich produktów. Kurtka nie jest tą kurtką, którą Szwedzi opisują na swojej stronie.

    A na rzeczowe listy od klientów odpowiada się.

    PS.
    Za około 4 tygodnie zareklamuję kurtkę oficjalnie. O wynikach napiszę.
    Przepraszam za zbudzone emocje. Pamiętajmy, proszę, że nas ma łączyć tutaj bieszczadzka pasja, a nie dzielić jakaś tam kurtka.

  2. #52
    Bieszczadnik
    Na forum od
    09.2010
    Rodem z
    gm.Cisna
    Postów
    42

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Mam takie pytanie(nie ukrywam,że nie przebrnąłem przez cały watek,a z tego co czytałem nie udało mi się ustalić z jakiego źródła pochodzi kurtka-polski przedstawiciel,alledrogo itp)
    Pytam,bo znam przypadek z wadliwym zachowaniem kasku narciarskiego szwedzkiej firmy POC. Kask uległ uszkodzeniu na wyciągu krzesełkowym podczas zamykania barierki bezpieczeństwa z podpórka na narty(podpórka spowodowała uszkodzenie).Polski dystrybutor oczywiście reklamacji nie uznał i ją odrzucił.Po napisaniu listu z opisem sytuacji i zdjęciami uszkodzeń do centrali w Szwecji producent przeprosił za wadliwy wyrób i przesłał nowy kask. Skandynawowie mają inne podejście to takich spraw.Może warto spróbować,zwłaszcza zważywszy na cenę kurtki.

  3. #53
    Bieszczadnik Awatar Basia Z.
    Na forum od
    05.2007
    Rodem z
    Chorzów
    Postów
    2,771

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Ja osobiście nic nie reklamowałam, ale mój syn zareklamował w "Amazonie" kindla, który zgniótł mu się w plecaku w samolocie (był przewożony właściwie opakowany).
    Elektronika nie była uszkodzona, ale obudowa się lekko "zwichrowała".
    Sama uznałabym tą reklamację za wątpliwą, bo zawsze można napisać ze "był użytkowany niezgodnie z przeznaczeniem".
    No ale w końcu nikt po nim nie skakał.
    Musiał go wysyłać pocztą do europejskiej centrali firmy, chyba w Austrii, ale reklamację przyjęto i dostał nowy.

  4. #54
    Bieszczadnik Awatar creamcheese
    Na forum od
    02.2012
    Rodem z
    Lublin
    Postów
    799

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Cytat Zamieszczone przez joorg Zobacz posta
    To pewnie masz strasznego pecha przy zakupach, albo jesteś "zawodowym i z urzędu " reklamującym zakupione towary , więcej takich i już nikt nie będzie kupował bo producenci zbankrutują, a "kupujący" będą bezrobotni.Zastanawiam się co Ty wytwarzasz i czy Twoje wyroby są takie perrfekt.Rozumie reklamowanie istotnych wad towaru, ale jest gro ludzi którzy potrafią wszystko reklamować, szukając "dziury w całym "
    ps. a może by ten tytuł zmienić np. na .. " o psie ogrodnika"
    Widocznie mam pecha...bo jeżeli suszarka do włosów pali się po pierwszym włączeniu do prądu(fakt suszarka no name i kosztowała 50zł) to jeszcze można zdzierżyć, ale jeśli sokowirówka Boscha za 500zł(albo i więcej) pracuje 2 minuty i diabli biorą jakiś moduł...to już trochę przesada.
    Myślisz, że reklamowanie wadliwego towaru to taka przyjemność? Przeca nie po to kupuję, żeby się z nim wozić po sklepach...a reklamuje towar który przestaje funkcjonować, a nie taki który mi się zarysował.
    Jakość produktów spada na pysk i stąd cały problem...a gwarancja zostaje na 24 m-ce.
    Pozdrawiam

  5. #55
    Bieszczadnik
    Forumowicz Roku 2008
    Awatar Derty
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    z lasu
    Postów
    1,852

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Wg moich obserwacji nie każda firma robi z klientów balona, ale ta sprawa wymaga dalszych testów i rekognicji. Otóż np całą tę zimę użytkuję butki Hanwaga. Odmiana zimowa, z jednego płata skóry, bez gore. Producent wpisał w swoje ulotki, że te buty mają zdzierżyć do końca mojego życia. Jakoś nie wierzę, chyba, że producent wziął pod uwagę fakt, że statystyczny użytkownik takich butów spadnie po 3-5 latach użytkowania w przepaść:) Tymczasem, po roku, buty są rzeczywiście jak nowe. Nic się jeszcze nie odkleiło, nie zmarszczyło, nie pękło. Nawet sznurówki dziwnie jakoś się nie ponadcierały na zaczepach. Będę śledził stan tych butów i informował Was po każdym sezonie Co do innych produktów 'górskich', to powiem, że spośród 10 producentów, tylko jeden nie kłamał zupełnie w swoich materiałach reklamowych, a jakość produktu była stosowna do ceny. I nie był to Campus, Alpinus, Salomon, Salewa, Berghaus, Millet, JanySport, Dolomite, Chiruca, a poczciwa szwabska firma VauDe, której porty z membranką łoiłem przez, no tak, przez 11 lat, a kupiłem je wówczas za wielkie 240 zł. Większość wymienionych nieco skłamała w swoich zapewnieniach o jakości butów/portek/plecaków/kurtek. Lecz żadna nie dopuściła się totalnego lania wody w ulotkach. W swej kategorii cenowej raczej były to produkty dość dobre. Zawiodłem się jedynie na butach Dolomitach, którym zszargałem podeszwę w jeden sezon - trochę krótko, jak na buty za ponad 700 zł. A właśnie - jeszcze pochwalę produkt NorthFace'a - śliczną kurteczkę gore kolor red, ale kupioną w 1997 roku w dalekiej Germanii, którą do dziś wkładam, gdy mam chęć połazić w czerwonym (np na kursie przewodnickim). Sprawuje się idealnie, zameczki są całe, szwy też. Wodę puszcza dopiero po wielu godzinach namakania. Problemem są przetarcia na brzegach rękawów, kołnierza itp. Tamędy wilgoć włazi w materiał i nie ma na to rady.
    Reasumując - uznane marki jednak coś sobą reprezentują. Raz gorzej, raz lepiej, ale dają radę. Wschodzące gwiazdy branży (na polskim rynku) mogą być jednak ryzykowne, co unaoczniła przygoda Krzyśka. Dziwne to, bo kolega, który zamieszkuje w Szwecji od dawna, używa sprzętu właśnie tej firmy i nie narzeka:) W Szwecji to jest marka...bardzo dziwne, że nie u nas... Może to sprawa standaryzacji produkcji na różne rynki? Polakom można podsunąć trochę szajsu...czy nie?
    Pozdrawiam,
    D.
    Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)

    właśnie, wziąłby człowiek amunicję
    eksportową śliwowicję
    drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
    "przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)

  6. #56
    Bieszczadnik
    Forumowicz Roku 2008
    Awatar Derty
    Na forum od
    09.2002
    Rodem z
    z lasu
    Postów
    1,852

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Cytat Zamieszczone przez hucu Zobacz posta
    Po napisaniu listu z opisem sytuacji i zdjęciami uszkodzeń do centrali w Szwecji producent przeprosił za wadliwy wyrób i przesłał nowy kask. Skandynawowie mają inne podejście to takich spraw.Może warto spróbować,zwłaszcza zważywszy na cenę kurtki.
    To jest dobry pomysl, bowiem Szwedzi renomę traktują poważnie. Ba...oni wiedzą, co to słowo znaczy:)
    Rano robimy nic. Lubimy to robić (Z Bertranda, 2011)

    właśnie, wziąłby człowiek amunicję
    eksportową śliwowicję
    drzwi opatrzyłby w inskrypcję:
    "przedsięwzięto ekspedycję" (MamciaDwaChmiele,2012)

  7. #57
    Bieszczadnik Awatar Barnaba
    Na forum od
    01.2005
    Rodem z
    Festung Posen
    Postów
    1,636

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Krzyśku, o tym o czym chciałeś aby był ten wątek a o czym jest to dwie różne sprawy.

    Inaczej wyglądałby wątek opisujący wydarzenia: Kupiłem, żałuję, zareklamowałem, olali mnie. A wszyscy tu kiwamy głowami i wspieramy na duchu biednego oszukanego klienta.

    W istocie zaczęło się od zakupu, żalu (defekt), SAMODZIELNA NAPRAWA, jakże obfite elaboraty na forum... i kiedy wątek już przygasa pada deklaracja "za 4 tygodnie zgłaszam reklamacje".

    Całe to podważanie FJ, obojętnie czy mowa tu o producencie, materiale, opisie produktu, dystrybutorze to bicie piany w szklance wody.
    Reklamację należy uznać za odrzuconą, bo użytkownik sam podjął się na własną rękę naprawy produktu (naciągnięcie nitki), nie zgłosił reklamacji niezwłocznie po stwierdzeniu defektu (a świadkami zwłoki są tu wszyscy na forum). Ciach.

    Co do mojego języka.... cóż. JP jest bogaty w słowa i należy ich używać stosownie do okoliczności. Sam Krzysztof (którego już po wątku z butami darzę sympatią) nie zgłosił mi zażalenia, dlaczego więc inni zgłaszają się na jego papugę? Dobrze jest mieć jaja i umieć przyjąć na klatę nieco krytyki, a jeśli jest ona niesłuszna- to mieć nieco dystansu do Internetu nie obrażać się o byle słowo pisane na forum.
    https://bieszczady.guide- Że przewodnik napisałem i że ludzi uszczęśliwiam. A co!

