Niedosyt, który powstał po pierwszym październikowym i wyjątkowo krótkim pobycie w Bieszczadach, został zaspokojony . Drugi był zdecydowanie atrakcyjniejszy, gdyż pozwolił na zrealizowanie tras, które czekały na swoją kolejkę przez okres 3 lat. Jedynie co mi brakowało w czasie tego pobytu, to trochę więcej słońca, gdyż zastane kolory były lekko „przydymione”, co szczególnie daje się zauważyć na zdjęciach. Aby się właściwie przygotować do realizacji jednej z zaległych tras, która była kilka razy modyfikowana, zadzwoniłem do osoby dobrze poinformowanej z pytaniem, czy stan mostów na Osławie, na odcinku Smolnik – Prełuki, pozwala na bezpieczne przejście. Odpowiedź brzmiała, mosty w porządku, ale torowisko strasznie zarośnięte drzewami i krzakami. Wszystko się sprawdziło, ale stan torowiska, przekroczył moje wyobrażenie o możliwościach roślin i drzew w walce o swoje miejsce w przyrodzie. Ogólnie trasa bardzo ciekawa, na początku nawet ekstremalna, a w kilku miejscach widokowa i niezwykle kolorowa do tego stopnia, że odnosiłem wrażenie jakbym był w skarbcu pełnym złota.
Mapa z przebytą trasą, dla lepszej czytelności, jest przekręcona i północ znajduje się po lewej stronie.

01 Mapa.jpg

Odszukanie torów kolejki z parkingu w Prełukach, nie nastręczało większych kłopotów, jednak dalsze kilkaset metrów obfitowało w pewne przeszkody, aby za chwilę zrekompensować to, odcinkiem bardzo przyjemnym.

02.jpg

Obserwując dość wysoki poziom wody w Osławie, czułem pewien niepokój, gdyż kilka kilometrów dalej w górę rzeki, muszę pokonać jej bród, aby dojść do Smolnika. Takie rozmyślania i obserwacja skarpy z prawej strony, która robiła się coraz bardziej stroma, sprawiły, że przegapiłem możliwość w miarę łagodnego wejścia w las i udania się w kierunku na Kornaflów Łaz (Karniatowy Łaz) . No cóż, nie było innego wyjścia jak tylko cofnąć się i przy pierwszej możliwości zmierzyć się z tą skarpą. Było to pewnym wyzwaniem, gdyż śliskie liście zdecydowanie utrudniały wspinaczkę do góry. W realu, widok z góry na płynącą w dole Osławę, robił wrażenie.

03.jpg

Dalsze wędrowanie to już „bułka z masłem”. Bardziej lub mniej widoczne, a czasami znikające stare drogi zrywkowe prowadziły w kierunku szczytu.

04.jpg

Pod samym Karnaflów Łazem pojawiła się czytelna droga zrywkowa z możliwością odbicia w prawo, na stok w kierunku samego szczytu.

05.jpg

A na szczycie, bajecznie kolorowo.

06.jpg 07.jpg

Dalej na Jasieniowej również cicho, spokojnie i kolorowo.

08.jpg

Schodząc z Jasieniowej, chwilami po błotnistej drodze zrywkowej, można było nacieszyć oko gamą kolorów.

09.jpg

Po dalszych 20 min. marszu, las się przerzedził i ustąpił miejsca widokom na Osławicę i jeszcze dalej.

10.jpg