Niestety, nie zobaczymy zdjęć Maciejki, bo nie zabrała aparatu. Ale postaramy się jakoś to nadrobić:)
Rozwinięcie serii "sklepy". Pierwszy napotkany sklep znajdował się, jak tu często bywa, w niczym niewyróżniającym się, ceglanym domu przy małym podwórzu. Z drugiej strony podwórza stał starszy, drewniany domek.
Chwilę zaczekaliśmy, aż pani sklepowa powiesi pranie.
I za chwile sklep będzie otwarty. Wnętrze pokazał już Bazyl powyżej.
W sprawie sklepów były wśród naszej załogi różnice zdań: czy wstępujemy do każdego sklepu, czy do co drugiego. Jako zasada przeważyło to pierwsze zdanie. W praktyce realizowane było jednak to drugie, gdyż co drugi sklep był zamknięty. W jednym ze sklepów głównym zajęciem sympatycznej pani sprzedawczyni było haftowanie. Przerywała jednak pracę natychmiast, gdy w sklepie pojawił się jakiś klient (przy nas - jeden).
![]()
Zakładki