Pokaż wyniki od 1 do 8 z 8

Wątek: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

  1. #1
    Bieszczadnik
    Na forum od
    10.2009
    Postów
    745

    Domyślnie Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Zainspirowany relacją Rycerzy Trzech zaplanowałem swoją zimową wyrypę. Dodatkowo dzięki temu, że feryjnym narciarzom po całotygodniowych wyjazdach na stok znudziło się w końcu jeżdżenie na nartach zawdzięczałem dostępność środka transportu i nie musiałem liczyć na PKS do Moszczańca i drałowanie ponad 5km asfaltem na początek trasy. Tak więc rano już o 7 parkuję pod cerkwią w Wisłoku Wielkim, wypuszczam skomlącego już psa z bagażnika i ruszam w kierunku pól. Na początku trzymam się śladów ciągnika, co przy grubej pokrywie śnieżnej jest wielce pomocne, w końcu jednak nasze drogi się rozchodzą i zaczyna się "łojenie" śniegu, który przeważnie jest do połowy łydek i niestety nie jest zmrożony, na co po cichu liczyłem.
    Plan był aby po drodze zejść na cerkwisko w Wisłoku Górnym, dalej dojść na Wachalowski Wierch skąd można by porozglądać się po okolicy. Pokrywa śnieżna szybko wprowadza poprawki do planu - nie dociągam nawet do lini lasu, tylko na przełaj, z duchem na ramieniu, przekraczam we w miare dogodnym miejscu jeden ze strumieni i ciągnę się w góre w kierunku Jasieniny. Tam wpierw trafiam na ślad skutera, który wcześniej widziałem, jednak że był na przeciwległym stoku nie skusiłem się by do niego dojść. Później porzucam ten ślad na rzecz śladu ciągnika i gdzieś przed wejściem w las zatrzymuję się na pierwszy dłuższy odpoczynek. Pies "wciąga" bułę a ja szprycuję się słodzonym mlekiem. Śladem ciagnika idzie się zupełnie przyzwoicie, patrząc na mapę próbuję oszacować dokąd może mnie on dociągnąć - ze względu na spora ilość śniegu chciałbym aby prowadził jak najdalej. Dochodzę do czerwonego szlaku, ślad prowadzi dalej jednak kończy się jeszcze przed rozejściem szlaku czerwonego ze "Szwejkowskim". Dalej wiodą tylko ślady kogoś, kto w rakietach jakieś 2 dni wcześniej przemierzał tę trasę. Ze strony wyciągu na Kiczerę miałem informację, że w piątek spadło 10cm śniegu - kryjąc ślady nie ułatwia mi wedrówki. Psu każę trzymać się z tyłu, bo jego harce zacierają mi ślad a każde nietrafienie skutkuje zapadnięciem się po udo. Trzymając się śladu daje się posuwać we w miarę rozsądnym tempie do przodu, kijki zupełnie nieprzydatne, mimo jakiegoś tam talerzyka na końcu wchodzą w śnieg nie dając żadnego oparcia. Sytuacja jeszcze bardziej się pogarsza po wyjściu na grań Kamienia - wiatr postawił zaspy skutecznie zacierając wszelkie slady. Ruszam jeszcze kawałek kombinując a to samą granią a to zaspami - bez różnicy, ciężko. Sprawdzam w GPS-ie - 1.5km do wyjścia na pola z czego dużo zajmuje zawijas szlaku, który mam zamiar ściąć. Muszę podjąć decyzję czy wracać po swoich śladach czy pchać się dalej mając jako niewiadomą przerażające w takich warunkach podejście pod Tokarnię jak i resztę trasy. Ten kilometr jednak przeważa bo ciągnie mnie do odwiedzenia Przybyszowa. Idę dalej, znów znajduję pozacierane ślady rakiet, zaczynam coraz lepiej rozpoznawać gdzie postawić nogę aby trafić na nie. Dochodzę do początku zawijasa szlaku czerwonego, próbuję go ściąć jednak już po paru krokach w śniegu po uda pomysł uznaję jako niedorzeczny i wracam na szlak. Pies coraz cześciej zaczyna oglądac się za siebie - ciekawe...
    Na szlaku pojawiają się ślady nart równie stare co rakiet, nie ułatwiają one wędrówki, but często ześlizguje się a dodatkowo zacierają ślad rakiet. Gdzieś nad głową rozlega się warkot LPR - leci z Bieszczadów na Krosno, tak mi przychodzi do głowy - żeby tylko samemu nie musieć wzywać GOPR-u - wstyd wstydem ale cała otoczka medialna, jaka była po ostatniej akcji na Bukowym Berdzie zniechęca całkowicie. Pcham się dalej za szlakiem, w planach odwiedzenie krzyża nad Przybyszowem w miejscu dawnej leśniczówki(?). Dochodząc do tego miejsca nie widzę go, kojarzę mniej więcej jego otoczenie z letniej wędrówki, jednak teraz aby go poszukać trzeba pobuszować po lesie, co nie jest łatwe w tych warunkach śniegowych. Zmuszam się jednak do tego i robię kółka - pod jodłami jest mniej śniegu i tak staram się iść. W końcu okazało się, że mogłem dalej iść szlakiem a wyszedł bym obok tego krzyża .
    Wychodzę na pola nad Przybyszowem, ślady na nich giną a jako że mam zamiar iść i tak na krzyż więc decyduję się walić na przełaj - idąc w dół nie odczuwa się aż tak grubości pokrywy śnieżnej. Krzyża niestety nie znajduję Owszem jest sama podstawa a śniegiem okryte coś, co jednak nie okazuje się cokołem (korespondując później ze Stowarzyszeniem Dziedzictwo Mniejszości Karpackich dowiedziałem się, że to co brałem za cokół było połową podstawy pod "kostkę" krzyża a sam krzyż ma być zrenonstruowany). Nie mając sił na dalsze kopanie w śniegu idę dalej tym razem już wyjeżdżoną przez traktory drogą. Rezygnuję z przedarcia się przez bobrowisko na drugi cmentarz w Przybyszowie mając w pamięci kąpiel w takowym w Regietowie w zeszłym roku i kieruję się w stronę odbicia czerwonego na Tokarnię. Po drodze mijam "pierwszy cmentarz", oszczędzając siły nie podchodzę do nagrobków tylko zdjęcia robię z drogi. Z tego samego powodu nie skręcam za czerwonym tylko widząc trochę dalej ślad skutera prowadzący w stronę Tokarni udaję się w jego kierunku. Śladem tym idzie się nawet dobrze - bo cóż znaczy ślizganie się vibramu i zapadanie w rozmiękłym śniegu tylko po kostki Na pierwszym wypłaszczeniu zatrzymuję się na odpoczynek z widokiem na wyciąg w Karlikowie. Przypominam sobie rozmowę w pracy odnośnie tego, kto ma większy wysiłek - ja podczas takich wędrówek czy koledzy narciarze "wyciągowcy" Zastanawiam się też, czy ślad będzie prowadził aż na Tokarnię czy znów czeka mnie przedzieranie przez śnieg. Jak się okazuje, ślad przed zaroślami skręca w prawo i po chwili niknie zawiany śniegiem. Idę w tamtą stronę licząc, że gdy dojdę do drogi na Tokarnię to ona będzie przetarta. Okazuje się, że znów mi się udało, droga jest przetarta, a po chwili nawet skuter zjeżdża z góry. Od tego miejsca idzie się już łatwiej, tym bardziej że nie jest już tak stromo. Podziwiam drzewa mocno opatulone śniegiem. Na Tokarni z daleka widzę grupkę ludzi palących ognisko - czyżby następna szkoła przeżycia? Okazuje się, że to jednak ludzie z Woli Piotrowej. Mijam ich i ze względu na ich bliskość nie pozwalam sobie na odpoczynek na Tokarni. Schodzę w kierunku przełęczy, po chwili widzę, że oni również wracają już do Woli. Mimo że idziemy innymi śladami coś mi się zdaje że idą szybciej ode mnie?
    Na odpoczynek zatrzymuję się dopiero na przełęczy, na nowej stokówce w stronę Wisłoka Wiekiego, a pies pomaga mi w odciążeniu plecaka z pozostałego jedzenia. Liczyłem na to, że skoro stokówkę zrobili to zimą będzie przetarta - niestety, poza starymi śladami nart nic nie było. Nic to, trasa ciągle w dół i ani śnieg ani dziwny czas podany do Wisłoka - 2h15' na 4km - nie psują mi nastroju. Jednak po tym śladzie idzie się źle, buty ciągle z niego zjeżdżają a śnieg jest już tak mokry, że i tak się zapadam. Zreszą po ok. 0.5km, przed szlabanem ślady idą w las a ja mam przed sobą stokówkę przykrytą równiutko śniegiem po kolana. Kombinuję raz lewą raz prawą stroną ale najlepsze rezultaty daje iść tam, gdzie gałęzie jodeł wystają nad drogę - jest tam mniej śniegu i jest bardziej przesączony wodą a przez to i zbity. Z radością witam takie fragmenty, gdzie zapadam się tylko do łydek. Tempo nie jest zawrotne a ciągłe sprawdzanie na GPS-ie czy daleko jeszcze również nie podnosi na duchu - okazuje się że odpoczynki muszę robić co 50m. W końcu przypominam sobie jak szybko doganiali mnie schodzący z Tokarni - oni nie mieli żadnego obciążenia. Biorę gęsta gałąź jodłową, kładę na nią plecak i zapiętą na smyczy ciągnę za sobą - no, jakaś ulga jest. Pocieszam się również tym, że może droga przez Darów będzie przetarta a to zawsze 1km mniej przedzierania przez śnieg.
    Cała ta wycieczka jako jeden z celów miała sprawdzenie czy jest jeszcze w terenie krzyż, którego lokalizację wypatrzyłem na WIG-ówce, na innych mapach nie był oznaczony. Dochodząc do współrzędnych, gdzie powinien się znajdować rozglądam się, ale nic nie widać. Urządzenie wskazuje, że idąc drogą mijam tę pozycję w odległości ok. 40m ale nie decyduję się na wejście w las i poszukiwanie - zbyt zmęczony jestem. Od miejsca, gdzie powinien się krzyż znajdować droga znów biegnie mocniej w dół więc logicznym wydaje mi się, że powinien być właśnie na górce. Rezygnuję z jego poszukiwań i skupiam się na właśnie zobaczonych śladach rakiet. Ślady też są stare ale zawsze to jakaś ulga, żeby tylko ten ktoś nie stawiał tak wielkich kroków - mocno muszę się naciągac aby w nie trafiać. Schodząc w dół po ok. 60m widze że po prawej stronie drogi jest krzyż Cieszy mnie to znalezisko (choć wcale ukryty nie był) i jakoś sił przybywa i nawet znów niknące w lesie ślady rakiet nie psują mi humoru. Po chwili muszę pokonać strumień na polanie Maszówka i czeka mnie krótkie podejście. Ślimaczę się na nim, co parę kroków łapię oddech ale w końcu udaje się wyskrobać na górę. Coraz bliżej do drogi na Darów i cały czas mam nadzieję, że będzie przetarta. W końcu do niej docieram, z daleka już widze że pięknie odśnieżona. Niesamowita ulga po wyjściu na nią, jakbym od nowa uczył się chodzić gdy nie potrzeba już tak wysoko dźwigać nóg
    Ostatni odpoczynek, psu też jakby sił przybyło i ciągle lata przychodząc dopiero jak grzebię w plecaku, niestety jedzenia już nie ma. Dalej to już spacerek, cmentarz choleryczny, parę krzyży przydrożnych i niedługo jestem przy cerkwi. Udało mi się nawet zmieścić w czasie podanym na tabliczce na przełęczy a więc jest podany na takie właśnie, zimowe warunki
    Trzeba będzie jednak rozglądnąć się na przyszłość za rakietami...

    Więcej zdjęć tu: https://picasaweb.google.com/1047635...RzutemNaTasme##
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  2. #2
    Forumowicz Roku 2012
    Forumowicz Roku 2011
    Forumowicz Roku 2010
    Awatar don Enrico
    Na forum od
    05.2009
    Rodem z
    Rzeszów
    Postów
    5,127

    Domyślnie Odp: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Cytat Zamieszczone przez Dlugi Zobacz posta
    (...)
    Trzeba będzie jednak rozglądnąć się na przyszłość za rakietami...
    (..)
    Nie ma wyproś. koniecznie. Tylko co na to pies ? Też dostanie ?

  3. #3
    Bieszczadnik
    Na forum od
    10.2009
    Postów
    745

    Domyślnie Odp: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Cytat Zamieszczone przez don Enrico Zobacz posta
    Nie ma wyproś. koniecznie. Tylko co na to pies ? Też dostanie ?
    Pies waży tyle co kot Najwyżej na barana go wezmę.

  4. #4
    Botak Roku 2016 Awatar asia999
    Na forum od
    11.2008
    Rodem z
    jakieś 73 cm od Tarnicy ... w skali 1:1.000.000
    Postów
    1,683

    Domyślnie Odp: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Tam Rycerzy Trzech a tu psubrat Dlugi. A pies cudnie zamszowy ; ) I relacja tak obrazowa, że zachęca do snucia planów nisko-beskidzkich :)

  5. #5
    Bieszczadnik Awatar iaa
    Na forum od
    09.2008
    Rodem z
    Podkarpacie
    Postów
    465

    Domyślnie Odp: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Przy trzecim zdjęciu nie zdzierżyłem - na tacce łemkowskie dźwięki zagościły, kojąc tęsknotę.

  6. #6
    Fotografik Roku 2010
    Fotografik Roku 2009
    Fotografik Roku 2008

    Awatar bartolomeo
    Na forum od
    07.2005
    Postów
    4,243

    Domyślnie Odp: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Chyba pojadę w jakieś góry, może jeszcze trochę zimy gdzieś zostało. Dzięki za opowieść i za widoki
    Czterech panów B.

  7. #7
    Forumowicz Roku 2018
    Kronikarz Roku 2018
    Forumowicz Roku 2017
    Kronikarz Roku 2014
    Ekspert Roku 2013
    Korespondent Roku 2008
    Awatar sir Bazyl
    Na forum od
    09.2005
    Rodem z
    Resmiasto
    Postów
    3,102

    Domyślnie Odp: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Cytat Zamieszczone przez iaa Zobacz posta
    Przy trzecim zdjęciu nie zdzierżyłem...
    Cytat Zamieszczone przez bartolomeo Zobacz posta
    Chyba pojadę w jakieś góry, może jeszcze trochę zimy gdzieś zostało...
    Ja też chyba gdzieś pojadę, bo z patrzenia na trzecie, czwarte... i czytania to tylko się cholery można nabawić :) Dzięki za relację!
    Pozdrówka - Bazyl
    "Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski

  8. #8
    Bieszczadnik Awatar krzychuprorok
    Na forum od
    10.2007
    Rodem z
    Rzeszów/Rymanów
    Postów
    884

    Domyślnie Odp: Rycerzy trzech - rzutem na taśmę

    Cytat Zamieszczone przez Dlugi Zobacz posta
    Na szlaku pojawiają się ślady nart równie stare co rakiet, nie ułatwiają one wędrówki, but często ześlizguje się a dodatkowo zacierają ślad rakiet
    Kilka dni wcześniej szliśmy tam na nartach z kolegą, to musiały być nasze ślady. Wybacz, że uprzykrzyliśmy Ci część wędrówki

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Rycerzy trzech
    Przez don Enrico w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 122
    Ostatni post / autor: 24-11-2013, 23:57
  2. Rajd Trzech Baców
    Przez WUKA w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 27-03-2010, 21:20
  3. Tańcząc Bieszczadem
    Przez Qba w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 29-09-2006, 12:43

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •