"Słów kilka o sobie: jestem NUBIRKA, srebrna, metaliczna, ot co. Nubirka jaka jest każdy widzi. Wybitna, ponadczasowa, pełna mocy i dobrych prędkości. Co prawda mam swoje lata, ale co tam. W moim przypadku, to zaleta. Nikt i nic nie może się ze mną równać. O reszcie swych zalet nie wspomnę, przekonacie się sami.
W tym roku mogłam wreszcie zaszaleć, rozruszać zastałe koła i hamulce. Usłyszałam: jedziemy w jedynym słusznym kierunku: południe… tak, tak, ale nie po sąsiedzku, tylko dalej. I się zaczęło.
Jeden mechanik, drugi… podejrzewam, że do końca mi nie ufał. Powymieniał to i siamto … jakoś mu to może wybaczę, za dodatkową kosmetykę. A potem było pakowanie… skąd na Boga oni biorą tyle gratów? Dobrze, że mam duże możliwości, inaczej mieli by problem. A tak dociążona, z zasłoniętą tylną szybą – dałam radę!
A potem, to już to co Nubirka lubi najbardziej: droga … wspaniała wstążka, wijąca się lub ciągnąca prosto w dal, w najprawdziwszą dal.
Drogo co pod mymi kołami
Wijesz się jak ryba na wędce
Powiedz dokąd dziś zaprowadzisz
Jakie we mnie rozbudzisz nadzieje
Jakie światy przede mną roztoczysz
Czy mnie słońcem przywitasz czy deszczem
Czy zawiedziesz mnie w kraj szczęśliwości
Czy zostawisz za najbliższym zakrętem
Drogo co od wieków pradawnych
Przewodziłaś pielgrzymom wędrowcom
Ilu ludzi zawiodłaś do celu
Ilu głupich wpuściłaś w manowce
Taka ze mnie niepoprawna romantyczka. Droga i prędkość. Myślicie, że Nubirka nie lubi prędkości? Lubi – i to jak lubi. Bardzo. Pierwszy dzień to porządna rozgrzewka: Krosno - Tušilović, Chorwacja, 800 km. Mogłam pędzić po autostradzie, 150,160,180 … ehh. Cudo. A potem parkowałam wśród kwiatów, wspinającej się po drzewie dyni, pachnących pomidorów i papryki. U niejakiego Bośniaka, który reklamował się po polsku, co dziwniejsze znał się na ruskich pierogach."
Na zachętę dla Janusza :) nam wcięło zdjęcia z Budapesztu, znikły ... więc w tej części nie będzie zdjęć.
Zakładki