Ostatnio edytowane przez krzychuprorok ; 23-05-2013 o 16:36
Część 4. – Baza namiotowa Rabe.
Tytuł pozawala się domyślać, gdzie dzisiaj nocowałem. Z przełęczy Żebrak jest tutaj parę minut.
Teraz trzeba pokazać mapki. W sumie drugiego dnia przejechałem 103 km w poziomie oraz 619 m pod górkę (2146 m podjazdów i 1 894 m zjazdów).
I mapka online: http://www.gpsies.com/map.do?fileId=vanyxmxbiqtroxyj
Tłoku na bazie nie było. Na stole stała nienapoczęta flaszka a pod nią kartka z dedykacją. Baza namiotowa bez namiotów, obsługi i turystów jest bardzo smutna. Jednak samotne przebywanie tutaj też ma swój urok. Parę zdjęć bez komentarza.
Część 5. – Jeszcze nigdy nie byłem w Żernicy.
Lubię takie dni. Wiem, gdzie dziś mam dojechać, jest to niedaleko, dróg do dojazdu jest wiele. Rano wyruszam z bazy w Rabem. Dolinę przelatuję migiem, zatrzymując się w dwóch nietypowych miejscach, by zrobić zdjęcia-pytajniki. Dlaczego w tak pięknym miejscu zobaczyć można takie paskudy?
W drugim przypadku chodzi o ten duży ul z wybitymi szybami.
W Baligrodzie uzupełniam zapasy. Przy sklepie jest stojak na rowery, ale zastawił go na dłużej ktoś, kto postawił tu Seata z karteczką „sprzedam”.
Jest i Żernica. Nigdy nie było mi tedy po drodze, dzisiaj jest. W Żernicy Niżnej w pobliżu cmentarza i cerkwiska stoi nowa, murowana kaplica.
Cmentarz jest odkrzaczony i wykoszony.
Z nowego ogrodzenia cmentarza ocieka konserwująca maź.
W Żernicy Wyżnej gruntownie wyremontowana cerkiew.
Zabudowania dawnego PGR-u, obecnie własność prywatna.
Wszystkie boczne drogi i dróżki zamknięte są szlabanami z kłódkami i napisami, że to teren prywatny. Na końcu wsi także szlaban na głównej drodze.
Dalej moja trasa prowadzi do Bereźnicy Wyżnej. Na mapie droga znaczona jest nieprzerywaną linią, w terenie można się tylko domyślać, którędy kiedyś przebiegała.
Po zejściu w dolinką ostatniego strumyka, wpadającego do Rychlina (dorzecze Hoczewki) na środku byłej drogi stoi słupek z napisem „Teren prywatny”. Po drugiej stronie tego samego słupka również widnieje taki sam napis. Czyli wkraczasz na teren prywatny idąc w stronę Bereźnicy oraz w stronę Żernicy. Jeśli znalazłeś się tu, a nie chcesz naruszyć dóbr prywatnych, powinieneś czym prędzej unieść się w górę i odlecieć gdzieś na drogę publiczną.
Przeprawa przez tereny prywatne zakończyła się szczęśliwie i bez kłopotów dotarłem do cerkwi w Bereźnicy Wyżnej.
Z Bereźnicy jadę w kierunku wzgórza Kiczura. Po drodze przejeżdżam przez smutne wysypisko ceramiczne – kawałki cegieł i kafli. W Bereźnicy jest już z o jeden piec mniej. Chyba od niedawna, może od wczoraj. Znad gruzu unosi się jeszcze dymny zapach wiejskiej kuchni.
Trzymając się najbardziej „wyjeżdżonej” drogi docieram do niewielkiej polanki, na której stoi sześciokątna wiata.
Pod wiatą miejsce na ognisko, duży zapas drewna, ławki a nawet dwa fotele. Droga kończy się jednak na tej polance, to nie była moja droga.
Wracam kawałek i odnajduję drogę właściwą. Łatwo ją było zgubić, bo nikt nią chyba nie jeździ. Jest zarośnięta i - mimo upału i suszy - błotnista.
W pobliży szczytu Kiczury dojeżdżam do drogi opisanej na mapie jako „Ścieżka edukacji leśnej”. Znajduje się tu ogromny zespół szkółek leśnych. Teren jest ogrodzony, ale brama z informacją o zakazie wstępu – otwarta. Droga wiedzie przez szkółkę przez niecały kilometr, przy wylocie na Górzankę również jest brama.
Dojeżdżam do drogi z Baligrodu do Wołkowyi. A mogłem sobie tedy spokojnie jechać…
Docieram do cerkwi w Górzance. Tu planowany jest krótki postój z przerwą obiadową.
Postój okazał się nieco dłuższy. Z tylnego koła uszło powietrze. Po wymianie dętki uszło z niej także.
Po załataniu tej ostatniej już nie uchodziło. Ale przerwa obiadowa też była.
Część 6. – Ostatni etap.
W mijanych przeze mnie miejscach jest mnóstwo obiektów godnych pokazania i opisania. Gdybym jednak wszystkim poświęcił uwagę, to nigdy bym do Sękowca nie dojechał a relacji nikt by do końca nie przeczytał:) Toteż jeśli ktoś opisywanymi drogami i ścieżkami nigdy nie jeździł i nie chodził, niech wie, że jest tam wiele innych cudów, przeważnie opisanych w przewodnikach i zaznaczonych na mapach. A ja sobie piszę tylko o tym, co tym razem najbardziej utkwiło mi w pamięci.
Zjeżdżam do Wołkowyi i podjeżdżam do Terki. Po lewej widać już przełęcz, na którą zaraz będę musiał się wtoczyć.
Na przełęcz skręcamy w lewo w tym miejscu:
Jeden z ostatnich starych domów w Terce
Już na przełęczy. Na pn-zach., w dolinie Solinki, u stóp Monasteru widać Terkę.
A to już widok na wschód i dawną wieś Studenne
Studenne. Próbuję znaleźć jakiś sugestywny tytuł dla tego obrazu. Żaden nie przechodzi przez autocenzurę – nie chcę obrazić bohaterskich myśliwych.
Liczyłem na spokojny zjazd w dolinę Sanu. Trochę się przeliczyłem. Niektóre przeszkody były widoczne z daleka. Ale nawet tam, gdzie droga nie zarosła niczym grubszym, należało zachować czujność, bo łopianowy kożuch skrywał często różne gałęzie i dziury z błotem.
Na dole, przy moście na Sanie decyzja – jechać prawą (orogr.) stroną obok tarasu widokowego, czy przez Szczycisko i lewą stroną? Słońce jeszcze wysoko, pogoda piękna, wybrałem dalszą drogę, przez Szczycisko. Wypał węgla drzewnego po drodze.
Ostatni postój i ostatni posiłek.
Trzeci dzień wożę ze sobą namiot a śpię na pokojach. W końcu trzeba go użyć! Stanął na łące nad Sanem, na tyłach leśniczówki w Sękowcu. To ten mniejszy, po lewej.
Mapka z trzeciego dnia. Tego dnia przejechałem tylko 70 km, podjeżdżając 1666 m i zjeżdżając 1812 m.
Mapa online: http://mapa.ump.waw.pl/ump-www/?gs_t...rtroxiupysuvup
A potem odbył się KIMB. Jego opisywanie nie wchodzi w zakres tego opowiadania. Z dwóch powodów. Po pierwsze, byłem na takiej imprezie pierwszy raz i nie wiem, co można opisać i pokazać, a czego nie. Po drugie, dość szybko udałem się na spoczynek do namiotu i pewnie najciekawszych momentów nie widziałem i nie słyszałem.
Może to nie była najbliższa droga na KIMB z Twojego domu ale fajna. Nie znam tych Słowackich terenów ale wszystko przede mną. Dzięki za fajną relację i za zdjęcia. mam nadzieję, ze kiedys się spotkamy.
Pozdrawiam serdecznie
bertrand236
Piękna trasa Wojtku.
Zawsze z zainteresowaniem czytam twoje relacje
i zawsze jestem pod wrażeniem - zrobić tyle KM/na dzień i jeszcze zrobić taką fajną dokumentację fot. wyjazdu.
ZAZDRASZCZAM
i POZDRAWIAM
Jacek
Rewelacyjna trasa! Pozazdrościć!
Wojtku, zaintrygowało mnie zdjęcie siodła w bazie namiotowej. Czy to w celu zabezpieczenia przed kradzieżą (kto odważny spróbuje pojechać rowerem bez siodełka), czy stoi za tym inny powód? To raz. A dwa - czy możesz polecić jakiś zestaw naprawczy do gum? Właśnie sobie zdałam sprawę, że przebicie dętki na dobrą sprawę może się trafić każdemu i mój przypadek należy zaliczyć do niezwykle rzadkich, ba!, należy się wręcz spodziewać, że moja dobra passa kiedyś się skończy. Co wtedy? Jeżdżę zazwyczaj sama, opony nie potrafię sobie zmienić...chyba
Świetna fotorelacja Wojtku!!!
Jak zwykle zresztą!Można czytać i oglądać godzinami!
8ojro za taką klitkę to całkiem sporo sobie liczą jednak.
I tradycyjne pytanie: czym konkretnie fociłeś, bo jest naprawdę nieźle jakościowo.
"...Lecz ja wrócę tu, będę w twoim śnie.
Nikt nie zabroni nam śnić..."
Bogdan Loebl
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki