Ponieważ próby połączenia moich czterech starych, pomarańczowych map w jedną nie przyniosły pożądanego efektu, niedawno szarpnąłem się na foliowaną mapę wydawnictwa Ruthenus – „Wojciech Krukar, Bieszczady, Mapa turystyczna 1:50.000”, rok wydania 2013. Pierwsza zmiana pozytywna, która rzuciła mi się w oczy to zastąpienie koloru pomarańczowego zielonym. I to jest moim zdaniem, niestety ostatnia zmiana na plus. No może jeszcze zaliczyłbym do zmiany na plus, pojawienie się kolejnych, nowych nazw ale dla przeciwwagi, poznikało kilka znanych z poprzednich wydań, niektórym zmieniono pisownię a jeszcze inne zastąpiono nowymi i to już mi się mniej podoba, gdyż podważa zaufanie do metod jakimi kieruje się P. Wojtek Krukar przy ich ustalaniu. Skoro nazwy poprzednie nie zostały zidentyfikowane poprawnie to obecnie przedstawione może też nie koniecznie odnoszą się do miejsc im przypisanych na mapie, a może są tylko czyimś wymysłem? Dla przykładu: wzgórze Radzymin zostało przechrzczone na Radyń, Grusznik zniknął zupełnie, Boroło (562) zmieniło nazwę na Berce, przysiółek Leobrat na Liwobrad, Zahumijczyk na Zachomik, Za Kutem na Doboszówkę, Rosochackie Boroło wyparowało ale za to w miejsce Niedźwiedziej Skały pojawiła się Berkowa Skała itp., itd. Na szczęście mi te zmiany w wędrowaniu z mapą nie przeszkadzają ale chętnie dowiedziałbym się dlaczego ich dokonano. Do zmian podobnych powyższym, czyli neutralnych zaliczyłbym zmianę skali z 1:60.000 na 1:50.000. Zmianie tej nie towarzyszy uaktualnienie granic lasów, polan, położenie wysepek (roztok) na rzekach, skał na szczytach i zboczach górskich itp., na mapę nie naniesiono nowych stokówek (nie myślę tu o drogach zwózkowych tylko o niemalże autostradach leśnych z barierkami i utwardzonych tłuczniem) np. w okolicach Beskidu, wzdłuż potoku Chomów czy Zwir, łącznika stokówki pod Holicą z Dwernikiem, nie poprawiono również błędnie podanych na poprzednich mapach wysokości, np. Przełęcz Przysłup nad Strubowiskami nadal ma 778 m.n.p.m. , druga z kulminacji Tołstej – 626 m.n.p.m. , itd., itp. Jak z powyższego wynika mapa została sporządzona na starym podkładzie, cięcie warstwicowe pozostało również bez zmian. Na nieszczęście dla turystów, prawdopodobnie zastosowanie tej skali spowodowało inną zmianę i to zdecydowanie in minus. Pamiętam, że kiedyś przy okazji jakiejś dyskusji na forum o mapach, Barszczu twierdził (i moim zdaniem miał całkowitą rację), że dzielenie map na pół, wykrawanie z nich kawałków, które następnie wkleja się gdzieś w rogach to delikatnie mówiąc amatorszczyzna i robienie oszczędności na siłę. A teraz właśnie taką i tylko taką mapę oferuje nam Ruthenus . Z normalnej mapy, z wygodnym systemem składania, zrobiono tego dwustronnego potworka jednocześnie ucinając cały północny pas od linii Łobozew – Stebnik po Wańkową i Liskowate. Co prawda kawałek tego terenu, taka wycięta, wąska kiszka przedstawiająca okolice Ustrzyk Dolnych pojawia się wklejona i to nie po tej samej stronie mapy ale dzieje się to kosztem przygranicznych Bieszczadów Słowackich. Również Jezioro Solińskie, które na mapie zostało przecięte, znalazło się w całości na Słowacji, poza naszymi południowymi granicami. Dla poruszania się po najbliższym terenie przygranicznym z zapuszczaniem się choćby na krótkie wycieczki do naszych południowych sąsiadów mapa Ruthenusa absolutnie nie będzie przydatna. Na szczęście inne wydawnictwo, w którego mapy się zaopatruję, tj. Compass dostrzegło, iż od kilku dobrych już lat nie istnieje w terenie przeszkoda w postaci granicy ze Słowacją i obecne wydania ich map zostały poszerzone właśnie o wspomniane wyżej tereny przygraniczne, co pozwala za ich pomocą wędrować po tym obszarze przemieszczając się raz po jednej, raz po drugiej stronie granicy bez konieczności zakupu innych map i ich „łączenia” w terenie. Niestety dzięki tym wklejkom w mapie Ruthenusa, zaraz za granicą świat się kończy śmiałym szlaczkiem wijącym się niczym Chiński Mur. W czasach, gdy granica ze Słowacją stanowiła barierę dla swobodnego przemieszczania się, takie postępowanie znajdowało uzasadnienie, ale obecnie, skoro nie ma tego sztucznego podziału tej części Bieszczadów warto chyba wziąć przykład z innych, zdecydowanie lepszych pod tym względem wydawnictw i opracować mapę o podobnym zasięgu? Na pewno turystom takie rozwiązania są potrzebne a chyba właśnie z myślą o nich opracowywane są mapy turystyczne.
Od kilku lat zaopatruję się w mapy ww. wydawnictw i zauważyłem, że o ile Compass z wydania na wydanie jest coraz lepszy to Ruthenus po osiągnięciu jakiejś tam pozycji na rynku zatrzymał się w miejscu a obecnie nawet powoli cofa się i dobre zamienia na gorsze.
Kiedyś był taki proces, pomiędzy Parkerem a Watermanem dotyczącym reklamy, w którym chodziło o to, że Parker używał hasła reklamowego: „Wyrzuć Parkera z trzeciego piętra a nic mu się nie stanie” a Waterman wykorzystał w części to hasło jednocześnie dodając kilka słów, mianowicie: „Wyrzuć Parkera z trzeciego piętra...i kup Watermana” :) Mam nadzieję, że następne wydania map Ruthenusa będą jakimś krokiem na przód i że nie zagości wśród turystów powiedzenie: wyrzuć Ruthenusa na makulaturę i kup Compassa.