Nastał wrzesień. Uczniowie złapali za tornistry i pogalopowali do szkoły. Niemowlęta w kołyskach nieświadome niczego sobie baraszkują, a starsi widzą już zbliżającą się jesień i w czasie trwania jeszcze końcówki lata, oczekują wiosny. Zapomniałem o pracusiach (nie mylić z osobami pracującymi).... dla których każda pora roku jest taka sama...
Nadchodzi mój czas na jesienne jechanie w Bieszczady, więc co by nie było ... czas się podzielić paroma słowami i zdjęciami z lipcowej wędrówki.... Nie było to wędrowanie ścieżkami, które mogą kogoś zadziwić, bo dla większości są ogólnie znane i nie jeden forumowicz był na nich pewnie wiele razy. Przyznam się, że sam bywałem już w tych miejscach, a w dwóch, nawet podczas tegorocznych majowych wędrówek. Dla mnie jednak było to jakieś nowe doświadczenie, bo piątka z pośród ósemki turystów, była po raz pierwszy w Bieszczadach. Nie planowaliśmy tego specjalnie, a trasy były dobierane w miarę rozwoju sytuacji..... z dnia na dzień. Przekrój wiekowy tego towarzystwa też różny, bo kobiety to 47 i 73 lata, a mężczyźni to w kolejności to 15, 18, 19, 39, 47 i 49 lat ( ha, ha ,ha... za rok jak dobrze pójdzie to się bardziej rozstrzela, bo jedna pięćdziesiątka dojdzie i dwudziestka z czterdziestką, ale trzydziestki zabraknie.... trzeba będzie dobrać....)
Wyruszyłem w sobotni ranek z trójką pasażerów z krainy rozległych lasów graniczących z krajem w którym kiedyś Trabant i Wartburg królował. Kilometry ubywały dosyć sprawnie do momentu kiedy minąłem Brzesko. Po dwudziestu kilometrach były jakieś objazdy, na które kierowały służby mundurowe, bo powodzie drogi pozalewały. Jako, że byłem w swoim trójkącie bermudzkim to oczywiście musiałem tam trochę pokluczyć nim znalazłem się na drodze Gorlice – Noey Żmigród. Dalej zakupy w jakiejś Biedrone po drodze, komunikacja z Ridolem, który też trzech pasażerów wiózł i spotkanie w Smereku na popołudniowym obiedzie. Potem wspólna jazda do Sękowca, szybkie rozlokowanie się i krótki spacer w kierunku Rajskiego co by dnia, a raczej wieczoru nie tracić (deszczowego)......
1-DSC_3534 kopia.jpg
Skręciliśmy na łąkę i udaliśmy się w kierunku urządzenia łowieckiego, a co niektórzy co to wszędzie łeb swój muszą wetknąć z wielką radością penetrowali nie bardzo dostępne dla nich obiekty....
1-DSC_3558 kopia.jpg
Radość nie trwała jednak długo, bo okazało się, że teren nie jest wcale bezpieczny, a trup ścieli się wszędzie.....
1-DSC_3575 kopia.jpg
.... no to idziemy... jeszcze rzut oka do tyłu na „dymiące” wzgórza i można wracać na wieczerzę.....
1-DSC_3537 kopia.jpg
Po powrocie przeróżne rozmowy nie tylko przy herbacie i czas spać. Jutro idziemy przed południem na kilkugodzinny spacer po Otrycie co by się przekonać czy kogoś buty nie gniotą itp itd....
Ranek był piękny, upalny i zachęcał do dłuższej wędrówki, ale skoro słowo się rzekło....Ruszyliśmy nie za wcześnie, ale też nie późno stokówką wzdłuż potoku Otryt. Droga pięła się ślamazarnie lekko w górę, a w lesie można było podziwiać różnego rodzaju przekroje glebowe....
DSC_3591 kopia.jpg
... które były widoczne na brzegach szlaków zrywkowych....
DSC_3586 kopia.jpg
Droga meandrowała dalej, a kiedy wyszliśmy na łąki odsłonił się widok w kierunku Zatwarnicy....
1-DSC_3593 kopia.jpg
Można było też popatrzeć do góry na obiekty latające...
1-DSC_3588 kopia.jpg
... na dół w kałużę na pełzająco-pływające.....
1-DSC_3610 kopia.jpg
.... oraz na ziemię... na trop tych twardo stąpających po świecie....
1-DSC_3603 kopia.jpg
... a wokół roztaczały się widoki przeróżne....
1-DSC_3605 kopia.jpg
Kiedy schodziliśmy z biegiem potoku Jamniczny nasi turyści mogli się zapoznać z jeszcze jedną ciekawostką nierozerwalnie związaną z Bieszczadami....
....
1-DSC_3625 kopia.jpg
Jedni byli zainteresowani sprzętem jeżdżącym... czy ma klimę i ile wyciąga....
1-DSC_3615 kopia.jpg
... drudzy zaglądali do wnętrza stanowiska dowodzenia tymi retortami.... z gustownym prześcieradłem na pierwszym planie...
DSC_3622 kopia.jpg
... a jeszcze inni przekazywali swoją wiedzę młodzieży w temacie wypałów .... która, jak widać na zdjęciu, była bardzo żywo zainteresowana tym tematem.... a może jestem w błędzie.... może to było coś w stylu... ucz się synu ucz, bo jak nie będziesz tego robił to wywiozę w Bieszczady...
1-DSC_3616 kopia.jpg
Tak czy siak... sukces pedagogiczny został osiągnięty, więc można było go ogłosić światu....
1-DSC_3620 kopia.jpg
Później jeszcze trochę w dół....
1-DSC_3627 kopia.jpg
... i można było się udać na miejsce stałej dyslokacji. Drobne zakupy w sklepie pod którym ważko rozprawiała miejscowa społeczność.... lekki posiłek i po upewnieniu się, że nikogo „nie uwierają buty” można się było przemieścić do Nasicznego.... na popołudniową wędrówkę....
Zatrzymaliśmy się na parkingu i ruszyliśmy na Dwernik Kamień, czyli na wędrówkę jak na ten dzień w sam raz. Po krótkim podejściu, oglądając się za siebie, można było zobaczyć rozleglejszy widok...
1-DSC_3633 kopia.jpg
... a po dojściu na skrzyżowanie szlaku ze stokówką chwilkę odpocząć ocierając pot z czoła....
1-DSC_3636 kopia.jpg
.... a może to wcale nie o otarcie twarzy szło..... może to lepiej nie widzieć tej tablicy i zasłonić oczy.....
1-DSC_3638 kopia.jpg
Potem mozolnie lasem do góry. Nawet za dużo turystów nie było. Dopiero na samej górze spotkaliśmy kilka osób. Pogoda była dobra i widoki nie najgorsze....w jedną....
1-DSC_3666 kopia.jpg
... i drugą stronę....
1-DSC_3653 kopia.jpg
Młodzież zaopatrzona w mapę i w człeka najmłodszego ze starszych, powędrowała w kierunku Zatwarnicy, a reszta emerytów zieloną ścieżką przyrodniczą w dół, po której momentami woda płynęła i chaszczami lepiej było schodzić.... a u góry było tak suchutko....
1-DSC_3660 kopia.jpg
Kiedy przyjechaliśmy do Zatwarnicy młodzieńcy już pałaszowali posiłek oczekując, aż pojawi się starszyzna z kasą. Po późnym obiedzie udaliśmy się do Sękowca na herbatę i nie tylko....
Dzięki za przypomnienie mojej wycieczki z ubiegłego roku. Szlaki w tym roku były dość mocno rozmoczone , szczególnie w tych niższych partiach i zalesionych miejscach i trzeba było szukać "obwodnic" albo taplać się w błocie (to co tygryski lubią najbardziej )
Zaglądam z myślą, że będzie czekał tu kolejny odcinek, a tu cisza...
Czasem człowiek się leniwy robi, a czasem jakieś inne rzeczy odrywają.... więc dziękuję Asiu za mobilizację, bo fakt faktem, że ciężko mi będzie w takim tempie skończyć przed kolejnym powrotem w Bieszczady.... który już za dni ... jedenaście ...
... Następny dzień... retorty były, jakieś drobne chaszcze były, ślady drapieżców były, widoki były, glina na obuwiu też jest i klimat miejscowy pod sklepem, więc czas na połoniny.... Paweł co to stempelki zbiera ...Wetlińską przywołał... a ja.... jakoś tak trochę nie bardzo chciałem... szczególnie latem... wszak stempelki można również gdzie indziej nabyć, a w zasadzie nabić (a ma ich imponującą ilość w trzech książeczkach)... i na szczęście tak się stało (dla mnie)....naroda trochę było, ale nie tyle co w niektórych częściach Bieszczadów przywoływanych przez Pawła...
Ruszyliśmy na ... Bukowe Berdo.... tak to sobie wymyśliłem... czy dobrze, czy źle tego nie wiem.... dla mnie jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi... być może nie ta pora roku..... wakacje..... ale nie mogłem się oprzeć....
Wyruszyliśmy z tego miejsca.....
1-DSC_3667 kopia.jpg
Po nie długiej chwili maszerowaliśmy w górę przez bukowy las....
1-DSC_3672 kopia.jpg
Grupa się rozstrzeliła i młodzieniec wbiegł w czasie ekspresowym... gdzieś tak 35 minut.... część w przepisowym czasie według szlakowłazów.... a kobitki zbierające po drodze owoce runa leśnego po czasie......po przejściu karłowatych jarzębinek wyłoniły się widoki....
1-DSC_3679 kopia.jpg
Można było w oczekiwaniu na niewiasty zapozować na tle chmur....
1-DSC_3688 kopia.jpg
... i na tle gór....
1-DSC_3684 kopia.jpg
... na rodzinnej fotce.... jak widać, jedni byli zadowoleni, a drugim w trosce o aparat przewijały się myśli z serii.... nie kręć tym obiektywem, bo jeszcze coś roz.......sz (czytaj zepsujesz )
... ale na szczęście po ostrym spojrzeniu, Ridol oddał fotopstrykadło i wszystko wróciło do normy....
1-DSC_3695 kopia.jpg
Można się było rozkoszować widokami, choć w oddali groźnie pomrukiwało....ale podczas tej kontemplacji nie wszyscy zapomnieli o środkach łączności.... nie ma to jak rozmowa telefoniczna i codzienny kontakt z zakładem pracy....w końcu się nosi ciemne okulary...
1-DSC_3736 kopia.jpg
... po dojściu kobitek, trzeba było wyjaśnić co tam widzimy i w którym kierunku, a młodzieży już pomału odbijało od dłuższego pobytu w jednym miejscu....
1-DSC_3742 kopia.jpg
.... więc trzeba było zmienić to miejsce.....
DSC_3719 kopia.jpg
.... i podziwiać wszystko z innej perspektywy....
1-DSC_3718 kopia.jpg
Dzień następny to wycieczka na Caryńskie. Przeszliśmy na drugi brzeg potoku zwanego Nasiczańskim, minęliśmy obozowisko harcerskie, a następnie mozolnie pod górkę, aż do przełęczy również zwaną Nasiczańską. Zapomniałem dodać, że wyszliśmy z Nasicznego. Na przełęczy dopadły nas widoki i można było na chwilę się zatrzymać....
1-DSC_3876 kopia.jpg
.... i popatrzeć tu....
1-DSC_3862 kopia.jpg
...tu...
1-DSC_3865 kopia.jpg
... tam za siebie....
1-DSC_3866 kopia.jpg
... i do przodu w głąb doliny Caryńskiego....
1-DSC_3867 kopia.jpg
Kiedy szliśmy tą drogą....
1-DSC_3907 kopia.jpg
... próbowałem przywołać dawne obrazy, ale jakoś wyobraźnia mi słabo pracowała. Dopiero kiedy stanęliśmy nieopodal cerkwiska można było doświadczyć czegoś wyjątkowego.... wtedy zagrała ta kraina...
1-DSC_3905 kopia.jpg1-DSC_3899 kopia.jpg1-DSC_3901 kopia.jpg1-DSC_3903 kopia.jpg
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki