Strona 2 z 4 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 40

Wątek: Dookoła Czarnohory na rowerze

Mieszany widok

  1. #1
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,491

    Domyślnie Dookoła Czarnohory - Hryniawa

    Druga klauza na naszej drodze.


    Na mapie WIG opisana jest jako „Klauza-Marjen”


    Jest już w znacznie gorszym stanie, niż poprzednia, w Saracie.


    Wjeżdżamy do Hryniawy.


    W centrum wsi są cztery sklepy w jednym rządku, tuż obok siebie.


    Spotykamy dużo autobusów; jeżdżących i stojących.


    Jeśli jedzie taki jeżdżący, lepiej przystanąć na chwilę z boku.


    Żegnamy wieś Hryniawę ...


    ... i witamy następną, Probijniwkę.
    Ostatnio edytowane przez Wojtek Pysz ; 30-06-2013 o 12:12 Powód: inne zdjęcie klauzy

  2. #2
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2013
    Rodem z
    Brzoza
    Postów
    55

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory na rowerze

    Aż zazdrość bierze, jak się patrzy na Twoje zdjęcia ...

  3. #3
    Forumowicz Roku 2016
    Kronikarz Roku 2016
    Forumowicz Roku 2014
    Forumowicz Roku 2013
    Ekspert Roku 2012
    Awatar Wojtek Pysz
    Na forum od
    02.2008
    Rodem z
    Jarosław
    Postów
    2,491

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory na rowerze

    Chodzą słuchy, że w dolinie Białego Czeremoszu ma powstać seria małych elektrowni wodnych. Chyba zdążyliśmy tu być jeszcze przed ich powstaniem – chyba, że są już gdzieś niżej. Spotkaliśmy natomiast dwie takie mini-elektrownie na potoku Probijna.


    Jest dopiero wczesne popołudnie, a ja do dzisiejszego opowiadania mam do wieczora tylko dwa zdjęcia. Bo jak się ok. 14 rozhukało, rozbłyskało i rozlało, to z niewielkimi przerwami trwało tak do wieczora. Aparaty zostały więc owinięte w filię i schowane na lepsze czasy. A z deszczem to było tak. Jedziemy doliną Probijny. Nad nami pełne słońce a chmurki - tylko te białe jak baranki. Nagle czujemy, że z góry bez ostrzeżenia leje się coś mokrego. To niemożliwe, żeby tak się lało z tych chmurek białych, jak baranki – myślimy i jedziemy dalej. Trochę przestało, ale chmurki białe zostały przesłonięte przez chmurki czarne i się zaczęło. Pognaliśmy do przodu, by znaleźć jakieś schronienie. Schowaliśmy się w altance przy sklepie. Deszcz zelżał, ruszyliśmy dalej. Odtąd starannie penetrowaliśmy wzrokiem otoczenie, starając się wynaleźć potencjalne miejsca schronienia. Póki nie skończyła się wieś, zawsze trafiało się jakieś schronienie. W sumie były cztery przerwy deszczowe. Z tego jedna prawie godzinna, bo lało jak z cebra, sypało gradem i biło piorunami. Ta największa ulewa złapała nas na szczęście w pobliżu domu z solidnych bali - niewykończonego jeszcze i bez drzwi. Małym problemem był tylko brak bramki lub przełazu i konieczność przechodzenia przez płot.

    W taki sposób dotarliśmy do rozwidlenia potoków, przy którym stało dużo wielkich maszyn drogowych i budowlanych oraz mieszkalny barakowóz. Miejsce to oznaczyłem na mapce jako baza budowniczych drogi. Skreślona strzałka, przy ujściu potoku Szaraburego to pomyłka, tutaj był tylko jeden z postojów przeciwdeszczowych. Przy rozwidleniu potoków kończyła się też droga, popularnie nazywana przejezdną. Według mapy, wraz z potokami miała się też rozwidlać droga, i rzeczywiście tak było. W prawą dolinkę, na pn.-zach. szła droga na połoninę Ludową i ta nas nie interesowała. W lewą dolinkę, na pd.-zach. szła tzw. droga Mackensena, którą mieliśmy dojechać dziś do Szybenego. Już tutaj wyglądała odstraszająco – krzaki i błoto po osie. Ale była jeszcze niespodzianka – na grzbiet między dolinkami wspinała się droga nowiutka i szeroka, wysypana świeżo kamieniem. Takie drogi buduje się tu, jeśli gdzieś ma być duży wyrąb i zwózka drewna. Wszystkie maszyny stały już unieruchomione, może z powodu deszczu, może było już po fajrancie.


    Podeszliśmy do barakowozu, Michał zapukał, w barakowozie coś zaczęło się ruszać i po chwili wyszedł lekko zaspany, młody mężczyzna. Spytałem, dokąd oni tę drogę budują i czy da się nią dojechać do Szybenego. Odpowiedział, że da się. Droga dochodzi do grzbietu, a potem trzeba skręcić w starą drogę wojenną. Tylko takie kamienie, to będą jeszcze przez pół kilometra, potem będzie pas ziemi, wyrównany w zboczu przez spychacze a jeszcze wyżej tylko powycinane drzewa pod przyszłą drogę. Ale całość jest dla wytrwałych do przejścia. Przy okazji zaprosił nas na kawę, ale nie skorzystaliśmy, bo przestało padać a przed nami był jeszcze kawałek drogi. Ruszyliśmy nową drogą pod górę. Po paru minutach zobaczyliśmy, że nasz informator zasuwa w sandałach za nami. Zmienił zdanie: lepiej wam będzie wrócić na dół i iść starą drogą. Na niej jest na pewno dużo błota i wody, ale to stare i stabilne błoto. A na tej nowej, to on nie wie, bo po takich deszczach to jeszcze sami jej nie oglądali. Nam jednak szkoda było tych iluś tam przebytych metrów, szczególnie tych w górę i poszliśmy dalej. Deszcz raz lał, raz padał. Ubranie i buty mieliśmy już całkiem mokre, więc nie stanowiło to dużej różnicy.

    Gdy nie ma zdjęć, trzeba się dużo nagadać, żeby opowiedzieć, jak było. Na szczęście deszcz ustał na chwilę i dało się wyjąc aparat. To jest fragment środkowego odcinka nowej drogi.


    Potem był górny odcinek drogi, gdzie wycięte drzewa leżały wzdłuż i w poprzek drogi, na koniec doszliśmy do dawnej ścieżki na Watonarce, na grzbiecie Połonin Hryniawskich. Ta stara ścieżka, dawniej wydeptana i przyjazna, teraz też była rozryta i zawalona wyciętymi drzewami. Ale do przełączki, na której przechodzi przez grzbiet droga Mackensena zostało już tylko ok. pół kilometra, więc radośnie przenosiliśmy rowery nad kolejnymi przeszkodami.

    Pierwotnie planowaliśmy na dzisiaj dość wczesne zejście do Szybenego, nocleg pod dachem, jakieś mycie i spokojny, popołudniowy odpoczynek. Gdy dotarliśmy do skrzyżowania ścieżki grzbietowej ze starą drogą, drogę Mackensena odnaleźliśmy tylko w stronę wschodnią, czyli w tę, z której przyszliśmy. Nie było widać jej początku w stronę Szybenego. Szybko obliczamy: z dołu na grzbiet szliśmy 1,8 km przez 3 godziny, czyli z prędkością ok. 0,6 km/godz. Do Szybenego jest ponad 5 km, z taką prędkością będziemy tam za … 8 godzin! Tu mamy piękną połoninkę, śpimy na Watonarce.

  4. #4
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2006
    Rodem z
    Poznań/Szczecin
    Postów
    713

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory na rowerze

    Wooojteeek!!!! ja muszę iść do pracy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ale jak tu nie przeczytać ?!? NIe, nie mogę odpuścić takiego tematu, aaaaaaaaa
    "There is no such thing like too much snow" - Doug Coombs

  5. #5

    Domyślnie Dookoła Czarnohory - Szybene i okolice

    Nieplanowany nocleg na przełęczy dał nam właściwie jeden dodatkowy dzień (tak tak to nie błąd )
    Postanowiliśmy więc nie spieszyć się zbytnio, pospać dłużej i wysuszyć spokojnie na słońcu wszystkie rzeczy jeszcze na przełęczy.




    Wczorajsze nieudane próby zlokalizowania początku drogi Mackensena dziś poszły znacznie lepiej. Droga nadal istnieje - w znacznej mierze w oryginalnym kształcie.
    Pod samą przełączę jest mocno nieczytelna ze względu na niedawny wyręb lasu.




    Potem jednak jest bardzo wyraźna i w większości drożna (choć jechać, nawet w dół, często się nie da).





    Do Szybenego docieramy po półtorej godziny robiąc niecałe 5km. Udaje się nam przedostać do wsi bez przechodzenia na drugą stronę Czeremoszu (bez wchodzenia na drogę z Ilci)
    dzięki temu docieramy bez przekraczania szlabanu KPP. Lokalni żołnierze są bardzo sumienni i jeśli przełożony zleci im pilnowanie szlabanu to już niczym innym się nie interesują i możemy spokojnie poruszać się nawet kilkadziesiąt metrów od strażnicy.

    Sklep jak widać bardzo przyjazny turystom rowerowym. Takich stojaków zresztą jest wiele, zawsze stoją puste.



    Po zeszłym roku znamy już lokalną przyjemną miejscówkę ale z ciekawości pytamy w sklepie gdzie tu można przenocować.
    Pani wskazuje dróżkę i mówi o zielonym ogrodzeniu .... przerywamy jej i mówimy, że znamy już Marię Wasilewną nic innego chyba nie znała.
    Jest południe a dzisiejszy cel został osiągnięty. Rozkładamy się więc w domku, ściągamy bagaże, płuczemy buty w potoku i planujemy wyjazd na lekko do Burkutu.
    W międzyczasie gospodyni częstuje nas malutkimi gołąbkami i serem (zapewne wszystko sama wyhodowała bo w zagrodzie ma chyba z tuzin różnych zwierząt, grządki itp).


    Do Burkutu mamy kilka kilometrów.


    Po drodze sprawdzamy oba źródła mineralne: Mały


    i Wielki Burkut.



    Nasza gospodyni poprosiła o przywiezienie kilku litrów z Wielkiego (ponoć lepszy) ale w sumie smakują tak samo, nawet dobrze, ale lanie tego do bidonu nie jest dobrym pomysłem.
    W Burkucie został jeden dobrze utrzymany dom leśnictwa oraz trochę gorszy w którym mieszka parę osób. Pozostałe budynki w mniejszym lub większym stanie rozkładu.
    Na końcu wsi badamy jeszcze co się dzieje z drogą wzdłuż Czeremoszu za Burkutem. Mieliśmy kiedyś plan by z Perkałabu dotrzeć do Szybenego doliną Czarnego Czeremoszu - chyba dobrze, ze go porzuciliśmy bo drogi całkowicie brak.



    Po powrocie sprawdzamy jeszcze co nas czeka jutro - odcinek drogi Mackensena do granicy. Na pierwszy rzut oka wygląda bardzo obiecująco choć kilkaset metrów do góry brzmi groźnie.



    Przy okazji mamy widoczki na Szybene.


  6. #6

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory - Szybene i okolice

    Witajcie,
    Kilka uzupełnień. Nie ma czegoś takiego jak Wielki Burkut. Do samego zaś źródła burkuckiego mogliście pofatygować się parę minut w górę za leśniczówkę - tak jak prowadzi ścieżka na Łukawyci. Droga Mackensena nie za bardzo istnieje "w znacznej mierze w oryginalnym kształcie" - w sensie lokalizacji - tak, ale kilkadziesiąt lat eksploatacji oraz oddziaływania czynników "geograficznych" dobrze widać np. na odcinku wzdłuż Datnickiego - to już jest prawie "wądół", u zarania na pewno nie tak głęboki. Na oryginalne fragmenty nawierzchni można trafić jeszcze w Czywczynach. Mam do Was pytanie: w której chacie w Burkucie byli ludzie ? Pozdrawiam serdecznie! M

  7. #7

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory - Szybene i okolice

    Cytat Zamieszczone przez Martini_Lub Zobacz posta
    Kilka uzupełnień. Nie ma czegoś takiego jak Wielki Burkut.
    Do samego zaś źródła burkuckiego mogliście pofatygować się parę minut w górę za leśniczówkę - tak jak prowadzi ścieżka na Łukawyci.
    Takie nazwy podawała nasza gospodyni gdy pytaliśmy jak tam trafić. W górę nie szliśmy zadowalajac się wybudowaną końcówką na dole.

    Cytat Zamieszczone przez Martini_Lub Zobacz posta
    Droga Mackensena nie za bardzo istnieje "w znacznej mierze w oryginalnym kształcie" - w sensie lokalizacji - tak, ale kilkadziesiąt lat eksploatacji oraz oddziaływania czynników "geograficznych" dobrze widać np. na odcinku wzdłuż Datnickiego - to już jest prawie "wądół", u zarania na pewno nie tak głęboki. Na oryginalne fragmenty nawierzchni można trafić jeszcze w Czywczynach.
    Chodziło mi o lokalizację, nawierzchnia napewno się zmieniła. Miejscami tak jak piszesz mogło się przesunąć nawet ze 2 metry wgłąb

    Natomiast (ale o tym będziemy dopiero pisać) droga między Szybenym a granicą wygląda miejscami na zachowaną, wrzucimy fotki brukowanych miejsc.
    Cytat Zamieszczone przez Martini_Lub Zobacz posta
    Mam do Was pytanie: w której chacie w Burkucie byli ludzie?
    Wrzucę wieczorem fotki zamieszkałego domku.
    Jest jakieś 50-70 metrów za leśniczówką w górę Czeremoszu.

    michał.

  8. #8
    Bieszczadnik Awatar michalN
    Na forum od
    07.2008
    Rodem z
    kielce
    Postów
    217

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory - Szybene i okolice

    Świetnie się czyta i ogląda. A na zdjęciu przy pieczarkach to mi się widzi lokator a nie lokatorka :)

  9. #9

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory - Szybene i okolice

    Cytat Zamieszczone przez Martini_Lub Zobacz posta
    Mam do Was pytanie: w której chacie w Burkucie byli ludzie?
    Wjeżdżamy do Burkutu, po lewej mijamy leśniczówkę (w głębi), potem obudowane źródło.
    Przekraczamy potoczek, po lewej zrujnowany dom i następny po lewej jest zamieszkały.

    Na fotkach zaznaczony strzałkami. X oznaczony dla orientacji na wszystkich 3 fotkach ten sam opuszczony dom. Dodatkowo zaznaczono literką Ź źródło oraz L leśniczówkę.

    Dwie pierwsze fotki jedziemy od Szybenego, na trzeciej wracamy.
    michał.
    w strone burkutu 1.jpg


    w strone burkutu 2.jpg

    w strone szybenego.jpg

  10. #10
    Kronikarz Roku 2011 Awatar buba
    Na forum od
    02.2006
    Rodem z
    Oława
    Postów
    3,646

    Domyślnie Odp: Dookoła Czarnohory na rowerze

    Dwa lata temu ten dom naprzeciwko tego zamieszkalego oznaczonego strzalka (po drugiej stronie drogi) tez robil wrazenie zamieszkanego. Teraz juz jest opuszczony?
    "ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną - cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam.. "

    na wiecznych wagarach od życia...

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Nowa mapa Czarnohory i Świdowca
    Przez przemek p w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 2
    Ostatni post / autor: 18-07-2012, 13:08
  2. W 2000 mil dookoła Transylwanii
    Przez marcins w dziale Wschodni Łuk Karpat
    Odpowiedzi: 53
    Ostatni post / autor: 13-03-2010, 20:08
  3. Samotna Piesza Wyprawa Dookoła Polski 2007
    Przez WojtekR w dziale Turystyka nie-bieszczadzka
    Odpowiedzi: 140
    Ostatni post / autor: 19-04-2008, 20:47
  4. 3000 km na rowerze
    Przez WALDI w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 09-09-2005, 16:46

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •