Strona 5 z 13 PierwszyPierwszy 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 41 do 50 z 121

Wątek: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

  1. #41
    Bieszczadnik
    Na forum od
    10.2009
    Postów
    745

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Znam je pod nazwą kawiarka - nie pytajcie skąd taka nazwa - w dzieciństwie z kawiarką szło się po mleko do gospodarzy hodujących krowy.

  2. #42
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2004
    Postów
    295

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Browar, ale pamiętasz że kanka potrafiła zmęczyć?

  3. #43
    prowydnyk chaszczowy Awatar Browar
    Na forum od
    01.2006
    Rodem z
    Kraków
    Postów
    2,823

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Cytat Zamieszczone przez tomekpu Zobacz posta
    Browar, ale pamiętasz że kanka potrafiła zmęczyć?
    Oj, męcząca była okrutnie :)
    Pozdrav

  4. #44
    Bieszczadnik
    Na forum od
    05.2004
    Postów
    295

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Ale my dzielne byli i dali radę

  5. #45
    Szkutawy
    Guest

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Cytat Zamieszczone przez tolek banan Zobacz posta
    długi, przeomla - jaki konspiracyjny język

    ale oprócz kany na mleko były jeszcze kanki takie jak ta niebieska i aluminiowa (miały też pokrywkę)
    Załącznik 32771
    Dzieci peerelu konspirację wyssały ... z wiadra, lub kanki.

  6. #46
    Szkutawy
    Guest

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Nocą zaczęło padać. Siedząc pod wiatą przy ogniu i śpiewach nawet tego nie spostrzegliśmy, a przynajmniej nie zrobiło to na nikim żadnego wrażenia. Kiedy po nocnych bojach zaczęliśmy się układać do porannego snu, okazało się, że w super namiocie jest troszkę wilgotno. Szybko zapadliśmy w objęcia Morfeusza. Obudziła nas burza... grzmiało mocno, a wrażenie potęgowały góry od których to grzmienie odbijało się echem. Lało niemiłosiernie i po namiocie spływały strugi deszczu, które z każdą chwilą powodowały większe "uwilgotnienie" wewnątrz. Przemakanie było i górne i dolne, więc nie pozostało nic innego tylko zrobić dzień gospodarczy. Pranie było już załatwione, więc zabierając wszelkie sprzęty tekstylne udaliśmy się pod wiatę, podłożyliśmy do jeszcze tlącego się ogniska i na ławkach i sznurkach urządziliśmy sobie suszarnię. Następnie odwodniliśmy namiot, obkopując go sprzętem przeróżnej maści łącznie z naszymi odnóżami (saperka- to rzecz zbędna). Obarczony tym doświadczeniem zawsze później do rozbicia namiotu wyszukiwałem najwyższego dostępnego miejsca, Drewna było mało i musieliśmy go natargać z za szosy sporą ilość, aby jeszcze sukcesywnie je podsuszać przy ognisku. Tak więc kąpiel poranną mieliśmy też załatwioną. Pozostało umyć zęby w Wołosatce, przynieść z niej wody na herbatę przy okazji i udać się na żer smalcu, który znacznie już zmniejszył swoją objętość. Padało wtedy kilka dni, a przez dwa nie chodziliśmy w góry. Był to jednak czas w którym nawiązaliśmy nowe znajomości (na polu i po za nim). Jedną z tych znajomości to poznanie człowieka nazwanego przez nas Poborcą Podatkowym. Nie wiem jak to nam się pokojarzyło, bo przecież wtedy podatki funkcjonowały "tylko" w złym imperialistycznym i wrogim naszemu systemowi świecie, a jedyny kontakt z nim ograniczał się w zasadzie do czwartkowej Kobry w TV w której czasami były spektakle amerykańskich autorów, czy późniejszego Kolombo.... Kolombo też by do niego pasowało. To była dziwna znajomość, bo na początku realna, a później miała wymiar metafizyczny. Pan pojawił się nagle pod wiatą i oznajmił, że pobiera opłaty za pole namiotowe. Gdy zapytał kiedy przyjechaliśmy i na jak długo, odparliśmy, że dzisiaj i jutro wyjeżdżamy. Pobrał opłatę i oddalił się nękać innych biwakujących. To było realne spotkanie, a pozostałe inne podczas tego wyjazdu i pozostałych to czysta metafizyka. Już nigdy więcej ze względu na nasze agonalne finanse nie płaciliśmy. Albo byliśmy w górach, albo jak nadjeżdżał i zostawiał swojego gazika na szosie, chowaliśmy się do namiotu. Po zamknięciu od wewnątrz wstrzymywaliśmy oddechy i po chwili słyszeliśmy - "halo, halo". Poborca był kulturalny i nie dokonywał rewizji, tylko po jakimś czasie się oddalał. Namiotowa wieść niosła, że był on pracownikiem nadleśnictwa, ale nikt tak naprawdę pewny tego nie był. Po kilku godzinach pogawędek i błogiego lenistwa pod wiatą usłyszeliśmy tyrkotanie ciągnika wjeżdżającego na pole. Ciągnął on przyczepę załadowaną pociętym drewnem na którym siedziało dwóch wesołych jegomościów. Podjechali blisko naszej wiaty i żartując zaczęli zwalać drewno. Ridol w mig podłapał ich żarty i prawie pół przyczepy było przy naszej wiacie. Panowie sami stwierdzili, że u nas jest najliczniej to i należy się najwięcej. Resztę rozwieźli po innych wiatach. Prawdziwy socjalizm - każdemu według potrzeb. Zrobiliśmy tylko wyprawę po napitek i przy dźwiękach gitar nie wiadomo kiedy dzień zamienił sie w noc. Było już dobrze po północy, kiedy tuż za naszymi plecami od strony Wołosatki rozległ się przeraźliwy ryk. W pierwszym momencie przez myśl mi przebiegło, że może niedźwiedź... ale dużo ludzi, ogień... raczej nie możliwe. Tylko zdołało mi to przemknąć z jednej półkuli mózgowej do drugiej, a za wiatą ukazał się jakiś gość zanosząc się ze śmiechu ze swojego dowcipu tak głośno, że nie pozostawiało to złudzeń, że on tu jest u siebie. Śmiejąc się tylko powiedział - co się tak boicie ... czemu takie małe ognisko.. ja wam zaraz pokażę jak wygląda bieszczadzkie ognisko. Ruszył do drewna które było porąbane i zaczął je rzucać na ogień. Patrzyliśmy w osłupieniu co się dzieje i po chwili zaczęliśmy go odwodzić od zamiaru zużycia całości opału. Całe szczęście, że przysiadł na ławce, ale to nie dzięki sile naszej persfazji, a chyba dlatego, że się zmęczył. Ogień buchał pod dach wiaty. Trzeba było wyjść z niej, bo było gorąco nie do wytrzymania. Nocny gość też się odsunął wyjmując wino z za pazuchy i rzucając w eter - napijecie się? Napijemy. Mówił coś, że idzie od Kiczery. Co on tam robił u diabła w nocy podczas deszczu, przez rzekę... Później mówi, że był dziś na jagodach i zna takie jagodziska, że nikt z nas takich nie widział. Z każdą minutą opowieści te jagody wydawały mi się większe i wciąż rosły, a on kiedy ogień się zmniejszył oznajmił, żebyśmy grali to nas tam jutro zaprowadzi. No to gramy. Później zaczął śpiewać. Nigdy tych piosnek nie słyszałem, a że nie były muzycznie skomplikowane zaczęliśmy mu przygrywać. Instruował tylko, a to wolniej, a to szybciej... Po chwili znowu wino i opowieść o więzieniu, że tu to tacy jak on uciekają, że niby gdzie ma się podziać. Potem pyta skąd jesteśmy. No to my mu tłumaczymy, a on na to, że niedaleko ma siostrę której nie widział dwadzieścia siedem lat i już szuka adresu po kieszeniach w międzyczasie oznajmiając, że chce mu się spać i który jest nasz namiot, bo trzeba się położyć... Z tą siostrą to był blef, bo nocny gość miał góra czterdzieści lat, siostry nie widział dwadzieścia siedem, czyli wyszedł z mamra mając trzynaście lat...Później się okazało, że nie miał czterdziestki, a swoje prawdziwe i mało prawdziwe historie opowiada chyba do dziś, bo ostatni raz widziałem go jakoś trzy lata temu w okolicach Ustrzyk Górnych, brylującego w grupie turystów. Bieszczad to jednak taki zakątek, który nikogo nie odtrąci, a przygarnie każdego...każdego, który chce tam być...

  7. #47
    Szkutawy
    Guest

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    ... No tak... postanowiłem coś napisać i w zasadzie nie ciągnąć teraz tej przydługiej opowieści wspominkowej...na którą zapewne kiedyś tam przyjdzie czas. Chronologia zostaje zachwiana . Mam sobie wątek to sobie zachwieję.
    W ubiegłym roku w ostatni piątek września wyruszyłem odwieźć syna do akademika do Wrocławia, a że pogoda była ładna to w domu oznajmiłem, że na dwa dni w góry sobie wyskoczę. Tak jechaliśmy autostradą i pomyślałem, że przecież z tego całego Wrocławia to mam bliżej w Bieszczady niż od siebie o całe 150 kilometrów, a to szmat drogi, więc utwierdzony tym przekonaniem ruszyłem na lekko południowy wschód. Pomysł był średnio na jeża, bo po dosyć długim plątaniu się po dolnośląskiej stolicy i przejechaniu sporej ilości kilometrów w okolicach Ustrzyk Dolnych oczy zaczęły się pomału przymykać i byłem zmuszony szukać szybko noclegu, który znalazłem w Olszanicy. Po kolacji i piwku zapadłem w twardy sen w wygodnym łóżku. Rano rześki i gotowy na dalsze wyzwania ruszyłem do samochodu i po niedługiej chwili obserwowałem ten oto widok....
    1.jpg
    ... nie przepadałem za tym miejscem, ale czemu nie popatrzeć skoro ludzi nie ma i tłoku żadnego...
    2.jpg
    połaziłem po pustych "krupówkach" podziwiając pozamykane stoiska, stragany i knajpy... ani ludka nie było....3.jpg4.jpg
    ... postanowiłem popatrzeć na wielką wodę, a tam dopadła mnie szarość...
    5.jpg
    .... jak pies spuszczony z łańcucha co to węszy po podwórzu, nie wiedziałem w którą stronę się udać, więc poszukałem natchnienia pod cerkwią w miejscowości Rabe
    6.jpg
    ... po pewnym czasie kontemplowania udałem się nad San....
    7.jpg
    ... następnie po dalsze wskazówki do cerkwi w Chmielu, gdzie drzwi uchylone zapraszały do środka...
    8 kopia.jpg
    ... a w jej wnętrzu czekała odpowiedź...
    9.jpg
    Ostatnio edytowane przez Szkutawy ; 16-03-2014 o 04:52

  8. #48
    Szkutawy
    Guest

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Odpowiedź była bynajmniej, nie z kręgów tych podpowiedzi "wstąp do zakonu", więc pomknąłem dalej, po chwili wyskakując na bieszczadzką drogę szybkiego ruchu. Podjechałem na słynny przydrożny punkt widokowy, by rzucić okiem na południe i popatrzeć z szerszej perspektywy na aurę jaką los zgotował....
    .10.jpg
    na tym popasie spotkałem dwóch bicyklistów, a choć w oddali majaczył kościół to do niego nie wstąpiłem.... ale za to, tuż za drogą pięknie mi pozowało bydło rogate....
    11.jpg
    ... nad chmurami przebijało się słonko popychając w dalszą drogę, wiodącą do byłego peerlowskiego eldorado jakim był worek, a oczom moim po chwili jazdy niezbyt komfortowym asfaltem ukazał się taki widok...
    .12.jpg
    ... po pewnym czasie jazdy, podczas której koncentrowałem się na omijaniu wyrw na drodze, stanąłem przed okazałym gmachem, którego historię większość z Was pewno dobrze zna.... szarpiąc za klamkę od drzwi nie udało mi się tym razem przekroczyć ich progu, a po chwili szarpania dowiedziałem się, że właśnie rozpoczyna się remont, którego oznak jeszcze nie było....
    13.jpg
    .... przemieściłem się dalej na południe, a w tym, że dobrze robię utrwalił mnie ten krzyż...
    14.jpg
    Do Bazy nad Roztokami w Tarnawie Niżnej dotarłem w porze obiadowej....

  9. #49
    Bieszczadnik Awatar zbyszek1509
    Na forum od
    04.2007
    Rodem z
    Gostynin
    Postów
    810

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Jak widzę, to ładną wycieczkę po Bieszczadach sobie zafundowałeś przy okazji pobytu we Wrocławiu:). W tym samym czasie byłem okupantem zachodnich rubieży Bieszczadów. Natomiast w pierwszy piątek października Bukowe Berdo powitało mnie już w innej scenerii.

    Bukowe Berdo.jpg

  10. #50
    Botak Roku 2016 Awatar asia999
    Na forum od
    11.2008
    Rodem z
    jakieś 73 cm od Tarnicy ... w skali 1:1.000.000
    Postów
    1,683

    Domyślnie Odp: Jak postrzegam te góry i ludzi, po nich chodzących i w nich mieszkających...

    Cytat Zamieszczone przez przemolla Zobacz posta
    Chronologia zostaje zachwiana
    chronologicznie czy nie - przyjemnie poczytać :)) i pooglądać też :)

Informacje o wątku

Użytkownicy przeglądający ten wątek

Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)

Podobne wątki

  1. Stanisław Kłos - Krajobrazy nieistniejących wsi
    Przez Misieg w dziale Bibliografia Bieszczadów
    Odpowiedzi: 6
    Ostatni post / autor: 22-03-2011, 22:06
  2. Zwierzęta i co po nich zostaje
    Przez Barnaba w dziale Fauna i flora Bieszczadów
    Odpowiedzi: 33
    Ostatni post / autor: 24-03-2008, 20:04
  3. Rada dla szukających chatek...
    Przez Jabol w dziale Oftopik
    Odpowiedzi: 4
    Ostatni post / autor: 19-07-2005, 00:19
  4. do wszystkich czatujących...
    Przez KASZKA w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 1
    Ostatni post / autor: 06-10-2003, 18:10
  5. wierszyk dla wyjeżdżających w góry
    Przez Szaszka w dziale Bieszczady praktycznie
    Odpowiedzi: 14
    Ostatni post / autor: 19-06-2002, 22:58

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •