Na kilka dni przed podpisaniem przez Janukowycza traktatu akcesyjnego myślałem sobie jak to może będzie dalej. Po mojej niefrasobliwej głowie przelatywały myśli typu: Będzie lepiej bo bez wizy pojadę w ukraińskie Bieszczady a tak nie lubię biurakracji, może jeszcze kiedyś kupie sobie skromną chałupę w Karpadach, żeby dożyć swoich dni, mogę w Rumuńskich ale lepiej nie bo tutaj łatwo się dogadam, do Lwowa będzie bliżej. Na Wołyniu odnajdę wieś pradziadka, a koło Równego mogiłę brata drugiego dziadka który leży tam od przed wojny. Na Ukrainie kiedyś byłem i chciałbym porównać co zmieniło się przez te kilkanaście lat i jak to będzie za Unii. Że też Rosja tak spokojnie oddaje pole i nie wkłada kija, widać inne czasy i nie tu tkwią strategiczne problemy. O święta naiwności, chyba nie nadaję się na polityka ! Kilka dni póżniej powstaje Majdan i ludzie rozżaleni z utraconej szansy próbują cos robić, ale intencje to nie wszystko bo nie łatwo panować nad rozemocjonowanym tłumem. Pokojowy protest nie jest już tak pokojowy jak na początku a relacje mediów pokazują obrazki jak z Mad Maxa.
Ukraina poszukuje swojej drogi, oby pokojowo. I niech mi ktoś powie teraz: czy można coś przewidzieć, czyje będzie na wierzchu ?! Może w tej chwili ( bo usiedli do stołu) wszystko się dobrze potoczy i nie rozleje się anarchia. Tak oto odpowiedziałem sobie, że nie jest mi to obojętne. Dzięki za cierpliwość.