Przewodnik Grzegorza Rąkowskiego który ukazał się w tym roku nakładem wydawnictwa Rewasz obejmuje tylko wycinek ukraińskich Karpat. Znajdziemy tu opis Bieszczadów Wschodnich, Beskidów Skolskich i Przykarpacia czyli rejonów przylegających bezpośrednio do granicy UA/PL.
To pierwszy przewodnik o tych terenach od czasów gdy 100 lat temu Orłowicz wydał swoje "Karpaty". Te 100 lat dla tych terenów to całe wieki kolosalnych zmian. Bieszczady (i okolice) leżące po polskiej stronie doczekały się dziesiątek przewodników, książek, wspomnień, a tereny leżące na wschód , niekiedy bardzo blisko były pokryte milczeniem.
Ten przewodnik jest dla koneserów, czyli wyjadaczy. Stanowi świetną pożywkę dla inspiracji podróży w nieznane. Opisuje miejsca , (głównie górki) gdzie można wędrować i chłonąć otoczenie własnymi zmysłami i zmagać się z przyrodą taką jaka jest.
Tu wędrowiec nie znajdzie komercji i prowadzenia go za rączkę po traktach z poręczami. To tereny gdzie można poczuć dawnego ducha gór. Polecam go więc osobom samodzielnym i poszukującym własnego widzenia świata w lustrzanym odbiciu Bieszczadów.
Do tej beczki miodu wrzucę łyżkę dziegciu : nie podoba mi się przemycane między wierszami mitologizowanie UPA.
Co mam na myśli ? podam przykład : czytamy informacje o miejscowości Ławoczne i co się ciekawego dowiemy ?
Dowiemy się ważnej informacji : że pochodził stąd jeden z najzdolniejszych dowódców UPA na terenie Karpat - Wasyl Szyszkanyneć - "Bir" (...dalej jest opis działalności jego sotni)
Ani słowem autor nie wspomniał o polskim wątku gdzie w tymże czasie działał główny kanał przerzutowy z okupacji sowieckiej na Wegry. To tak jakby śmierć dziesiątek polskich uciekinierów nie miała znaczenia, ważniejsze że urodzi się tu Bir.
Cóż, tak kreuje się bohaterów.
p.s. takich wstawek biograficznych o "wybitnych" upowcach jest więcej
Zakładki