Kilka osób od dłuższego czasu namawiało mnie do powrotu do klawiatury. Używali oni różnych argumentów, w końcu uległem. Postanowiłem, że napiszę kilka słów o ostatnim wypadzie w ukochane góry. To, że nie pisałem od dłuższego czasu nie oznacza, że Tam mnie nie było. Byłem, ale leniwy się zrobiłem ostatnio. Ognisko moje będzie się paliło tylko wtedy, jeżeli będziecie je podsycać tak, jak dawniej to robiliście.
Tego wyjazdu wcale nie planowałem. Pewnego dnia na początku sierpnia mój Szef wezwał mnie na dywanik i z surową miną oświadczył mi, że jestem królem w firmie jeżeli chodzi o ilość niewykorzystanego urlopu. Powiedział, że ostatni tydzień sierpnia mam odpoczywać. Wróciłem do domu i powiedziałem Renatce, że możemy gdzieś pojechać na tydzień. Zaproponowałem wypad nad morze, bo dawno nas tam nie było. Zaproponowałem też Budapeszt, bo Renatka bardzo lubi to miasto. Dałem jej kilka dni do namysłu. Tak naprawdę spodziewałem się tylko jednej odpowiedzi. W międzyczasie byłem służbowo w Trójmieście. Umówiłem się z długim, że ich odwiedzę. Podczas wizyty padło sakramentalne pytanie: będziecie w Duszatynie na rocznicy? Odpowiedziałem, ze nie wiem, ale ja już wtedy wiedziałem jaką decyzję podejmie Renatka. Po powrocie do domu usłyszałem to czego się spodziewałem: „A może pojedziemy w Bieszczady?”. Teraz tylko pozostało nam ustalić konkretnie dokąd? Z tym też nie było problemów. Dawno nas nie było u Danusi i Krzysztofa w Zawozie. Jeden telefon i mamy załatwiony nocleg. Jeszcze tylko kilka tysięcy kilometrów po kraju (podróże służbowe) i wyjeżdżamy. W tygodniu poprzedzającym wyjazd komórka dzwoni znajomym bieszczadzkim sygnałem, Znaczy się ktoś z forum się do mnie dobija. Odbieram telefon i słyszę tubalny głos Wojtka 1121. Pyta się czy czasem w Bieszczady się nie wybieram po tarninę na nalewkę. Odpowiadam, ze na tarninę jeszcze jest za wcześnie ale w Bieszczady faktycznie jadę już niebawem. Wojtek się ucieszył i powiedział, ze on też Tam będzie. Zapytał się gdzie będę stacjonował, od kiedy i umówiliśmy się na telefon. Cały poprzedzający wyjazd tydzień spędziłem poza domem. W piątek byłem w Łodzi. Po południu dotarłem do domu. Jeszcze tylko kilka maili, drzemka. Barnaba pakuje nam auto do bulu i wyjeżdżamy…. Cdn.
Zakładki