"Rozum mówi nie raz: nie idź, a coś ciągnie nieprzeparcie i tylko słaby nie ulega; każdy z nas ma chwile lekkomyślności, którym zawdzięcza najpiękniejsze przeżycia." W. Krygowski
I to chyba zmobilizowało drugą grupę bo chwilę później zeszli na polankę z drugiej strony niż się ich spodziewaliśmy Zapatrzyli się w wędrówce na Pikuja, ale kto by się nie zapatrzył?
Natychmiast zapłonęło ognisko, małe zrazu i takie... nieśmiałe.
A obok naszych dwóch namiotów błyskawicznie wyrosły kolejne.
Pięć namiotów, tego chyba jeszcze polanka Koszaryszcze zimą nie widziała Nad uciekającym powoli w głąb ziemi ogniskiem pojawił się kociołek a rozmowom nie było końca.
Planom na dzień następny także, przy takiej pogodzie to można się pokusić drugiego dnia o długą wycieczkę!
Czterech panów B.
Ta herbata to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy! Smakuje całkiem inaczej, niż w domu. A gotowało się ją w śnieżnych dołkach. Przy obsłudze Prymusa upaliła mi się kolejna rękawiczka. Jak to dobrze mieć przy sobie więcej, niż dwie pary.
Wracając na chwilę do stawiania namiotów, trzeba przypomnieć, że są dwie szkoły: kopalna i deptalna. Zastosowaliśmy tę drugą, czyli bez wybierania śniegu udeptaliśmy rakietami płaszczyznę pod namioty.
To prawda. Różne mieliśmy smakołyki. Wojtek stale coś wyjmował z plecaka i krzepił grupę.Zamieszczone przez Wojtek Pysz
Ale najlepsza była herbata! Najlepiej stawiała na nogi. Nawet ta o smaku wędzonki z kociołka nad ogniskiem;-)
A ta z termosu;-)...To dopiero była frajda....
"dosyć często rozważam co jest warte me życie?...tam na dole zostało wszystko to co cię męczy ,patrząc z góry w około - świat wydaje się lepszy.."
Pozdrawiam Janusz
Przy tym też mieliśmy niezłą zabawę Na wzór tańców staropolskich, chodzonego czy też poloneza tworzyliśmy mijające się szeregi, koła, przeplatańce czy inne zgrabne figury nie tracąc przy tym zgodnego rytmu i przytupując wdzięcznie rakietamiZamieszczone przez Wojtek Pysz
(bez halo,)
Dobry wieczór.
Wojtku.
Przepraszam ,
za zbyt niezrozumiałe formułowanie tekstu .
Zarazem, dziękuje Ci serdecznie maciejko, za udział w translacji...jest świetna!.
Dziękuje Ci również Wojtku,za tak czytelne opisanie wytyczonych tras.
Jam prostak ,i solidnie musiałem się zastanowić nad strzałkami ,nim dotarło do mnie co chciałeś mi poprzez nie przekazać.
Jeszcze raz przepraszam wszystkich za wtręt w ten wątek, już nie będę ,obiecuję.
Znikam w zapadających ciemnościach,tylko zarzucę plecak na plecy,biorę łopatę i idę kopać dołek pod namiot
(dlaczego dołek ...wszak ,przy okazji pamiętnego trawersu ,będąc jakieś 100m pod szczytem ,miałem wrażenie ,że wiatr się wzmaga).
Życzę przyjemnej nocy.
Pierogowy.
"Najlepsze miejsce na namiot .jest zawsze troszkę dalej..."
Jak to bez halo? No jak to?
Nie po się schodziliśmy półtorej doby, żeby teraz każdy się zaszył w swoim namiocie!
A kto będzie bawił rozmową, grzał zupę dla koleżanek i częstował specjałem z bzu czarnego?
Dorzucaliśmy drew do ogniska, a ono coraz bardziej się od nas oddalało...
Niczym w amfiteatrze powstało piętro górne z najbardziej zahartowanymi polarnikami, niżej była wąska platforma dla przymarzających - Ci od czasu do czasu wskakiwali na górę, gdy dym wygryzał oczy i jeszcze trafiali się społecznicy walczący o uciekający ogień;-)
Ależ, Szanowny P.P.*, Twoje pisanie doskonale ubogaca wątek! A jeśli kto nie zrozumie od razu, przeczyta drugi raz. Albo się Maciejki spyta.
W nocy zaczął gwizdać wiatr. Nad ranem zaczął huczeć wiatr. Planowana na godzinę 6:00 a może nawet 5:00 pobudka przesunęła się o parę godzin. Widoczność spadła do kilkudziesięciu metrów. Koło 10:00 a może nawet 9:00 w obozie zaczął się ruch, bo ileż można spać. Tu stoją namioty grupy H, lekko wkopane. Piszę, że lekko, bo gdyby je wkopać mocno, tylko ten największy byłby trochę widoczny. Na zdjęciu można zauważyć, że przez polane przebiega czerwony szlak.
A tu są namioty grupy B oraz Enrico (don) z Ciepłym, którzy oglądają wielki dół w miejscu wczorajszego ogniska.
Dół jest tak głęboki, że gdy na dnie stanie rosły człowiek, ponad powierzchnię śniegu wystaje mu tylko czubek czapki.
Ogniomistrz odnowił wczorajszy ogień i przed wyruszeniem w drogę była jeszcze herbatka.
* P.P. = Pan Pierogowy
Duża grupa...i za i przeciw. W grupie cieplej Z drugiej strony trudniej załadować się w jakiś transport czy nocowanie u gospodarzy we wsi, i trzeba stadko jakoś ogarnąć...;-) Nas zebrało się 12 osób.
Sprawa sama się organizacyjnie rozwiązała i powstały dwie grupy.
Jednak perspektywa zejścia się pod Pikujem była kusząca;-)
Nie widziałam znajomych parę miesięcy czy ponad rok i nagle na Ukrainie taka okazja, że gdzieś tam, wygrzebując się spod śniegu możemy się spotkać!
I było to bardzo miłe, gdy nagle - nie mając już prawie nadziei zobaczyliśmy przedzierających się w naszą stronę ludzików.
Jeszcze nie mogliśmy z daleka rozpoznać czy nasi to czy obcy, ale kto by się pętał o tej porze w tych okolicach...?;-)
Już za chwilę z radością poznawaliśmy znajome sylwetki...I to był dla mnie fenomen, zeszliśmy się!
A potem paliliśmy drzewno;-)
Pogoda była piękna, choć nie zawsze słoneczna;-)
Kładąc się spać mieliśmy nad sobą firnament gwiazd, w nocy starły się fronty - odgłosy walki nie dawały mi spać, wydawało mi się, że wiatr rozszarpie namiot na strzępy. Czuwałam, nie wiedzieć po kiego diabła. Rano dalej duło i było biało, nie było sensu wstawać. Przysnęłam i obudziły mnie głosy, myślałam, że to już ludzie na nogach, ale po wygramoleniu się z namiotu okazało się, że owszem głosy ludzkie, ale dobywające się z domków - czyli jeszcze w cieple śpiworków.
Po chwili polana się zaludniła
Ps. W schronisku nie byliśmy.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki