Strona 1 z 4 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 33

Wątek: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

Mieszany widok

  1. #1
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Część 1. – Jakżem trasę planował.
    Różni ludzie jechali na KIMB z różnych stron, niektórzy przebyli setki kilometrów, by dotrzeć do Sękowca. Ode mnie do Sękowca jest 150 km, a też chciałem się jakoś wykazać i zrobić przynajmniej ze dwa razy tyle. Czyli po górach będzie to około trzech dni. Aby cała trasa przebiegała w Bieszczadach, zastosowałem sztuczne ułatwienie i na obrzeże Bieszczadów podjechałem samochodem. Zrobiłem to bez żalu, bo ile razy można jeździć rowerem z Jarosławia po tych samych drogach i dróżkach. Wspomniane wyżej obrzeże wyznaczyłem w Czarnej Górnej.



    Maszynę zostawiłem w kąciku pustego parkingu przykościelnego w Czarnej. Złożyłem rozkawałkowany nieco rower i ruszyłem w drogę.


    Część 2. – Dokąd najdalej da się w Bieszczadach dojechać?

    W Lutowiskach zauważyłem, że obok samochodu, pod krzyżem zostawiłem rękawiczki. Szkoda rękawiczek, ale i szkoda wracać się po nie do Czarnej. Z szybkością błyskawicy (czyli ok. 15 km/h) mijam Lutowiska, Ustrzyki, przełęcz jedną, Berehy, przełęcz drugą, Wetlinę, Smerek i docieram do do Cisnej. Parę obrazków z drogi, z kronikarskiego obowiązku, bo nic ciekawego z tak znanego odcinka bieszczadzkiej obwodnicy nie wymyślę.



    Pulpit, czyli Kremenaros w Ustrzykach Górnych


    Przełęcz Wyżnianska


    Berehy Górne


    Przełecz Wyżna


    W Cisnej zatrzymuję się w celu uzupełnienie zapasów.


    Trochę zapasów od razu zjadam, bo teraz będzie mocno pod górę. Droga z Majdanu do Roztok Górnych jest pięknie wyłożona nowym asfaltem. Powyżej Roztok, do granicy PL-SK jedzie się po przyjemnym szutrze. Trochę stromo i praży słońce. I tak przed 15-tą docieram na Ruskie Sedlo.
    Ostatnio edytowane przez Wojtek Pysz ; 22-05-2013 o 21:59 Powód: lit.

  2. #2
    Bieszczadnik Awatar olkaa
    Na forum od
    08.2007
    Postów
    23

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Piękna sprawa z tym rowerkiem ............zazdroszczę

  3. #3
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Część 4. – Baza namiotowa Rabe.
    Tytuł pozawala się domyślać, gdzie dzisiaj nocowałem. Z przełęczy Żebrak jest tutaj parę minut.
    Teraz trzeba pokazać mapki. W sumie drugiego dnia przejechałem 103 km w poziomie oraz 619 m pod górkę (2146 m podjazdów i 1 894 m zjazdów).


    I mapka online: http://www.gpsies.com/map.do?fileId=vanyxmxbiqtroxyj

    Tłoku na bazie nie było. Na stole stała nienapoczęta flaszka a pod nią kartka z dedykacją. Baza namiotowa bez namiotów, obsługi i turystów jest bardzo smutna. Jednak samotne przebywanie tutaj też ma swój urok. Parę zdjęć bez komentarza.














  4. #4
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Część 5. – Jeszcze nigdy nie byłem w Żernicy.
    Lubię takie dni. Wiem, gdzie dziś mam dojechać, jest to niedaleko, dróg do dojazdu jest wiele. Rano wyruszam z bazy w Rabem. Dolinę przelatuję migiem, zatrzymując się w dwóch nietypowych miejscach, by zrobić zdjęcia-pytajniki. Dlaczego w tak pięknym miejscu zobaczyć można takie paskudy?


    W drugim przypadku chodzi o ten duży ul z wybitymi szybami.


    W Baligrodzie uzupełniam zapasy. Przy sklepie jest stojak na rowery, ale zastawił go na dłużej ktoś, kto postawił tu Seata z karteczką „sprzedam”.


    Jest i Żernica. Nigdy nie było mi tedy po drodze, dzisiaj jest. W Żernicy Niżnej w pobliżu cmentarza i cerkwiska stoi nowa, murowana kaplica.


    Cmentarz jest odkrzaczony i wykoszony.


    Z nowego ogrodzenia cmentarza ocieka konserwująca maź.


    W Żernicy Wyżnej gruntownie wyremontowana cerkiew.


    Zabudowania dawnego PGR-u, obecnie własność prywatna.


    Wszystkie boczne drogi i dróżki zamknięte są szlabanami z kłódkami i napisami, że to teren prywatny. Na końcu wsi także szlaban na głównej drodze.


    Dalej moja trasa prowadzi do Bereźnicy Wyżnej. Na mapie droga znaczona jest nieprzerywaną linią, w terenie można się tylko domyślać, którędy kiedyś przebiegała.


    Po zejściu w dolinką ostatniego strumyka, wpadającego do Rychlina (dorzecze Hoczewki) na środku byłej drogi stoi słupek z napisem „Teren prywatny”. Po drugiej stronie tego samego słupka również widnieje taki sam napis. Czyli wkraczasz na teren prywatny idąc w stronę Bereźnicy oraz w stronę Żernicy. Jeśli znalazłeś się tu, a nie chcesz naruszyć dóbr prywatnych, powinieneś czym prędzej unieść się w górę i odlecieć gdzieś na drogę publiczną.


    Przeprawa przez tereny prywatne zakończyła się szczęśliwie i bez kłopotów dotarłem do cerkwi w Bereźnicy Wyżnej.


    Z Bereźnicy jadę w kierunku wzgórza Kiczura. Po drodze przejeżdżam przez smutne wysypisko ceramiczne – kawałki cegieł i kafli. W Bereźnicy jest już z o jeden piec mniej. Chyba od niedawna, może od wczoraj. Znad gruzu unosi się jeszcze dymny zapach wiejskiej kuchni.


    Trzymając się najbardziej „wyjeżdżonej” drogi docieram do niewielkiej polanki, na której stoi sześciokątna wiata.


    Pod wiatą miejsce na ognisko, duży zapas drewna, ławki a nawet dwa fotele. Droga kończy się jednak na tej polance, to nie była moja droga.


    Wracam kawałek i odnajduję drogę właściwą. Łatwo ją było zgubić, bo nikt nią chyba nie jeździ. Jest zarośnięta i - mimo upału i suszy - błotnista.


    W pobliży szczytu Kiczury dojeżdżam do drogi opisanej na mapie jako „Ścieżka edukacji leśnej”. Znajduje się tu ogromny zespół szkółek leśnych. Teren jest ogrodzony, ale brama z informacją o zakazie wstępu – otwarta. Droga wiedzie przez szkółkę przez niecały kilometr, przy wylocie na Górzankę również jest brama.


    Dojeżdżam do drogi z Baligrodu do Wołkowyi. A mogłem sobie tedy spokojnie jechać…


    Docieram do cerkwi w Górzance. Tu planowany jest krótki postój z przerwą obiadową.


    Postój okazał się nieco dłuższy. Z tylnego koła uszło powietrze. Po wymianie dętki uszło z niej także.


    Po załataniu tej ostatniej już nie uchodziło. Ale przerwa obiadowa też była.

  5. #5
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Część 6. – Ostatni etap.
    W mijanych przeze mnie miejscach jest mnóstwo obiektów godnych pokazania i opisania. Gdybym jednak wszystkim poświęcił uwagę, to nigdy bym do Sękowca nie dojechał a relacji nikt by do końca nie przeczytał:) Toteż jeśli ktoś opisywanymi drogami i ścieżkami nigdy nie jeździł i nie chodził, niech wie, że jest tam wiele innych cudów, przeważnie opisanych w przewodnikach i zaznaczonych na mapach. A ja sobie piszę tylko o tym, co tym razem najbardziej utkwiło mi w pamięci.

    Zjeżdżam do Wołkowyi i podjeżdżam do Terki. Po lewej widać już przełęcz, na którą zaraz będę musiał się wtoczyć.


    Na przełęcz skręcamy w lewo w tym miejscu:


    Jeden z ostatnich starych domów w Terce


    Już na przełęczy. Na pn-zach., w dolinie Solinki, u stóp Monasteru widać Terkę.


    A to już widok na wschód i dawną wieś Studenne


    Studenne. Próbuję znaleźć jakiś sugestywny tytuł dla tego obrazu. Żaden nie przechodzi przez autocenzurę – nie chcę obrazić bohaterskich myśliwych.


    Liczyłem na spokojny zjazd w dolinę Sanu. Trochę się przeliczyłem. Niektóre przeszkody były widoczne z daleka. Ale nawet tam, gdzie droga nie zarosła niczym grubszym, należało zachować czujność, bo łopianowy kożuch skrywał często różne gałęzie i dziury z błotem.


    Na dole, przy moście na Sanie decyzja – jechać prawą (orogr.) stroną obok tarasu widokowego, czy przez Szczycisko i lewą stroną? Słońce jeszcze wysoko, pogoda piękna, wybrałem dalszą drogę, przez Szczycisko. Wypał węgla drzewnego po drodze.


    Ostatni postój i ostatni posiłek.


    Trzeci dzień wożę ze sobą namiot a śpię na pokojach. W końcu trzeba go użyć! Stanął na łące nad Sanem, na tyłach leśniczówki w Sękowcu. To ten mniejszy, po lewej.


    Mapka z trzeciego dnia. Tego dnia przejechałem tylko 70 km, podjeżdżając 1666 m i zjeżdżając 1812 m.


    Mapa online: http://mapa.ump.waw.pl/ump-www/?gs_t...rtroxiupysuvup

    A potem odbył się KIMB. Jego opisywanie nie wchodzi w zakres tego opowiadania. Z dwóch powodów. Po pierwsze, byłem na takiej imprezie pierwszy raz i nie wiem, co można opisać i pokazać, a czego nie. Po drugie, dość szybko udałem się na spoczynek do namiotu i pewnie najciekawszych momentów nie widziałem i nie słyszałem.

  6. #6
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Pobyt na przełęczy opisywał 4 lata temu „stasiuvino”: http://forum.bieszczady.info.pl/showthread.php/5329. Pod przełączą znajduje się jedno ze źródeł Cirochy, obudowane kamienną studzienką. W cytowanej relacji przy źródełku siedziała żaba (plastikowa lub ceramiczna): http://forum.bieszczady.info.pl/atta...7&d=1248973597
    Obecnie żaba leży i to niecała. Przetrwał za to w nienaruszonym stanie żelazny, emaliowany kubek, chociaż jego łańcuch da się bez trudu zdjąć z zabetonowanego gwoździa.


    Pod przełęczą znajdziemy też drewnianą wiatę, prawie nową, w której można się schronić przed deszczem a nawet przespać (na ławach i stole). Z przełęczy zjeżdża się na południe do dawnej wsi Ruské, wysiedlonej w latach 80. XX w. z powodu ochrony sanitarnej położonego poniżej zbiornika wodnego.


    W ostatnich latach dawni mieszkańcy stawiają w dolinie prowizoryczne domki, przyczepy campingowe, barakowozy, stare autobusy i inne cudactwa, służące jako letnie dacze.




    We wsi pozostały kamienne krzyże i ładnie utrzymany cmentarz, ze świeżymi pochówkami, położony częściowo na stromym zboczu.


    Rzucają się w oczy ładnie wykoszone łąki, maleńkie ogródki, pielęgnowane stare sady. W dawnym centrum wsi znajdziemy również wiatę turystyczną oraz wygodne ujęcie wody.

  7. #7
    Bieszczadnik
    Na forum od
    10.2009
    Postów
    745

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Cytat Zamieszczone przez Wojtek Pysz Zobacz posta
    Powyżej Roztok, do granicy PL-SK jedzie się po przyjemnym szutrze.
    Wojtku - nie ma asfaltu do samej przełęczy? Coś mi się kojarzy, że na asfalcie zelówki zdzierałem a i na Twoim zdjęciu widać kawałek asfaltu dochodzący do granicy od polskiej strony?

  8. #8
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Cytat Zamieszczone przez Dlugi Zobacz posta
    Coś mi się kojarzy, że na asfalcie zelówki zdzierałem a i na Twoim zdjęciu widać kawałek asfaltu dochodzący do granicy od polskiej strony?
    Teraz, gdy patrzę na zdjęcie, które sam zrobiłem, widzę asfalt:) Nie wiem, czemu w pamięci utkwiło mi wrażenie, że go nie ma. Może trochę niżej był trochę na wierzchu kamyczkami przysypany?

    Wracając do trasy, następny mój cel, to wieś Runina, jedna z najgłębiej położonych w tutejszych Bieszczadach (słow: Bukovské vrchy). Z Ruskego do Runiny prowadzi niebieski szlak pieszy. Dla rowerzysty wygodniej jest przejechać pierwszy odcinek leśną droga szutrową a ostatni – drogą asfaltową (będzie za chwile mapka). Przy wjeździe do Runiny witają mnie tablice z nazwa wsi w dwóch językach oraz herb wsi. Takie herby spotkam później we wszystkich mijanych wioskach. A pro po herbu. Na naszym forum toczy się od dłuższego czasu burzliwa dyskusja na temat środków ochrony przed niedźwiedziem. Może warto zastosować sprawdzone metody?


    Dalej widać już zabudowania wsi, cerkiew, wiejską instalacje nagłaśniającą i bocianie gniazda.


    W centrum wsi znajduje się wydajne źródło, które nigdy nie zamarza. Przy źródle zaspokajał pragnienie kot, który na czas mojego pobytu dyskretnie schował się w kąciku. Źródło obudowane jest obszerna wiatą, która służy również za przystanek autobusowy. Autobusem można stąd dojechać do Sniny i do Nowej Sedlicy.


    Na pożegnanie z Runiną wizyta w cerkwi.

  9. #9
    Bieszczadnik Awatar krzychuprorok
    Na forum od
    10.2007
    Rodem z
    Rzeszów/Rymanów
    Postów
    884

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Widzę Wojtku, że jak zawsze do celu nie jedziesz najłatwiejszą drogą. Tak się składa, że ja w poprzedni weekend też jechałem rowerem na Słowację, granicę przekraczałem w Balnicy

  10. #10
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,441

    Domyślnie Odp: Jakżem rowerem na KIMB do Sękowca jechał

    Cytat Zamieszczone przez krzychuprorok Zobacz posta
    Tak się składa, że ja w poprzedni weekend też jechałem rowerem na Słowację, granicę przekraczałem w Balnicy
    A ja przez Balnicę wracałem. Właśnie zaraz się zacznie. A co się zacznie? Podchodzenie z rowerkiem pod górę. Bo zjechać do Osadnego to się może tędy da, ale wyjechania pod górę to sobie nie wyobrażam.


    Na dodatek przy wejściu na szlak widnieje znaczek z przekreślonym rowerem. Ale ja nie będę jechał, tylko idę z rowerem na spacer, to może nie będzie wykroczenie. Jest też przekreślony motylek i ptaszek. Czyli fruwać również nie wolno.


    Jest w końcu granica. Tablica informacyjna w Osadnym wyceniała podejście na 1: 30, mnie zajęło to 1:20, więc tempo poruszania się kwalifikuje mnie do piechurów.


    I jest Balnica.


    Teraz będzie długo, długo w dół.


    Taka tabliczka stoi w dolinie. Czyli rowerzysta, jadący z Polski spodziewa się, że po przekroczeniu przejścia rowerowego będzie mógł się dalej rowerem legalnie poruszać. A kilka metrów za granicą spotka słowacki znaczek z przekreślonym rowerem.


    Po dwudziestu paru minutach jestem w Woli Michowej. Niestety, za chwilę znowu się zacznie…


    Wkrótce się zaczęło. Droga na przełęcz Żebrak jest wprawdzie asfaltowa, ale nie jest całkiem płaska. Kiedyś jednak każda droga się kończy.

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. piechotą na KIMB do Sękowca
    Przez don Enrico w dziale Relacje z Waszych wypraw w Bieszczady
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 29-05-2013, 21:19
  2. Droga do Sękowca i Zatwarnicy
    Przez Stały Bywalec w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 5
    Ostatni post / autor: 08-11-2008, 17:57
  3. Na KIMB z rowerem.
    Przez Szaszka w dziale Wypoczynek aktywny w Bieszczadach
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 24-03-2005, 08:06
  4. 1 maj - dojazd do Sękowca
    Przez Piotr w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 28-04-2003, 22:31

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •