Bocznymi drogami idziemy w strone Rudawki. Tam sie okazuje ze najblizszy PKS do Augustowa mamy za... 3 dni!!! Zreszta jesli tu jezdza takie modele autobusow to i tak bysmy sie nie zmiescili...



Mijamy budynek skupu runa lesnego- ciekawe czy jeszcze dziala w sezonie?





Postanawiamy zwiedzic śluze Kurzyniec, bedaca jedynym wodnym przejsciem granicznym miedzy Polska i Białorusia. Przeprawiaja sie tedy rozne splywy kajakowe podrozujace po Kanale Augustowskim. Sluza niedawno zostala wyremontowana i moze pelnic swoje funkcje. Na gablotce jest kilka zdjec starej sluzy- fakt wygladala klimatyczniej ale niestety zupelnie nie nadawala sie do uzytku majac przegnile i rozpadniete wszystkie mechanizmy do spietrzania wody.
Pogranicznik wpuszcza nas na teren, pokazujac wszystkie linie ktorych nie mozemy przekraczac.

Sluza wyglada dzis tak:











Rozne napisy z zalozenia mialy byc chyba po białorusku i w jakims drugim tajemniczym jezyku



Poczatkowo planowalismy sie dzis wykapac w Kanale Augustowskim kolo drugiej sluzy ale widok grubej pokrywy gęstej piany mocno zniecheca do kąpieli. Zdjecie nie oddaje w pelni atmosfery tego miejsca. Woda w sluzie falowala co powodowalo ze piana poruszala sie jak jakis zywy pełzajacy organizm.



W Rudawce jest tez malutki drewniany kosciółek a przy nim kapliczka z zadumanym świątkiem