Wyprawa na Holicę, z różnych punktów wyjściowych, była już wielokrotnie opisywana na forum. Po wnikliwym przeanalizowaniu mapy i możliwości dotarcia na ten szczyt, doszedłem do wniosku, że chyba nie spotkałem opisu wędrowania z Teleśnicy Oszwarowej. Aby tradycji stało się zadość i zrobić „pętelkę”, to pomyślałem, że dobrze by było, aby wrócić przez Daszówkę.
01 mapa.jpg
Już o godz. 7:15 zaparkowałem na kościelnym parkingu w mglistej scenerii.
02.jpg
Wróciłem kilkaset metrów do ścieżki naniesionej na mapie, która miała mnie doprowadzić na szczyt Holicy. I w tym miejscu nastąpiła pewna konsternacja. Na zaplanowanym szlaku, znajdowało się gospodarstwo. Stoję i bezradnie rozglądam się po okolicy w poszukiwaniu wejścia na ścieżkę. Po chwili pojawił się gospodarz i poinformował mnie, że ta ścieżka na mapie to jest droga prywatna i prowadzi przez jego gospodarstwo. Jednak kilkadziesiąt metrów w kierunku kościoła, jest droga gminna i tamtą na Holicę mogę sobie maszerować. Zgodnie z zaleceniem poszedłem całkiem przyzwoitą gminną drogą, a niewielka kładka na brodzie, nawet mnie optymistycznie nastawiła, na dalsze wędrowanie.
03.jpg
Po niedługim czasie dotarłem na plac przeznaczony do składowania drewna i doznałem następnej rozterki. Zawsze, gdy staję na rozwidleniu, gdy dotychczasowa droga rozchodzi się w lewo i w prawo, doznaję dziwnego uczucia, czy iść za głosem serca, czyli w lewo, czy rozsądku. W tym konkretnym przypadku, droga w lewo prowadziła do wcześniej planowanej ścieżki i pewnie już nie była drogą prywatną. Jednak zwyciężyła ciekawość i poszedłem, na oko bardziej uczęszczaną , drogą zrywkową w prawo, ale również w kierunku Holicy.
04.jpg
Ładnie zapowiadająca się droga zrywkowa, coraz bardziej robiła się błotnista, a w oddali słychać było pracujący ciągnik. Po chwili okazało się kto lub co jest sprawcą rozjeżdżających się nóg po błotnistej drodze.
05.jpg
Gdy prześliznąłem się przez dobrze znane bieszczadzkie klimaty, dotarłem do miejsca zdecydowanie bardziej wyciszonego i urokliwego z racji swojej atmosfery.
06.jpg
Taka atmosfera towarzyszyła mi wielokrotnie aż do dojścia na szczyt pasma Żukowa, gdzie zobaczyłem prawie autostradę, oraz przebiegającą sarenkę tuż przed jadącym ciągnikiem.Traktorzysta, widząc że zrobiłem zdjęcie, posądził mnie o szpiegostwo i z pewną nadzieją w głosie zapytał, czy na pewno nie jestem na usługach leśniczego. Gdy przekonał się o mojej wiarygodności i nabrał pewnego zaufania, polecił mi spacer jeszcze kilkaset metrów dalej na Holicę, gdyż tam są ładne widoki.
07.jpg
Oczywiście skorzystałem z jego rady i zobaczyłem ładnie zagospodarowany teren pod miejsce na piknik z widokiem na Stożek.
08.jpg 09.jpg
Jeszcze kilkadziesiąt metrów dalej i już Holica została zdobyta bez nadmiernego wysiłku.
10.jpg
Zakładki