Bardzo miło mi się czyta te wszystkie wiadomości, które pojawiły się pod moim wpisem. "... Proszę przeczytaj" może był to trochę desperacki tytuł, ale niezrozumiana przez znajomych chciałam, żeby zrozumiał mnie ktokolwiek. Widzę, że trafiłam w odpowiednie miejsce i na odpowiednich ludzi :) Miło mi z myślą, że nie ja pierwsza złapałam wirusa bieszczadzkiego :)
Wróciłam trochę do miejskiej rzeczywistości, ochłonęłam, ale i tak nie ma dnia żeby w głowie nie pojawiła się jakakolwiek myśl czy wspomnienie o Bieszczadach. Ale na powroty przyjdzie czas.

Buba, pochodzę z okolic Milicza. Trochę w inną stronę niż Oława
Co do tych zakazów Wiesz jaki jest urok Bieszczadów - wdrapiesz się na szczyt i przez cały dzień jak po nich chodzisz możesz cieszyć się wspaniałymi widokami. Ja szybko załapałam klimat i będąc przez cały czas tam do góry poczułam, że problemy (moje, a także wszelkie nakazy i zakazy) w ogóle mnie tam nie dotyczą. Niby samotność, ale wielka wewnętrzna moc.