Zwiedzanie Goris zaczynam od poszukiwan kibelka. To najwiekszy problem przy zwiedzaniu miast. Ruchliwa ulica, osiedle mieszkaniowe,jakis placyk. Ale udaje mi sie wypatrzec garaze a za nimi zagajnik, wiec podazam w tamtym kierunku. Gdzies wysoko nad glowa furkocze pranie na sznurku rozwieszonym miedzy trzecimi pietrami blokow. Wisza za uszy kolorowe maskotki- lew, kroliczek, grzebieniasta kura



Przy garazach zauwazam dziwne drzewo. Wokol jego konarów roi sie od swietych obrazkow, łancuszkow, minicerkiewek i rzezb. Widac ze miejsce to jest czczone przez okolicznych mieszkancow. Na pobliskim stole lezy jedzenie.











Dzis robie tylko kilka zdjec, ale trafiamy w to miejsce jeszcze dwa dni pozniej. Wtedy zagadujemy dwie babki siedzace w pobliskim garazu. To miejsce, jak rowniez inne podobne, nazywaja tu "Hacz". Mowia ze jest to miejsce modlitwy podobnie jak dwie miejskie cerkwie, acz mam mocne wrazenie ze to miejsce jest dla niektorych wazniejsze. Tu glownym obrzedem jest "Matah" tzn ludzie chwala Boga biesiadujac, jedzac i pijac. Czesto zarzyna sie tu kurczaki i potem wspolnie z przyjaciolmi je spozywa. Mlodzi prosza tu o szczescie w milosci, starzy o dlugowiecznosc, matki o zdrowie dla swych dzieci, zolnierze o szczesliwy powrot ze sluzby. Babki nie potrafia powiedziec czemu akurat zostalo wybrane to miejsce oraz kiedy zaczeto odprawiac tu obrzedy. Miejsce od niepamietnych czasow jest otoczone kultem. Babki twierdza ze ich matki i babcie tez tu przychodzily, choc wtedy nie bylo tu jeszcze osiedla i ruchliwej drogi.

Błąkamy sie po miescie w poszukiwaniu noclegu, wspomagajac sie wydrukowanym z przewodnika planem miasta ktory jest totalnie do d... Kto wpadl na tak idiotyczny pomysł jak tłumaczenie na polski nazw ulic? "Tigrana Wielkiego", "Awangardy" itp Nawet jak sie uda odcyfrowac wymalowane na scianie "robaki" to zapewne bedzie pisalo tam w miejscowym jezyku!
Udaje sie jednak odnalezc miejsce gdzie chcemy spac dwie najblizsze noce- jest to Hostel Goris.

Obok usadowil sie wielki Hotel Goris. Dolne pietra tego molocha zostaly odpicowane na błysk i goszcza zagranicznych turystow z "elitbusow". Gorne pietra hotelu zdaja sie spelniac moje wymagania co do standardow miejsc noclegowych Nawet przechodzi mi przez mysl aby isc sie spytac czy nie mozna przypadkiem zanocowac - ale koniecznie na ostatnim pietrze!



Nie raz ten hotel bedzie dla mnie obiektem głebszej zadumy. On jest zupelnie jak ta cala nasza cywilizacja.. Na dole sztuczny i wyszukany blichtr. Szkło, plastik i plazma . Kawałek wyzej wypalone okna, hulajacy wiatr i dach ktory niedlugo runie pograzajac wszystko na rowni.. I ci turysci ktorzy z duma oddaja swoje walizki do noszenia chlopakom z obslugi, odzianym w garnitury i nieskazitelnie biale koszule.. Ci sami turysci staraja sie nie podnosic wysoko glowy. Wola patrzec jak kierowca po raz kolejny myje z weża autobus i poleruje go woskiem. Tak latwiej wierzyc w ekskluzywnosc swoich wakacji z kolorowego folderka.

Hostel Goris to dosc spory willowy dom, z plotem malowniczo obrosnietym bluszczami.



Prowadzi go Nadia z mężem, ktorego imienia jakos nie umiem ani powtorzyc ani zapamietac. Oprocz nich mieszkaja tu jeszcze ich dzieci i wnuki. Kilka pokoi jest wynajmowanych dla turystow. Nad lozkiem towarzysza nam wyplecione z papieru łabedzie.



Ze scian korytarza usmiechaja sie dziesiatki gęb zakwaterowanych tu niegdys turystow z calego swiata.



Mozna tez odnalezc plakaty zapraszajace na wystawy obrazow malowanych przez meza Nadii. Obok leza tez opasłe tomiska ksieg pamiatkowych.

Zostawiamy plecaki i suniemy powloczyc sie po miescie i okolicach. Lżejsi o ponad dwadziescia kilo czujemy jakby niosl nas wiatr! Nagle wszedzie robi sie blisko, lekko i prosto. Ale nie zanocujemy dzis tam gdzie zastanie nas noc.. Nie obudzi nas jutro slonce wlewajace sie pod tropik i hustajace sie na odciagach ptaki. Musimy wieczorem wrocic do hostelu..
Wszystko ma swoje plusy i minusy

Goris to pierwsze spotkane przeze mnie miasto gdzie w rynsztokach plynie źrodlana woda!





W wielu obejsciach i podworkach suszy sie wełna





Suniemy w strone skał o fantazyjnych ksztaltach, umiejscowionych na pobliskiej gorce. Jest to skalne miasto zwane Stare Goris. Tak sie ono prezentuje z punktu widokowego za rzeka:





Wiele naturalnych lub wydrazonych grot jest obecnie przeksztalcona na komorki i składziki. Ludzie trzymaja w srodku siano, rozne sprzety gospodarskie lub przydomowa chudobe.





Mąż Nadii z hostelu tez ma tu swoja jaskinie, zamykana na klucz. Trzyma w niej czesc swoich obrazow.