to nie miejsce czyni smakowitym żarcie , lecz ten , kto zrobił je ...Ja zaś na takiego ''chińczyka'' trafiłem w Warszawie, parę metrów od mieszkania. Jakiś czas strachliwie omijałem tą nie szczególną budę . Jednak ciekawość w końcu zwyciężyła, bo ruch tam był prawie stale. Rety, trafiłem na żarło , którego nie powstydziła by się szykowna restauracja z ilomaś tam gwiazdkami !!! A widok pałaszujących moherowych emerytek czy panów z pobliskiego komisariatu , te specjały -bezcenny !!!
Zakładki