Myślę, że protestów na Ukrainie nie powinno się wcale porównywać do tych z Polski i to czy genezą było obalenie komuny, czy też protesty rolników, czy też inne strajki. Geneza protestów jak i samej formy walki w Polsce była zupełnie inna. Na Ukrainie protesty zaczęły być po negatywnej decyzji obecnego rządu wobec umowy akcesyjnej do UE. Protesty zaczęli ludzie, którzy chcieli szybko widzieć Ukrainę w szeregach państw UE. Jednak jak obserwuję te postulaty jakby zeszły na dalszy plan a protest zaczyna powoli, ale systematycznie iść w stronę rewolucji nacjonalistycznej. W tzw. euromajdanie zaczynają dominować zwolennicy partii Svoboda i jeszcze nie zjednoczony w całość i jeszcze szerzej mało znany Prawy Sektor. To właśni oni (PS), w dużej części, walczą z policją i organizują obronę, palą opony i chcą siłowej konfrontacji z władzą, oni też nie podporządkowują się dotychczasowym liderom opozycji. Svoboda jak i Prawy Sektor tak naprawdę nie są zainteresowany wejściem Ukrainy do UE i mają wspólnego "bohatera" w postaci Stepana Bandery, machają tymi samymi czerwono-czarne flagami i chcą "budować" Naród.
Sytuacja na Ukrainie jest dość złożona, dość złożona jest też sytuacja narodowościowa. Generalizując można powiedzieć, że Ukraina podzielona jest na zachowawczy prorosyjski wschód i dążący do zmian proeuropejski zachód. Gdy wymknie się całkowicie stabilna sytuacja na Ukrainie to zmiany, zdaniem analityków, mogą posunąć się jeszcze dalej. W Rumunii są już głosy by odebrać swoje ziemie i chronić Rumunów w Północnej Bukowinie, okręgu gercowskim, Północnej i Południowej Besarabi. Na Węgrzech mówi się o odebraniu Zakarpacia. W Polsce nic się nie mówi i w mojej ocenie: bardzo dobrze, że się nie mówi! W Rosji mogą myśleć też o całkiem sporych terenach Ukrainy.
To obecnie teoretyczne rozważania i hipotezy, ale pokazują skomplikowaną sytuację wewnętrzną jak i zewnętrzną. Według mnie żadna z tych sytuacji nie idzie w dobrym kierunku i moim zdaniem najlepiej gdyby Polska do żadnej z nich nie włączała się chociaż w bardzo ekstremalnej sytuacji musi, najmniej inwazyjnie(zaznaczam najmniej inwazyjnie!) pomóc Polakom mieszkającym na Ukrainie.
Sytuacja jest rozwojowa i w tej chwili ciekawi mnie ruch Janukowycza.
Teraz co powiem (a trochę się lękam), bo nie chciałbym być źle zrozumiany i oceniony, że to popieram bo... nie popieram!!! Ale przychodzi mi takie pytanie do głowy? Czy gdyby nie Akcja Wisła to teraz i u nas paliłyby się opony i powstawały "majdany"?
ps. Szymonie, z całym szacunkiem do Ciebie, idziesz na skróty z tą "ciężką i nieuleczalną chorobą" ale i też rozumiem, że każdy może mieć swoje zdanie na każdy temat.




Zakładki