Nie muszę równać w dół, nie muszę zniżać się do poziomu, który uważam za niski, nijaki. Pozostaje zignorować kpiny. Nawiązując do historii Bieszczadów całych, a mając na myśli fakt, że ona dokonuje się także na naszych oczach rzec warto, że jedna z majdanowych sotni, nazywana bojkowską (złożona z autentycznych Bojków, niektórych miałem okazję poznać) nie bez szwanku wyszła z wczorajszych starć. Jeden z jej członków został postrzelony dwukrotnie przez snajpera, w bark i biodro, żyje, jest po operacji, właśnie organizujemy jego przejazd do Polski na dalsze leczenie. W Przemyślu przebywa już w szpitalu dzieciak (16 lat), który rozpakowując na Majdanie paczkę z lekami natrafił na bombę, ta urwała mu całą jedną dłoń, w drugiej stracił część palców. Jutro jedziemy z automajdanem do zdemilitaryzowanego Lwowa dostarczyć to, co udało nam się uzbierać tu, także dzięki uczestnikom tego forum i niektórym mieszkańcom Bieszczadów, ściśle Wetliny. Gdyby ktoś chciał pomóc, to proszę o kontakt: szymon@magurycz.org, 600-688-811.
Proszę wybaczyć, że pozwalam sobie na taki akurat komentarz. Sam wątek powinien trwać, jednak jego treść nie powinna odbiegać aż tak daleko od tytułu.