Choć w butach chlupie, to – jeśli się tylko da – człowiek próbuje zawsze przeprawiać się przez wodę „suchą nogą”. Bo ta woda w butach to już swoja, ciepła. Pierwszy rower przepchnęliśmy po tym mostku z sakwami, co dostarczyło nam dużo wrażeń. Mostek był bowiem wąski, śliski i chybotliwy a sakwy zaczepiały o telepiącą się poręcz. Drugi rower przeprawiany jest już bez balastu.
A balast jedzie w następnym wagonie
Tuż przed wsią Perkalab, po drugiej stronie potoku Sarata wypatrzyliśmy dobre miejsce na biwak. Nawet oficjalnie podpisane: наметове містечко.
Dlaczego dobre miejsca na biwak zawsze są po drugiej stronie? Mostu nie widać a woda była dość głęboka i dość brudna. Za to cieplutka:)
Zdjęcia z biwaku są, jak zwykle, z następnego dnia rano, bo oświetlenie lepsze. Może na pierwszym zdjęciu jeszcze nie, bo wstajemy o polskiej 5:00.
Śniadanko.
Po śniadanku wyjrzało słońce. I potok przez noc stracił swoją brązowość.
Do przeprawy powrotnej znaleźliśmy bród. Niby też mokro, ale tylko do kostek a nie do kolan.
Zakładki