Po czterech pierwszych deszczowych, lecz nie zmarnowanych dniach, pojawiła się obiecująca prognoza meteorologiczna, a wraz z nią, możliwość spotkania z bieszczadnikami znanego forum. Wcześniejsze rozmowy telefoniczne nabrały rzeczowego biegu i zostały zrealizowane w dniu następnym, czyli w środę 24 września.
Pobudka o wczesnej godzinie, pozwoliła w czasie dojazdu do Sękowca, na Przełęczy Wyżnej, popatrzeć na Caryńską w bajecznej scenerii.
01.jpg
Po wstępnym zapoznaniu i kilkudziesięciu minutach rozmowy zapadł ostateczny werdykt, idziemy do Ruskiego.
02 mapa.jpg
Następne kilka minut zostało przeznaczone na przygotowanie i parami zaczęli wychodzić członkowie wyprawy.
03.jpg
Podczas przechodzenia przez most, zapada pierwsza decyzja, robimy sobie na pamiątkę grupowe zdjęcie.
04.jpg
Idąc lekko wznoszącą się stokówką, zwarta grupa uległa rozczłonkowaniu. Przewodnik oddalił się dość szybko i zniknął za którymś z kolejnych zakrętów. Natomiast zamykający, pochłonięty ograniczonymi widokami, wyraźnie zaczął odstawać i wydawać rozpaczliwe dźwięki charakterystyczne dla spragnionego wędrowca na pustyni .
05.jpg
Na najbliższym skrzyżowaniu wszyscy się spotkali i płynem energetyzującym uzupełnili spalone kalorie.
06.jpg
Różne przeszkody terenowe i wszędobylskie błotko uatrakcyjniały, tym razem już monotonne zejście w dół, w kierunku dawnego Ruskiego.
07.jpg
Po wyjściu z lasu, naszym oczom ukazał się widok na miejsce, gdzie kiedyś rozciągały się zabudowania dawnych mieszkańców, tej ziemi. Jeden z uczestników, podobno już tradycyjnie poczuł wyraźną potrzebę, aby popatrzeć na okolicę z innego poziomu.
08.jpg
Po dotarciu na miejsce cerkwiska, nastąpiło uzupełnienie kalorii produktami zarówno pod postacią płynną, jak i tymi o bardziej stałej konsystencji. Niektórzy poczuli się tak naładowani energią, że postanowili poszukać bardziej namacalnych śladów po byłej cerkwi.
09.jpg
Jednak dopiero po następnych kilku minutach trafiliśmy na widoczne ślady po jakimś budynku i na fundamenty, pewnie piwnicy.
10.jpg
Dalsza wędrówka, już drogą po łące, zawiodła nas do brodu. Wszyscy spojrzeli z utęsknieniem na prawy brzeg Sanu i pewnie zaczęli myśleć, jak to zrobić aby bezboleśnie tam się znaleźć.
11.jpg
Jednak myślenie nic tu nie pomogło i trzeba było przystąpić do desantu, jak to Piskal określił. Jedni lekko się ociągali, inni badali twardość gruntu lub głębokość nurtu i zastanawiali się, czy wysokość gumowców jest wystarczająca.
12.jpg
Na pierwszy ogień poszedł Piskal i w znanych tylko sobie płytkich miejscach, desantował się na drugi brzeg, pozostawiając resztę ekipy daleko w tyle.
13.jpg
Do odważnych świat należy, więc wszyscy poszli w ślady przewodnika i w nieco głębszym miejscu zaczęli przeprawę.
14.jpg
Dopiero na lepszym zbliżeniu widać dokładnie, kto się wyrywał do przodu, a kto się ociągał.
15.jpg
Gdy jedni walczyli z szalejącym nurtem Sanu, to wtajemniczony w arkana sztuki pokonywania brodów, już się cieszył promieniami słońca i wykręcał przemoczone skarpetki.
16.jpg
Jak to dobrze, że buty nie zostały na brzegu
17.jpg
Gest pełnej satysfakcji i radości z kończącej się przeprawy, bardzo widoczny.
18.jpg
Gumowce dobra rzecz, jednak powinny być odrobinę wyższe, albo rozpoznanie terenu bardziej wiarygodne.
19.jpg
Szczęśliwie zakończona przeprawa została odpowiednio uczczona, a strudzeni wędrowcy poszli smakować w pobliskim barze w Chmielu, zupę chmielową. I tak to przyjemnie minął pierwszy słoneczny dzień jesiennego pobytu w Bieszczadach.
20.jpg
... ha, ha ,ha... w głowie się kręciło... bo nurt był superszybki, a potężna fala jak morskie bałwany wdzierała się w ogumienie....a co do sklepu w Chmielu, to było tylko bardzo niewinne preludium... apogeum nastąpiło pod sklepem w Zatwarnicy... albo nawet armagedon...ale na to należy spuścić kurtynę milczenia...
Tak patrzę na mapę - Wasz bród niewielka ilość dopływów dzieli od miejca, gdzie ja przekraczałem San w Hulskiem.
A psa prawie mi zabrało i slipy mokre były...
Przyłącze się do tematu i też wrzucę kilka fotek.
Ruszamy z Zatwarnicybiesy i inne 1083.jpg
Przed nami wieś Ruskiebiesy i inne 1087.jpg
Będzie super fociabiesy i inne 1091.jpg
Z góry widać inaczej...biesy i inne 1092.jpg
Odpoczynek w rejonie cerkwiskabiesy i inne 1094.jpg
A gdy nasze pragnienie w Chmielu zostało wstępnie ugaszone,miły pan kierowca przetransportował nas w miejsce z którego powrót był dużo,dużo cięższy niż wcześniejsze forsowanie Sanubiesy i inne 1096.jpg
... no tak.. Ridol wrzucił zdjęcia... a ja cofnąłem się dzięki temu o jedną stronę... później drugą.... a później nacisnąłem pierwszą i przeczytałem sobie cały wątek Zbyszkowy... już nie na raty... tylko po całości ... i znowu byłem w Bieszczadach....
Dzięki za przypomnienie pięknego słonecznego dnia wspólnie spędzonego na poszukiwaniu śladów bieszczadzkiej historii. Czuję ogromne wyrzuty sumienia, że zaniedbałem kontynuowania relacji z dalszych, a nawet tych starszych bieszczadzkich wędrówek. Wszystkiemu są winne zakupione ostatnio najnowsze mapy Bieszczadów. Proces ich przygotowania pod katem wykorzystania w GPS, pochłania strasznie dużo czasu, ale mam nadzieję, że do przyszłego sezon jakoś się z tym problemem uporam. Jednak obiecuję, że w najbliższym czasie, sięgnę do archiwum i podzielę się pewnymi wrażeniami z samotnych wędrówek. Nawet zaniedbałem opracowanie zdjęć z ostatniego pobytu. Zatrzymałem się na trzecim dniu pobytu, a zostało ich jeszcze 17. Jednego jestem pewien, dni coraz krótsze, a czas jakoś tak wyjątkowo szybko umyka . Błagam o wyrozumiałość .
Aktualnie 2 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 2 gości)
Zakładki