Witaj Natalia, właśnie przeczytałam Twoją relację i stwierdzam z ulgą że jest jeszcze ktoś na świecie kto myśli i czuje dokładnie tak jak ja bo już się bałam, że jestem jedyną taką ,,wariatką''. Byłam w Bieszczadach pierwszy raz w tym roku na początku września, ciągnęło mnie tam już od lat ale tak jakoś się nie składało aż wreszcie się udało. To niesamowite i może nawet głupie ale z jakiegoś powodu poczułam że tam jestem na swoim miejscu, ci ludzie, ten klimat to wszystko jest po prostu jak z innego czasu, nie tego tu i teraz gdzie wszystko trzeba szybko i na już i wszystko jest super ważne, tam można ŻYĆ. I masz rację, kiedy cała szczęśliwa opowiadam znajomym o tym wyjeździe to słuchają i potakują z grzecznym uśmiechem ale patrzą na mnie trochę dziwnie,że niby co może tam być takie cudowne, jakiś ,,koniec świata''
Piszę tak chaotycznie bo jestem pod wrażeniem Twojej opowieści, wiedz w każdym razie, że wszystko to co napisałaś wyjęłaś chyba z mojego serca dlatego też pozdrawiam Cię serdecznie