Wycieczke rozpoczynamy w Kowarach. Zaraz za osiedlem i ogrodkami dzialkowymi odnajdujemy wiatke w ktorej oglaszamy przerwe na pierwsze piwo! Jest stad ladny widok na miasto. Przy wiatce jest spory betonowy gril a scienne napisy swiadcza ze jest to ulubione miejsce biesiad kowarskich licealistow.
Trzy lata temu musiala tu przechodzic solidna i pamietna burza. Jest to udokumentowane tabliczka na pniu drzewa a wiata jest zwana "chatka pod piorunem".
Siedziac sobie we wiatce slyszymy ze z miasta niosą sie spiewy, dzwieki skocznej muzyki gitary i harmonii, gwizdy i przytupy. Jak nic musi byc jakis festyn! Dokladnie daja sie slyszec rozne stare piosenki biwakowe, ktore kojarze z lat prawie niemowlecych, z ognisk i gorskich imprez w latach 80-tych, na ktore zabierali mnie rodzice niosąc na plecach albo ciagnac mozolnie po wyboistych drogach w wozeczku. Niosą sie po gorach slowa i dzwieki "Rajdowej dziewczyny", "Bandy", "O Maryjanno", "Hej tam pod lasem".. I tam, pod ta wiatą, staczam jedna z trudniejszych walk ze samą soba jakie pamietam z ostatnich lat Isc tam, na festyn, czy tak jak planowalismy w gory?????.. Nie trafilam jeszcze nigdy na festyn o tak fajnym repertuarze! Walka trwa okolo godziny, podczas ktorej wysluchujemy jeszcze wielu fajnych piosenek. W koncu wygrywaja gory..
A w niedziele znajdujemy plakat informujacy dokladnie co nas minelo.. Byl to "Spiewograj ludzi wieku senioralnego" :D
Kurcze, wiedzac o tym odpowiednio wczesniej zapewne dałoby rade wszystko razem połączyc!
Ruszamy. Okolica obfituje we wiaty. Na trasie do lesniczowki Jedlinki mijamy jeszcze dwa wiatowe okazy.
Mijamy stary przydrozny kamien
Przy drodze przynajmniej co sto metrow stoja tablice edukacyjne. Mozemy sie z nich dowiedziec roznych fantastycznych prawd dotyczacych lasu np.
- Czasem las moze powstac bez pomocy czlowieka ale jest to rzadkie i trudne.
- Czlowiek musi bronic lasu przed zwierzetami.
- O las trzeba dbac bo jest potrzebny. Jego glownym celem jest dostarczanie czlowiekowi drewna na meble i opał.
Na naszej trasie mozna tez uzyc na wszelakich grzybach nadrzewnych
Znajduje tez sliczne piorko! Moze ktos wie jaki gatunek ptactwa takowe gubi??
Przekraczamy spory potok. Pod wodospadem utworzyl sie solidny bunior. Ech...zeby to teraz byl upał jak przystalo na koniec czerwca... Tak powiedzmy np. plus 35.. Ale bylaby cudowna kąpiel w tym miejscu! Woda pewnie jest conajmniej po pas , mozna by poplywac i do tego lejący sie na łeb wodospad
Wkraczamy na tereny opuszczonej osady Budniki. Wieś powstala wysoko w gorach w czasie wojny trzydziestoletniej. Ukrywali sie tu mieszkancy Karpacza i Kowar uciekajacy przed dzialaniami wojennymi. Wojna sie przedluzala wiec tymczasowa osada powoli zmieniala sie w stała. Nigdy nie byla to duza wieś , w porywach kilkanascie domów. Była tu tez malutka szkola. Ludnosc trudnila sie hodowla, gospodarka lesna, przemytem i kłusownictwem. Z czasem coraz czesciej zagladali tu turysci, byla mozliwosc noclegu i wyzywienia dla nich. Od listopada do marca do doliny nie docierało słonce. Stad tez hucznie obchodzone tu byly dwa swieta "pozegnania i powitania słonca". Zima osada byla odcieta od swiata, snieg zasypywal domy po dachy, a sasiedzi odwiedzali sie wyłazac z chaty przez komin.
Po wojnie grasowali tu szabrownicy, pomieszkiwali drwale. Potem powstal tu osrodek studencki gdzie mlodziez wypoczywala i podreperowywala zdrowie. W latach 50 tych w Budnikach zaczeto szukac uranu. Osrodek studencki zamknieto, zaczeto drążyc sztolnie. Uranu nie odnaleziono ale miejscowosc wymarła na dobre.
Zostaly resztki scian, piwniczek, schodków, połamany fragment mostu i chłodny oddech wzburzonego strumienia.
Słonca nie bylo w dolinie. Mimo ze to czerwiec
Dalsza trasa nie zgadza nam sie z mapą. Trzymamy sie zielonego szlaku ale zamiast isc Tabaczaną Sciezka szlak ten wchodzi na Czoło. Pojawiaja sie pierwsze dalsze widoczki.
Zakładki