  8. #58
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Miałem już nie pisać tutaj bo temat zmęczył mnie nieco, ale że obiecałem zakończenie, wklejam ostatnie już słowa o tej nieszczęsnej kurtce.
    W dniu 24 kwietnia wysłałem te oto pismo do firmy Fjallraven.:


    Dear Sir or Madam,
    I am an owner of yours production's trekking jacket, model Greenland. During one of the first hiking expeditions, I have encountered an unpleasant surprise: I have hooked a wild rose's branch with my jacket's sleeve. I stopped when I felt resistance, and I saw that a thorn dug into fabric and pulled out thread. The thread got back in its place after I had stretched the fabric, however it left a cut about 2 centimeters in length.

    Due to my jacket's defacement, I felt very disappointed, because fabric, described as very durable and resistant, got damaged during first contact with very common plant in Sudetic Mountains, even though I noticed the thorn and stopped to remove it – if I had not stopped, damage would have been even bigger. I believe that my jacket is not the one from yours website, because that one was to have been unbelievably refractory, and be able to serve even several generations. Mine is not suitable to walk near spiky plants.

    I have written a letter with incident's description, argumentation – inconformity with durability parameters and manufacturer's claims - and a refund request to salesman. Then the letter was handed on to yours polish agent, the HBMM company. I have written a second letter directly to this company. It was in the beginning of February and I still do not have an answer given.

    Has the Fjallraven company received a proper writing from its polish agent?
    I am asking to take a stance to above content.
    I am looking forward to your answer.

    Yours faithfully,
    Krzysztof Gdula
    -------------
    To samo po polsku:

    Jestem posiadaczem kurtki Waszej produkcji, model Greenland. W czasie jednego z pierwszych wyjazdów w góry w tej kurtce, spotkała mnie niemiła niespodzianka: przechodząc obok krzewu dzikiej róży zaczepiłem rękawem o niezauważoną gałąź. Poczuwszy opór zatrzymałem się i zobaczyłem, że kolec wbił się w materiał i wyciągnął z tkaniny nitkę. Kurtkę zdjąłem, materiał rozciągnąłem, nitka schowała się, zostało uszkodzenie struktury materiału na długości około 2 cm.

    Poczułem się bardzo zawiedziony, bo oto w czasie pierwszego kontaktu kurtki z rośliną powszechnie występującą w Sudetach okazało się, że materiał opisywany przez Was jako bardzo wytrzymały doznał uszkodzenia, mimo iż zaczepienie się kolca zauważyłem i zatrzymałem się; gdybym szedł dalej, zapewne uszkodzenie byłoby większe. Wydaje mi się, że moja kurtka nie jest tą z opisów zamieszczonych na firmowej stronie, bo tamta miała niezawodnie służyć nawet dwóm pokoleniom użytkowników i być niewiarygodnie wytrzymała, a ta niezbyt nadaje się do chodzenia w pobliżu kolczastych roślin.

    Wysłałem list do sprzedawcy z opisem zdarzenia i z prośbą o ustosunkowanie się do mojej prośby zwrotu pieniędzy po oddaniu kurtki, uzasadniając prośbę niezgodnością parametrów wytrzymałościowych kurtki z zapewnieniami producenta. List został przekazany do Waszego polskiego przedstawiciela, firmy HBMM. Drugi list wysłałem bezpośrednio do tej firmy. Było to na początku lutego tego roku. Do tej pory nie udzielono mi żadnej odpowiedzi.

    Czy firma Fjallraven otrzymała pismo od swojego przedstawiciela w Polsce?

    Proszę o odpowiedź i o ustosunkowanie się do powyżej treści.

    Z poważaniem
    ---------------
    Odpowiedzi nie uzyskałem do dzisiaj. Uważam, że wobec upłynięcia 3 tygodni nie uzyskam.

    Sprawa jest dla mnie jasna. Sprawa kurtki, szczegółowo tutaj opisana, i moja ocena firmy. Ściślej firm, bo moja ocena dotyczy zarówno Fjallraven jak i HBMM – swój swojego zawsze znajdzie.

    Kurtki nie miałem (no… może tylko przez chwilę) i nie mam zamiaru wysłać do reklamacji, bo uważałem i tym bardziej uważam teraz, że nie miałoby to sensu. Nie spodziewałem się zwrotu gotówki, producent mógłby co najwyżej wymienić rękaw, a mnie nie o to chodziło; chciałem zwrotu pieniędzy, ale i na to nie liczyłem. Tak naprawdę chodziło mi tylko o potwierdzenie czegoś, co dla mnie było oczywiste od tamtej nieszczęsnej chwili kontaktu rękawa w krzakiem róży: że firma robi całkiem przeciętną odzież a klientów oszukuje, oraz że taka firma nie zechce przyznać się do oszukiwania. Bo zwrot pieniędzy byłby właśnie przyznaniem się do takich niecnych praktyk.
    Fjallraven jedno ma dobre: pomysł na tworzenie swojego image. Nie kurtki są tam niewiarygodnie dobre, a ich strategia kreowania się na legendarną firmę.
    Za głębokiej komuny kupiłem polską wiatrówkę (a więc ten sam typ kurtki jak Greenland), taką zwykłą, wykonaną nie z G1000, ani nawet nie z G100, tylko tradycyjnie - z domieszkowanej bawełny, kurtkę, o której nikt nie mówił że wytrzyma dwa pokolenia użytkowników. Używałem jej na motocyklu, w lesie, wszędzie i na co dzień przez wiele lat. Wypłowiała, ale do końca używania była cała. Szwalni w której ją uszyto już pewnie nie ma, zbankrutowała jak ta szwalnia z Wolsztyna, w której uszyto moją oryginalną M65.
    A firma robiąca wcale nie lepszą odzież (a pod niektórymi względami gorszą), taka, za przeproszeniem, Fjallraven, nadal istnieje i pyszni się swoją zupełnie niezasłużoną, chociaż misternie utkaną, marką.
    To nie jest sprawiedliwe.

    PS.
    Miesiąc temu, będąc w górach, sięgając do kieszeni zauważyłem dość znaczne jej rozprucie. Nie bardzo wiem kiedy to się stało, bo nie miało kiedy się stać. Nici są w niej tak samo wytrzymałe, jak i materiał.
    Po sąsiedzku mam krawca, przyszyje mi kieszeń, a Fjallraven (ponownie przepraszam za użycie tego słowa) niech zbiera pieniądze na swoje liski.
    Temat uważam za zakończony.

    uszkodzenie kieszeni.jpg

  9. #59
    Administrator
    Awatar Hero
    Na forum od
    07.2004
    Rodem z
    Mińsk Maz. Wołosate
    Postów
    922

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Gdyby jakaś firma wypuściła produkt starczający dwóm pokoleniom szybko by poszła z torbami, bo każdy by kupił jedną kurtkę i koniec. Sam kupiłem kurtkę na typowo górskie wyprawy, z zamiarem, że będę brał ja tylko w góry. Tej zimy zacząłem chodzić w niej na co dzień. Efekt jest taki, że rzepy na rękawach zupełnie już nie trzymają, jedna z kieszeni zupełnie się odpruła, tylko patrzeć jak odpadnie mocowanie zamka błyskawicznego trzymającego kaptur. Poprzednio miałem kurtkę innej firmy, wytrzymała znacznie dłużej i po aż 3 czy 4 latach pojawiły się podobne problemy. Nietrzymające rzepy i suwaki, szwy na rękawach ulegające samoistnej biodegradacji, ale tam za 30 zł z przesyłką mi to naprawili w firmowym serwisie, mogę tamtej kurtki używać po dziś dzień na działce, choć już znowu nie jest w dobry stanie.

  10. #60
    Bieszczadnik
    Na forum od
    11.2011
    Rodem z
    Leszno
    Postów
    113

    Domyślnie Odp: O lisku chytrusku, czyli o zakupie pewnej kurtki

    Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą, a sprzeciw poprę dwoma (spośród niemałej liczby) przykładami firm.:
    Rolls Royce nierzadko służy swoim właścicielom i ich dzieciom.
    Fortepiany Bechstein’a czy Steinway’a będą używać wnuki pierwszych właścicieli.
    Kupić tych produktów nie można od ręki, i to nie tylko w powodu ceny.
    Bo wszystko jest funkcją ceny i oczywiście jakości. Szwedzka firma ma tylko cenę.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Moczarne, czyli co w trawie piszczy?
    Przez Barnaba w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 37
    Ostatni post / autor: 07-06-2020, 19:32
  2. MRU - czyli majówka z bunkrami.
    Przez Hero w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 08-05-2012, 11:23
  3. Historia alternatywna czyli kontrfaktyczna
    Przez Stały Bywalec w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 16
    Ostatni post / autor: 03-09-2009, 06:25
  4. Góry Pieprzowe, czyli surogat
    Przez vm2301 w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 15-02-2009, 17:34
  5. W sprawie pewnej wsi.
    Przez Marek M. w dziale Dyskusje o Bieszczadach
    Odpowiedzi: 3
    Ostatni post / autor: 09-08-2006, 10:35

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •