A słysząc takie historie - opowiedziane przez kogoś, kto słyszał to od kogoś, komu powiedział ktoś... - nie przekreślam ich z góry jako nieprawdziwe. Czasami zupełnie niewiarygodne "na pierwszy rzut oka lub ucha" okazują się jednak w jakimś procenciku prawdziwe. Najbardziej lubię te opowiadane przez starszych ludzi, tak od niechcenia i przy okazji.
(jednym z najsmutniejszych bieszczadzkich doświadczeń w moim przypadku był dzień, kiedy zdałam sobie sprawę z istnienia takiej ewentualności, że w tajemniczym, pustym domu "za poticzkiem", który od dzieciństwa wywoływał dreszcze strachu ale też przygody, niestety nie straszy)
A Tworylne i okolice jest rzeczywiście samo w sobie - ze swoją historią i urokliwym położeniem - pełne tajemnic przeszłości, możliwe, że jeszcze nie do końca odkrytych. Żal mi, że jakoś tak zawsze tam nie po drodze...![]()
Zakładki