W dniu 6 lutego wysłałem pierwszy list do sklepu Hunt fish w którym kupiłem kurtkę. Prosiłem w nim o zwrot pieniędzy w związku z niezgodnością kurtki z fabrycznymi opisami i z wymogami stawianymi kurtkom trekingowym. Poinformowano mnie, że przekazano sprawę firmie HBMM, która jest w Polsce przedstawicielem producenta, oraz że ta firma powiadomiła Fjallraven. Od tamtego dnia na moje zapytania o bieg sprawy otrzymuję odpowiedzi tylko od Hunt fish, natomiast na mój list wysłany do HBMM odpowiedzi nie otrzymałem. W końcu powołałem się na polskie prawo nakazujące udzielić odpowiedzi w terminie dwóch tygodni; firma Hunt fish uprzejmie poinformowała mnie, że nie złożyłem żadnej reklamacji, bo tą składa się na odpowiednim druku, a ja takiego nie wypełniłem, więc nie mogę powoływać się na ustawowy termin.
Wydaje mi się, że po miesięcznym już milczeniu przedstawiciela producenta, należy mi uznać, iż odpowiedź od niego już dostałem – właśnie to milczenie.
Cóż, brak odpowiedzi też jest odpowiedzią, tutaj wiele mówiącą o firmie HBMM, a może i o Fjallraven, skoro ta firma została poinformowania o mojej prośbie.
Powiem szczerze: nie wiem co robić. Wysyłać wypełniony druczek i kurtkę do sprzedawcy, czy machnąć ręką, skoro i tak nie wierzę w zwrot pieniędzy? Ale gdy nie wyślę, nie poznam stanowiska Fjallraven, a ich słowa mogą okazać się ciekawe…
Zakładki