Witajcie
W środę wieczorem szedłem czerwonym szlakiem z przełęczy Żebrak do bacówki PTTK pod Honem. Minąłem Wołosań i byłem w okolicy góry Sasów. Robiło się szaro, była mgła (dosyć ograniczająca widoczność), a szlak był zasypany śniegiem. Nie było widać żadnych śladów ludzkich. Nie włączyłem jeszcze latarki, bo było za widno. Nagle zobaczyłem w niedalekiej odległości przede mną krótki dosyć intensywny punktowy błysk żółtego światła. Wyglądało to jakby ktoś błysnął przede mną na chwilę latarką. Nie było słychać żadnych odgłosów, śladów człowieka na całym szlaku nie było - więc to nie mogli być ludzie.
Pytanie co to było ? Czy oko zwierzęcia może zaświecić samo z siebie w szarówce ? Nie mówię o świetle odbitym, bo wtedy nie było żadnych źródeł światła zewnętrznego typu księżyc - panowała mgła ...
pozdrawiam bieszczadzkich włóczykijów
Zakładki