Ja tu czytam z wypiekami na twarzy - bo tyle wrażeń w jednej relacji - i już się cieszę, że Zbyszek ma zapał do pisania,a tu doczytuję w ostatnim poście, że Autor już się o koniec martwi.
Fajne zdjęcia - lasu, zwierzaków (zaskroniec z żabą świetni), drzewa rzeczywiście niesamowite. Fotki z przeszłości wzruszające.
Wiem, że recenzje po relacjach są niewspółmiernie krótkie do czasu jaki trzeba poświęcić na stworzenie relacji i nie oddają radości czytającego z czytania, ale mam nadzieję, że Zbyszek nie straci szybko zapału i radości z pisania.
Partyzancie - moim zdaniem brak towarzystwa do odwagi w wędrówce nic nie ma. Bo ta odwaga zaczyna się już właśnie w momencie decyzji o samodzielnej wędrówce - niezależnie od tego czy jest to samodzielność pożądana czy wręcz przeciwnie. Pewnie łapki w błocie robią rzeczywiście większe wrażenie kiedy nie ma z kim podzielić się strachem, chociaż kiedy idziesz nie sam to pewnie też boisz się, dodatkowo też o tych co idą z Tobą. Tak czy siak relacje z takich jednoosobowych wędrówek mają dla mnie jako czytelnika szczególny smak.
Twoja relacja nie jest nudna. Napisałeś o podobnych rejonach, o których napisał Zbyszek - a Wasze relacje są kompletnie inne. Masz styl pisania, który jest nie do podrobienia. I mnie ten styl urzekł od początku Twojego pisania tutaj. :)))
ja bym powiedziała, że i rym i rytm. Idealny tytuł dla wątku z relacjami Partyzanta
(a napisałeś, że robiłeś zdjęcia podczas tej wędrówki - miło byłoby je tutaj zobaczyć...)
Oj Asiu, polałaś miodu ma moje serce - dzięki. Największą siłą napędową do pisania, są właśnie recenzje a szczególnie reakcje, bez względu na to, czy długie czy nawet krótkie. Osobiście również mam w tym przyjemność, gdyż automatycznie wracam do wspomnień i wrażeń kiedyś przeżytych. Materiału uzbierało się sporo, jednak nie wszystkie nadają się do publikacji ze względu na swoją banalność. Przeglądając "dokumentację" poszczególnych pobytów w Bieszczadach robię ostrą selekcję tego co się nadaje, co w miarę atrakcyjne a co musi być głęboko ukryte:). Z pełną premedytacją umieściłem w nazwie wątku NASZE i mam cichą nadzieję, że jeszcze innych bieszczadników relacje wspólnie poczytamy. Obiecuję, że "horrorów" niedźwiedziami i wilkami w tle, już nie będzie:).
Zbyszku - relacja super !!!!! Zupełnie nie banalna.
"I tu występowała pewna prawidłowość, czym więcej wiedziałem, tym większą miałem świadomość tego, że jeszcze o wielu sprawach nie wiem i w wielu miejscach nie byłem. I to pozostało jeszcze do dnia dzisiejszego:(."
-ja też tak mam!! i to jest właśnie najfajniejsze :D bo to oznacza niekończące się wędrówki i coraz to lepsze miejsca :D
"Bo ta odwaga zaczyna się już właśnie w momencie decyzji o samodzielnej wędrówce"
-Hm, jakby tak zestawić dziesiątki moich wędrówek po Bieszczadach to w zasadzie z kimś mało byłam i były to banały:
wetlińska (z 5 razy z kimś), cisna-jasło-smerek wieś (2 razy z kimś) i mój lubiany łopiennik (dołżyca-łopiennik-dołżyca) (2 razy z kimś) i jeziorka duszatyńskie (1 raz) i jeszcze spacery: raz poszłam z kolegą z jaworca do dwernika (kawał drogi!), raz na sine wiry, raz z browarem z tarnawy do dźwiniacza (hehe) i raz z koleżanką na zbocze Czartoryji -haha, w zasadzie tylko na tych 4 trasach szlakowych byłam z ludźmi. Czyli w zasadzie można powiedzieć śmiało, że całe Bieszczady zeszłam sama!! (bo te szlaki też nie raz sama robiłam -wyjątek: jeziorka duszatyńskie, do których już nie wracałam ale niedługo zamierzam nadrobić zaległości ;P). Ale wiecie co -odnośnie myśli, to ja właśnie od tego roku czyli 2014 zaczęłam się bać i boję się już samej chodzić! -nie mówię tu o uczęszczanych szlakach ale tych prawie w ogóle nieuczęszczanych bądź bezszlakowych. Tak jakoś w myślach się boję już. Ah, a gdy sobie przypomnę przepiękną wędrówkę tej jesieni, gdzie spałam przy lesie otoczona z każdej strony jeleniami nocą dającymi efekt stereo -to boję się w ogóle na samą myśl o tym ;P A to sprawia, że jestem niezmiernie ciekawa co przyniesie mi ten rok -czy stagnację czy dalszy rozwój chaszczowanka.
Ostatnio edytowane przez Jimi ; 11-03-2014 o 20:59
"Wędrujemy zarośniętą dzikim zielskiem drogą..." W.P.
Tak się złożyło , że dopiero teraz miałem okazję przeczytać Twoje relacje i cieszę się.
Cieszę się że powstał taki skutek uboczny innego wątku. Myślę że Bartolomeo uwzględni krótkie wejście Partyzanta i zbliży swój optymizm do 8 punktów.
Napisałeś Zbyszku coś ważnego, z czego niewiele osób zdaje sobie sprawę
Jako autor (prawdopodobnie) największej ilości relacji na tym forum nie raz popadałem w depresję pisząc do ściany i zadawałem sobie pytanie : po co ?Największą siłą napędową do pisania, są właśnie recenzje a szczególnie reakcje, bez względu na to, czy długie czy nawet krótkie
Twoje przebudzenie dodało mi impuls i wkrótce umieszczę kolejną , tym razem będzie to przedwiośnie.
Jakimiż to drogami błądzi myśl ludzka...
Żeromski "Przedwiośnie", a tam Szklane domy
"Z pustych butelek po wódce można zrealizować wizję Żeromskiego Szklane domy"- to z kolei Mrożek
A butelki po wódce, butelki z wódką, wódka z butelek kojarzy się z Bieszczadami . Przynajmniej mnie.
Taka tam dygresja..
Jimi, tylko Ci można pozazdrościć takich wrażeń dźwiękowych. Wielokrotnie ich słuchałem ale bardziej w indywidualnym wykonaniu. Jedyny raz udało mi się utrwalić na zdjęciu takiego indywidualistę w pełnej okazałości lecz pomimo bezpiecznej odległości nie miał ochoty zademonstrować swoich umiejętności wokalnych. Piszesz o swoich wielokrotnych wyprawach po Bieszczadach w czasie których, pewne miejsca zaliczałaś kilka razy. Podobnie jest również w moim przypadku. Czasami czuje się niedosyt po pierwszym razie i aby utrwalić i lepiej zapamiętać wrażenia trzeba to powtórzyć. Tak samo jest w miłości:) a Bieszczady to przecież nasz miłość. Lubisz Łopiennik:), przyznaję, że okolice Łopiennika również kilka razy spenetrowałem, gdyż w pewnym okresie, tuż pod nim, było miejsce mojego zakwaterowania. Wiele naczytałem się o historycznych wydarzeniach w jego okolicy, więc automatycznie czułem potrzebę jego głębszego poznania. W Duszatynie i Komańczy również byłem, przejeżdżałem przez Prełuki ale Twoje okolice jakoś zawsze umykały. Już wcześniej obiecałem a teraz potwierdzam z całą stanowczością, że do Twojej Chatki, na pewno w czerwcu zajrzę i nawet przygotowałem już stosunkowo dokładną mapę aby poznać tajemne ścieżki okolicznych bezdroży i związane z nimi atrakcjei:)
W zasadzie gdzie jest początek, to wszyscy wiedzą lub czują:), jednak koniec, to wielka niewiadoma i cały w tym urok.
Lepiej późno niż wcale, tak przeczuwałem, że wskazówki zegara, chwilowo zaczęły Ci się jakoś tak podejrzanie szybo kręcić, ale czasami jest to normalne. Efekt Twojej ankiety, czyli pobudzenie mnie do pisania, to nie jest żaden skutek uboczny, tylko działanie z premedytacją która Ci się doskonale udała i Twoja radość i satysfakcja jest w pełni zasłużona. Z wejścia Partyzanta jestem w pełni zadowolony, gdyż tematyka bardzo bliska a wątek jest otwarty również dla innych a jest to przecież wątek "Nasze wędrowanie..". Mam nadzieję, że chwilowe pomieszanie się wątków z sir Bazylem, zostanie w niedługim czasie wyregulowane.
Pięknie napisał Piskal cytując Bertranda o podrzucaniu do ogniska. Tak, to jest dowodem zainteresowania i pewnego uczestnictwa w opisywanych relacjach. Na przedwiośnie czekam z utęsknieniem:).Jako autor (prawdopodobnie) największej ilości relacji na tym forum nie raz popadałem w depresję pisząc do ściany i zadawałem sobie pytanie : po co ?
Ładna Ci dygresja:) Bardziej zakrawa na zaproszenie do wspólnego biesiadowania.
Czy pamiętasz datę swojego pobytu na Magurycznym?. Takich informacji o których napisałeś, ja nie zastałem pomimo pewnego rozejrzenia się po szczycie. Ciekawi mnie, czy już ich nie było, czy jeszcze nie zostały umieszczone?.
Aktualnie 1 użytkownik(ów) przegląda ten wątek. (0 zarejestrowany(ch) oraz 1 gości)
Zakładki